Krajobraz po wycince
Jestem ze wsi. Na wsi się wychowałam i z nią związałam swoje życie. Żeby było ciekawiej, to od dziecka, z krótkimi przerwami, mieszkam w tej samej miejscowości. Doskonale zatem znam swoją Małą Ojczyznę. Znam ludzi, których mijam na ulicy lub spotykam w różnych miejscach. Zawsze jest to dla mnie czyjś dzidek/ babcia, matka/ ojciec, brat/ siostra, itp. Mam wiedzę na temat ciekawych miejsc w mojej okolicy, jakie nazwy nadała im miejscowa ludność, gdzie rośnie lub rosło jakie drzewo – niektóre z nich rosły razem ze mną, inne zostały utrwalone na rodzinnych fotografiach. Stały się częścią mojego życia, a także częścią życia wielu mieszkańców. To w kwestii wyjaśnienia, dlaczego interesują mnie rzeczy, które zdaniem niektórych obchodzić mnie nie powinny.
Mój ojciec był rolnikiem. Praca na roli nie jest mi obca, chociaż nigdy nie przepadałam za przerywaniem buraków, plewieniem cebuli lub odchwaszczaniem. Jednak mam też miłe wspomnienia związane z tymi zajęciami. Po pracy siadało się pod drzewem, zajadało śniadanie czy obiad wcześniej przygotowane i rozmawiało o wszystkim. Chciałoby się powiedzieć : „Kiedyś było jakoś fajniej”.
Było fajniej, gdyż nikomu do głowy nie przyszło wówczas, żeby ściąć drzewo, pod którym człowiek chronił się przed słońcem i przed deszczem. Do dziś pamiętam, że podczas burzy nie wolno szukać schronienia pod drzewami, a szczególnie pod osiką. Dlaczego? Można odszukać legendę z tym związaną. Ogólnie filozofia była taka, że jak coś jest, to znaczy, że ma to jakiś sens i cel, i tak ma pozostać. A dziś?
Aleja platanów w Żelowicach
Odsłona pierwsza
Którejś niedzieli wybrałam się na spacer. Nie będę szczegółowo opisywała trasy, ale wspomnę, że jest ona niezwykle malownicza, wiedzie w kierunku nieczynnych już kamieniołomów w Kowalskich. W pewnym momencie moją uwagę zwróciły wystające z ziemi pniaki po świeżo ściętych drzewach ( jesiony, cisy) w liczbie trzech i ogromny bałagan, który po akcji pozostał: stare opony, stosy gałęzi zalegające w Potoku Żelowickim i na pobliskich polach. Ze spaceru wróciłam chora. Tam kiedyś były łąki, na których zbieraliśmy pieczarki. Żadnemu z właścicieli nigdy nie przyszło do głowy, żeby wyciąć jakieś drzewo rosnące wzdłuż Małej Ślęzy lub przy innym cieku. Wszyscy przycinali gałęzie przy swoich działkach, sprzątali pozostałości. Dlaczego zatem teraz tak się zadziało? Wszyscy wiedzą, ale nie powiedzą.
Zgłosiłam sprawę do odpowiedniej jednostki przy urzędzie gminy w Kondratowicach, która podjęła dalsze czynności w tej sprawie. Po pewnym czasie zjawił się u mnie pan dzielnicowy z pismem, z którego dowiedziałam się, że w przeciągu zaledwie kilku miesięcy w tamtej okolicy zostało wyciętych ponad 30 drzew, w tym potężny i wiekowy dąb. No ja tej bezmyślnej dewastacji do tej pory nie mogę ogarnąć i zastanawiam się, czy jestem jakimś ewenementem w tym względzie.

Odsłona druga
Mam brata leśniczego, który od wielu lat mieszka w województwie lubuskim. Podczas ostatniego pobytu w rodzinnych stronach wybrał się na przejażdżkę, by, jak sam powiedział, odwiedzić stare kąty. Po powrocie mówi do mnie: „Wiesz, jako leśniczy jeżdżę po całej Polsce na wycinki, by oglądać drzewostan, ale takiej alei platanów jak w Żelowicach nie widziałem nigdzie”. Nasza rozmowa potoczyła się w kierunku konieczności ochrony takiego pomnika przyrody. Także brat, jako leśniczy, zwrócił uwagę na zagrożenie dla tych właśnie platanów spowodowane chemikaliami i uszkodzeniami mechanicznymi.
Napisałam zatem pismo do Rady Powiatu (drzewa rosną przy drodze powiatowej), w której w końcu zasiadają i nasi przedstawiciele, by zajęli się tą sprawą. Chodzi o ustanowienie alei pomnikiem przyrody. Dostałam odpowiedź, iż leży to w gestii rady gminy, na terenie której znajdują się platany, a powiat zajmie się tym, co do niego należy, czyli wyznaczeniem pasa drogowego. No oczywiście okazało się, że pojęcie pasa drogowego dla niektórych nie istnieje, a ja jestem ta zła, bo upomniałam się o głupie drzewa i tym samym jeden czy drugi rolnik zbierze o dwa worki ziarna mniej i poniesie niepowetowane straty. Dzisiaj rolnicy mają po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset hektarów pola, więc po co im te pasy drogowe, rowy przydrożne, drogi śródpolne? Rozumiem, że chwasty, trawa, itp. Ale naprawdę znam rolników, którzy sami, we własnym zakresie, dbają o te rzeczy z pożytkiem dla innych mieszkańców wsi.
