Mł. insp. Izabela Basztura
Kim jest, skąd pochodzi i co chce zrobić, by w powiecie strzelińskim było bezpiecznie? O tym i o innych sprawach rozmawiamy z nową komendant policji w Strzelinie mł. insp. Izabelą Baszturą.

Od niedawna pełni Pani funkcję komendanta policji w Strzelinie. Czy może Pani opowiedzieć nam, jak się zaczęła Pani policyjna historia życia?
- Zaczęła się 27 lat temu. Jesteśmy rodziną policyjną, ale tylko w jednym pokoleniu. Pierwszy do policji poszedł mój brat. Był to chyba rok 1988. Odrabiał wtedy wojsko w policji i postanowił zostać. Chwilę później, w roku 1990, mój mąż kończył studia. Zatrudnił się w kopalni w Wałbrzychu, bo miał tam ufundowane stypendium. Jednak po krótkim czasie, za namową mojego brata, wstąpił do policji. Już rok później obaj namówili także mnie i był to rok 1991. Wraz z mężem pracowaliśmy w komendzie w powiecie świdnickim. Zaczęłam służbę w Policyjnej Izbie Dziecka. Mimo iż skończyłam Akademię Górniczo-Hutniczą, czyli studia inżynierskie, zawsze chciałam być nauczycielką i pracować w szkole. A że pojawiła się okazja pracy z dziećmi, a do tego miałam ukończone dodatkowe pedagogiczne kwalifikacje, chętnie podjęłam się tego wyzwania. Jest to praca z dziećmi, nieco trudniejszymi, ale też z dziećmi. W Policyjnej Izbie Dziecka w Świdnicy pracowałam do 1995 roku, a później, do 1999 roku, w takiej samej komórce w Wałbrzychu. Później miałam krótki, 6 miesięczny epizod pracy w wydziale kryminalnym, by ponownie wrócić do swoich dzieciaków i pracować z nimi przez następne 4 lata, jako specjalista do spraw nieletnich. W 2004 roku zostałam komendantem komisariatu w swoim rodzinnym mieście Świebodzicach. Następnym etapem była służba jako komendant komisariatu w Żarowie i był to rok 2008. W 2014 roku zostałam przydzielona do pełnienia funkcji zastępcy komendanta policji w Strzelinie.

Niewątpliwie może Pani dużo powiedzieć o dzieciach i młodzieży, szczególnie tej trudnej. Czy zgodziłaby się Pani z często słyszaną opinią, że dzisiejsza młodzież jest gorsza od tej sprzed lat?
- Jestem z natury człowiekiem, który szuka w ludziach dobra, a nie zła. Dlatego nie staram się oceniać dzieci i ich porównywać. W latach 90. młodzież, ale i rodzice, byli inni. Nie było tylu zdobyczy techniki. Jakbym miała porównać, to gorsze chyba były dziewczyny niż chłopcy, którzy popełniali najczęściej przestępstwa przeciwko mieniu. Z kolei dziewczyny częściej były sprawczyniami przestępstw przeciwko zdrowiu. Dziś jest chyba podobnie. Można powiedzieć, że rozboje częściej są domeną młodych panienek niż chłopaków. Ogromną role do odegrania w tym problemie mają rodzice. Bo często przestępstwa popełniają dzieci z dobrych domów. Wynika to niekiedy z tego, że rodzice zaganiani za pracą nie mają dla nich czasu. Kiedyś nie było też hejtu, gdyż nie było portali społecznościowych.
Jest Pani komendantem kobietą. Czy kierowanie zespołem, w głównej mierze męskim, będzie dla Pani łatwiejsze niż w przypadku Pani poprzedników, którzy byli mężczyznami?
- Często zdarzało się, że w domu z mężem, który był komendantem, omawialiśmy różne przypadki i wychodziło, że mieliśmy inne zdanie na ten temat. To pozwoliło mi na dany problem popatrzeć z dwóch stron. Wydaje mi się, że mam łagodniejsze podejście do pracowników niż mężczyźni i jak zwracam komuś uwagę, to robię to delikatniej.

