Jakub Witkowski (GAP Ślęza) aż sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców
W ostatniej jesiennej kolejce nie brakowało niespodziewanych rozstrzygnięć. Punkty z niżej notowanymi przeciwnikami nieoczekiwanie straciły faworyzowane zespoły z Wiązowa i Karszowa. Mocny na swoim boisku Feniks zafundował Świtezi prawdziwą drogę przez mękę, a lider tabeli GAP w swojej „twierdzy” bezlitośnie rozstrzelał kowalowską Pogoń. Kibice już ostrzą sobie zęby na finał tej piłkarskiej jesieni, którym będzie zaległe starcie Świtezi z borowskim GAP-em. W tej rywalizacji nie sposób wskazać zdecydowanego faworyta, a to zapowiada wielkie emocje.

KS Karszów – Ślęza Księginice 2:5 (1:3)
Strzelcy: Górski, Włodarczyk (KS Karszów), Rafał Sikora – 2, Kozakiewicz, Leśniak, Zalewski

Klub z Karszowa z pewnością nie ma udanej końcówki rundy jesiennej. Po porażce w Wiązowie podopieczni Rafała Mąckiego tym razem niespodziewanie ulegli na własnym boisku ekipie z Księginic. Goście po raz pierwszy od trzech meczów zagrali w optymalnym składzie i to od razu zaowocowało lepszą piłkarską jakością. Gospodarze nieco zlekceważyli przeciwnika i to się na nich zemściło. Być może, zawodnicy KS-u myśleli już o pomeczowej imprezie na zakończenie rundy, bo w ich grze wyraźnie brakowało koncentracji. Już do przerwy stracili trzy bramki i zdołali odpowiedzieć zaledwie jednym trafieniem. Przyjezdni wyprowadzali szybkie kontrataki i skutecznie punktowali miejscowy zespół, który również stwarzał okazje strzeleckie. Po zmianie stron karszowianie zdobyli kontaktową bramkę, ale Ślęza odpowiedziała kolejnymi trafieniami. Warto podkreślić, że przy dwóch bramkach dla gospodarzy asystował Szymański, a wielkiego pecha miał bramkarz KS-u Maruszczak. Popularny „Bandi” odniósł poważną kontuzję i na pomeczowej imprezie bawił się już z nogą w gipsie. Poszkodowanemu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i dalszej gry.


GAP Ślęza – Pogoń Kowalów 16:0 (10:0)
Strzelcy: Witkowski – 6, Kowalczyk, Koterba, P. Majewski – 2, K.Woźniak – 2, K.Majewski, J.Górniak – 2, P. Sochacki

W tym meczu faworyt był tylko jeden, a kibice zastanawiali się czy w Borowie padnie dwucyfrowy wynik. Piłkarze lidera nie zawiedli oczekiwań swoich sympatyków i urządzili sobie ostre strzelanie. Już do przerwy bramkarz Pogoni musiał aż dziesięć razy wyciągać piłkę z siatki. Po zmianie stron sytuacja nie uległa większej zmianie, a gospodarze już „tylko” siedmiokrotnie wpisywali się na listę strzelców. Przyjezdni, zgodnie z oczekiwaniami, nie sprawili większych problemów najszczelniejszej defensywie VII grupy B klasy, a zawodnicy GAP-u odbyli niezły strzelecki trening przed niezwykle ważnym meczem z wiązowską Świtezią. „Królem polowania” okazał się Witkowski, który sześciokrotnie cieszył się ze zdobytych bramek.

KP Borek Strzeliński – Zryw Chociwel 4:2 (3:0)
Strzelcy: K.Kubiak – 2, T. Kubiak, P. Florko (KP Borek Strzeliński) T. Kurowski (Zryw)
Gospodarze doskonale zagrali w pierwszej połowie, w której zupełnie zdominowali rywali. Wynik otworzył bramkostrzelny Kamil Kubiak, a kolejne gole dołożyli Paweł Florko oraz brat Kamila – Tomasz. Przyjezdni doszli do głosu dopiero w drugiej części spotkania, a ich lepsza gra zaowocowała bramką wracającego do składu Tobiasza Kurowskiego. Riposta gospodarzy była szybka i bramkarza Zrywu po raz drugi pokonał Kamil Kubiak. Gości było stać tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki, a do siatki KP trafił ponownie Kurowski. Młody zespół z Borka Strzelińskiego wygląda z meczu na mecz lepiej. Jeśli solidnie przepracuje okres przygotowawczy, to już wiosną będzie bardzo niewygodnym rywalem dla każdej drużyny.

