Krzysztof i Piotr Szymankowie jechali charakterystycznym pomarańczowym autem m-ki Suzuki Vitara

W miniony weekend pomiędzy Oławą a Osiekiem odbyła się ciekawa impreza samochodowa. Był to terenowy rajd samochodowy typu Cross - Cantry, zaliczany do SJCAM Super Rally/Puchar Can-Am 2. Od innych rajdów terenowych różni się tym, że jest to jazda na czas w terenie, bez konieczności pokonywania trudnych przeszkód technicznych.

 Liczy się jak najszybsze pokonanie odcinka specjalnego. - Jest to impreza ogólnopolska i kolejne edycje tego rajdu rozgrywane są co miesiąc w różnych częściach Polski - mówi Tomasz Pieńskowski ze Strzelina, który z kierowcą Robertem Sabokiem startował w nim samochodem m-ki Mitsubishi Pajero.

W oławskim radzie rywalizowało prawie 80 załóg, w tym 6 samochodowych ze Strzelina i dwóch quadowców z Wiązowa. Uczestnicy startowali w różnych klasach. Był podział zarówno na moc samochodów, jak i na samochody seryjne i modyfikowane. Łącznie było 8 klas.

Organizatorzy przygotowali dla uczestników dwa odcinki specjalne, pokonywane kilkukrotnie. Pierwszy miał około 6 km, drugi około 10 km i był z długimi prostymi. Oba poprowadzone były polnymi i leśnymi drogami. Załogi, w zależności od samochodu, rozwijały na nich prędkość często powyżej 100 km/h, nawet do 150km/h. Przy takiej prędkości już samo utrzymanie się na wąskiej polnej drodze było dla kierowców sporym wyzwaniem. A jak dodamy do tego fakt, że w miniony weekend mieliśmy spory mróz, to zamiast miękkich polnych dróg uczestnicy dostali wyboiste „betonowe” dukty. - Ten rajd to była prawdziwa gra zawieszeń - komentuje Tomasz Pieńkowski.

Teren okazał się bezlitosny dla trzech załóg z naszego terenu. Pierwsi przekonali się o tym Dariusz Nowicki i Jakub Muszyński jadący seryjnym subaru. Już na pierwszym odcinku specjalnym na ostrych wybojach złapali aż dwa „kapcie”. Nie mieli przy sobie dwóch kół zapasowych, dlatego musieli wycofać się z dalszej rywalizacji. Kolejna strzelińska załoga Paweł Pasisz i Paweł Kubiak mieli pecha, gdyż trudów ostrej jazdy nie wytrzymał silnik ich nissana patrola (pękła głowica). Z kolei załodze Jerzy Maturlak i Marcin Plewak, jadącym kią soranto, po pierwszym dniu wysiadło sprzęgło i też musieli wycofać się z rywalizacji. A szkoda, bo w swojej klasie jechali na wysokim trzecim miejscu.

W niedzielę dobra i równa jazda załogi Robert Sabok Tomasz Pieńskowski poskutkowała tym, że na metę wjechali na świetnym trzecim miejscu. Oprócz nich do mety dojechały dwie inne strzelińskie załogi, Krzysztof i Piotr Szymankowie, jadący suzuki vitarą (czwarte miejsce w klasie) i Łukasz Wiliński z Marcinem Juzefowskim (piąte miejsce w klasie).

Czy na takim rajdzie można się bać? - Nie ma strachu, człowiek nie ma czasu się bać. Liczy się to, aby zrobić dobry wynik - z uśmiechem puentuje start Pieńkowski.

Zdobywców podium zapytaliśmy o dalsze ich plany na kolejne starty. - Jak wszystko pójdzie dobrze, to pojedziemy w rajdzie, który w Wielkopolsce planowany jest na koniec kwietnia - informuje Tomasz Pieńkowski.

Strzelińscy rajdowcy dziękują Robertowi Sabokowi za udostępnienie warsztatu i pomoc przy naprawie samochodów.

Miłośnikom rajdów 4x4 życzymy kolejnych udanych startów i niezawodności sprzętu, co, jak widać, jest równie potrzebne jak umiejętności rajdowe.

 

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również