W tym miejscu dodam, że agresywne ataki ze strony kogoś, kto powinien jako pierwszy zadbać, by przy platanach znalazła się odpowiednia tabliczka, nie robią na mnie żadnego wrażenia.

Odsłona trzecia
Drogi śródpolne, rowy przydrożne, o które dbali nasi rodzice, gdyż widzieli sens w ich istnieniu, teraz istnieją tylko na mapach. Wszystko zaorano, po prostu zniszczono. A przecież ich istnienie miało sens i cel – zabezpieczenie przed podtopieniami, odprowadzanie wody po obfitych opadach do cieków wodnych. W tej chwili woda po gwałtownych deszczach stoi na drodze, podsiąka pod nią i wystarczy przymrozek, a asfalt się po prostu rozpada. Patrz: droga powiatowa Strzelin- Niemcza na odcinku Prusy – Żelowice. Tu się nasuwa refleksja: Gdzie są radni powiatowi? Zwłaszcza ten, który od mieszkańców Kowalskich i Żelowic dostał najwięcej głosów.
Przeszkodę stanowią też drzewa. Specjaliści znają sposoby pozbycia się ich z okolic swoich pól. Podciąć, a wiatr przewróci, podlać odpowiednim chemikaliami, a uschnie, wypalić od środka. Takie barbarzyńskie metody są niegodne ludzi, którzy z przyrodą kojarzą się najbardziej. Czasami mam takie wrażenie, że kolejny krok to będzie zasypywanie rzek, bo i tak niektóre prawie wyschły.
Jestem ze wsi. Ale ta wieś, na której żyję dzisiaj, to już nie to samo, co w czasach mojego dzieciństwa. Chodzi mi tu przede wszystkim o mentalność ludzi. Dzisiaj mieszkańcy wsi dbają o swoje obejścia, drogi sprzęt służący do uprawy ziemi, samochody, dbają o swoje nowe gadżety, ale coraz mniej dbają o bogactwo, które ich otacza. Zapominają, że to dzięki pięknu otaczających nas krajobrazów zyskaliśmy coś niepowtarzalnego. Wychodzi jednak na to, że tak się z tym widokiem oswoiliśmy, iż nie odczuwamy już porywów serca na widok czegoś, co wydaje nam się codziennością. Dajmy jednak szansę innym, może tym, którzy się dopiero urodzili lub mieszkańcom miast, którzy przemierzają drogi naszych wsi. Niech dane im będzie poczuć podziw dla potęgi natury.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
p.odest
Jemu wolno
A gdzie te wycięte drzewa? Nikt nic nie widział? Przestępca ciął piłą z nieodpalonym silnikiem? Koło czyjego pola są te drzewa? Policja jakby chciała to by go szybko namierzyła, średnica ściętego drzewa razy stawka razy ilość ściętych drzew i już więcej by nie robił tego nie zrobił. Do więzienia z gumofilcem!
0
Gravatar
Waran
RE: Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las
Naiwne wynurzenia, nie takiej już chyba nastolatki... Z choinki się pani urwała?
0
Gravatar
Z daleka
Silesia
Bezkarność i przyzwolenie na tak łajdackie złodziejski proceder to codzienność w tym kraju ,policja i urzędnicy w gminie są ślepi i niekompetentni .W Niemczech taki proceder byłby niemożliwy ale to zupełnie inna mentalność i inny poziom świadomości i kultury ,Zdewastowano tysiące obiektów minionych wieków a te które cudem ocalały przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy .Sami sobie wystawiamy świadectwo narodu zacofanego i barbarzyńskiego .
0
Gravatar
pińcet plus
RE: Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las
Dzięki za mądre słowa, ale i działanie które niosą, choć nie ze wszystkim tezami artykułu się zgadzam. Myślę, że kiedyś po prostu niszczyć było trudniej. Zrąbać siekierą stuletni dąb nie było łatwo. Piła " twoja-moja" też wyciskała siódme poty. A czasu trzeba było dużo, każdy mógł zobaczyć kto kradnie. Dzisiaj wystarczy odpalić piłę mechaniczną i w kilka minut z całej alei zrobić sałatkę. No to chłopy robią ...
0
Gravatar
wróżka
a gdzie jest policja? umorzyła już sprawę?
Czy te pole użytkuje ,,miszczu'' z Prus?
0
Gravatar
echo
RE: Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las
Proszę przyjechać na strzeliński rynek. Armagedon.
0