Kwarcyt Jegłowa – Starter Gęsiniec 0:1 (0:0)
Strzelcy: Chytry (Starter)
Mecz drużyn z dolnej części tabeli był zacięty i pełen podbramkowych spięć. Więcej klarownych sytuacji stworzyli sobie gospodarze, ale skuteczność nie była w tym dniu ich mocną stroną. Bramkarza gości próbowali pokonać m.in. Kasprzyszak, Meserszmit, Seretny i Szczerbanowski. Ten ostatni, przy zachowaniu zimnej krwi, mógł nawet zaliczyć hat tricka. Przyjezdni również nie pozostawali dłużni i stwarzali sobie dogodne sytuacje. Jedną z nich, już po zmianie stron, zamienił na bramkę grający trener Startera Piotr Chytry. Było to, jak się później okazało, trafienie na wagę trzech punktów. W 86 minucie gry arbiter wyrzucił z boiska zawodnika Kwarcytu Ireneusza Pluskotę i gospodarze musieli sobie radzić w dziesięciu. - Bardzo brakuje nam skutecznego napastnika – powiedział po meczu kierownik drużyny z Jegłowej Patryk Skrzydłowski.

Feniks Pławna – Świteź Wiązów 2:2 (1:0)
Strzelcy: Michalski, Nowak (Feniks) Buszta – 2 (Świteź)

To był niezwykle zacięty i pełen emocji mecz. Feniks w tej rundzie nie zwykł przegrywać na własnym terenie i już w pierwszych minutach meczu pokazał, że gości czeka tu bardzo ciężka przeprawa. Gospodarze szybko wpisali się na listę strzelców. Trzynogę pokonał defensywny pomocnik Michał Michalski, który wykorzystał dobre podanie Mariusza Szmidta. W tej części gry miejscowi stworzyli sobie jeszcze przynajmniej dwie doskonałe sytuacje bramkowe. O poczynaniach ofensywnych gości w pierwszej odsłonie nie da się wiele powiedzieć. Wiązowianie mieli ogromne kłopoty z pokonaniem dobrze zorganizowanego Feniksu. Gości było stać tylko na kilka niecelnych strzałów z dystansu i groźniejszych dośrodkowań. Płynnej grze z pewnością nie sprzyjała trudna murawa, na której znacznie gorzej radzili sobie właśnie przyjezdni. Po zmianie stron szybko padło wyrównanie, a bramkę zapisał na swoje konto bardzo skuteczny w ostatnim czasie Buszta. Ten sam zawodnik był również autorem kolejnej bramki. W tej bramkowej sytuacji kontuzji doznał bramkarz Feniksu Gondek. Zastąpił go Lenart i to on już do końca meczu strzegł bramki miejscowych. Feniks ambitnie dążył do wyrównania, a mecz mocno się zaostrzył. Nikt nie odstawiał nogi, a po kolejnym nierozważnym faulu z boiska wyleciał defensor Świtezi. Po akcji Paśki i Szmidta wyrównał Krystian Nowak. Chwilę później mogło być już 3:2 dla gospodarzy. Po zagraniu piłki ręką w polu karnym Świtezi sędzia podyktował „jedenastkę”. Do rzutu karnego podszedł Wojciech Piskorz, ale jego strzał poszybował dobry metr nad poprzeczką. Pechowy strzelec nie dokończył meczu, bo po drugiej żółtej kartce arbiter wysłał go do szatni. Twarda walka trwała do ostatniego gwizdka sędziego, ale więcej bramek już nie padło.

FC Pęcz - Orzeł Biały Kościół 5:1
Strzelcy: Szulc – 2, Sułkowski, Świerczyński, Góra (FC Pęcz) Karoń (Orzeł Biały Kościół)

Czołowy zespół VII grupy B klasy nie miał większych kłopotów z pokonaniem znacznie niżej notowanego Orła. Podopieczni trenera Piotra Hałasa już do przerwy udokumentowali swoją wyższość trzema bramkami, a po przerwie spokojnie kontrolowali przebieg gry. Przy stanie 4:0 goście zdobyli honorową bramkę, a jej strzelcem był doświadczony Włodzimierz Karoń. Dwie bramki dla FC Pęcz zapisał na swoje konto były snajper Orła Dominik Szulc.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również