Z informacji, które można przeczytać na waszej stronie internetowej wynika, że wykrywalność przestępstw w powiecie jest na dobrym poziomie. Co zamierza Pani zrobić, by tendencję tę utrzymać, a może nawet poprawić?
- Generalnie stoją przed nami dwa główne zadania. Po pierwsze, ograniczyć przestępczość, po drugie, zwiększyć skuteczność. Muszę jednak powiedzieć, że my nie pracujemy dla statystyk. To tylko narzędzie, które pokazuje, jakie są tendencje w danych jednostkach. Nam zależy, by mieszkańcy z naszej pracy byli zadowoleni. Oczywiście, w tych dwóch punktach mieści się bezpieczeństwo w ruchu drogowym, przestępczość nieletnich, zwalczanie drobnej przestępczości i wszystko to, z czym zwracają się do nas ludzie.

A jakie konkretnie problemy najbardziej dotykają strzelińską policję?
- Największym problemem zawsze są ludzie. Trzeba powiedzieć, że nie wszystkie rzeczy, z którymi przychodzą mieszkańcy na policję, mogą rozwiązać funkcjonariusze. Często adresatem niektórych spraw są inne instytucje. To powoduje, że niekiedy osoby takie mają pretensje, że policja czegoś im nie załatwiła. A policja czegoś czasami zrobić nie może, bo to nie leży w jej kompetencji. Przykładem jest zakłócanie spokoju i anonimowe zgłoszenia. Aby skutecznie w takich przypadkach podjąć działanie, musi być osoba pokrzywdzona, a nie zawsze osoby takie chcą się ujawniać.

A jak wygląda sytuacja w obsadzie komisariatu. Czy ilość policjantów u nas jest wystarczająca?
- Zawsze może być więcej, ale zainteresowanie pracą w policji jest. Obecnie mamy 4 osoby na szkoleniu, w tym dwie to panie.

Czy nasi policjanci to w większości mieszkańcy naszego powiatu?
- Tak, zdecydowana większość tu mieszka lub w miejscowościach sąsiednich. Tylko kilka osób ma dłuższą drogę do pracy.

Jeden z Pani poprzedników, komendant Jacek Gałuszka uważał, że pozostawione przez dłuższy czas dziary w drodze są poważnym zagrożeniem w ruchu drogowym, przez co ogłaszał, że właścicieli i zarządców dróg będzie karał mandatami. Jak Pani się zapatruje na teką metodę działania?
- Nie jestem osobą konfliktową i staram się problemy rozwiązywać, a nie je zaogniać. Policjanci często lustrują drogi i na bieżąco kierują wnioski do odpowiednich zarządów dróg, po czym sprawdzają, czy naprawy zostały przeprowadzone.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy owocnej pracy w bezpiecznym powiecie.

Andrzej Kaczmarek
Wojciech Cerkowniak

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
spajker
RE: Policjanci pod kobiecą ręką
ciekawi mnie rzecz inna. oto absolwent prestiżowej agh ze świebodzić raz jest w świebodzicach później w żarach w świdnicy w strzelinie, taki człowiek nie może mieć własnego domu bo większość dnia zabiera mu dojazd do pracy. taki człowiek zwykle mieszka w domu najmowanych, z którego w każdej chwili może wylecieć, pracuje w pracy , w ramach której zaraz go przeniosą do innej miejscowości a rzeczy może mieć tylko tyle ile zmieści się do bagażnika samochodu.marzeniem polaka jest mieć willę pod miastem , taką ze stawem z krasnalem z tujami i z kredytem na tą rezydencję. co zrobić jednak z takim stawem z krasnalem jeżeli człowiek pracę dostanie w gdańsku? w mińsku? sprzedać za 1/3 ceny? zrezygnować z pracy?chyba niebawem marzenia ludzi się zmienią tzn to co było marzeniem stanie się kulą u nogi.
0
Gravatar
bierut
propaganda jak za komuny
W gminie Kondratowice raczej ich nie było, nie dojechali bo drogi dziurawe, jeszcze by sobie radiowóz uszkodzili- propaganda jak za komuny która właśnie wraca! Polska kraj pozornych działań.
0
Gravatar
spajker
RE: Policjanci pod kobiecą ręką
"Mł. insp. Izabela Basztura"----nie chciałbym widzieć jak wygląda starszy inspektor.ciekawi mnie też jak absolwent agh czyli człowiek z porządnym dyplomem czuje sie w egzekwowaniu prawa stanowionego przez samoobronę, przez leppera, milera i tym podobnych indywiduów. ciekawi mnie to czy absolwent dziennego prestiżowego agh wie co to jest "stadtverbrechen ".
0

Przeczytaj także