Żywioły w Strzelinie

Upały, oprócz suszy, niosą ze sobą również inne zagrożenia. Jednym z nich są palące się rowy lub pola. Zwykle dzieje się to z udziałem człowieka, który przez nieostrożność lub wręcz nieodpowiedzialność zaprósza ogień.

Od lat strażacy walczą z niebezpiecznym procederem wypalania traw i ściernisk. Na naszych łamach pojawiają się informacje o zagrożeniach związanych z tym nielegalnym procederem. Myli się jednak ten, kto uważa, że rowy płoną tylko na wsiach z dala od miast. Na zdjęciu obok widać, że płonąca trawa była rzeczywistym zagrożeniem dla przejeżdżających ul. Dzierżoniowską. Przez dobrych kilka minut widoczność na wiadukcie była bardzo ograniczona. Na szczęście, nie doszło do wypadku, nikt nie ucierpiał.

Zupełnie inną sytuację można było zaobserwować następnego dnia dosłownie kilkaset metrów dale. Nocne opady spowodowały, że ul. Bolka I Świdnickiego na skrzyżowaniu z ul. Piłsudskiego zmieniła się w jezioro. Samochody jakoś sobie radziły, ale piesi mieli duży problem z przejściem suchą nogą na drugą stronę ulicy. Przy krawężniku woda sięgała wyżej kostki i to dużo wyżej. Wiemy, bo, niestety, sprawdziliśmy. Mieliśmy jednak tyle szczęścia, że nie jechał wtedy żaden samochód. Tryskające spod kół fontanny wody zmoczyłyby nas zapewne od stóp po głowę, za co nie zawsze można winić kierowców.

Podpalanie suchej trawy to po prostu bezmyślność, którą należy piętnować, a winnych karać. W drugim przypadku mamy do czynienia z inna sytuacją. Niedrożna kanalizacja burzowa, to efekt wieloletnich zaniedbań służb odpowiedzialnych za miejską kanalizację.