Jeśli zaprzestaniemy tutaj swojej działalności, w ciągu kilku miesięcy tego pałacu nie czeka nic dobrego – mówiła prokurent Grażyna Lejczak
Pałac w Łojowicach skrywa wiele strasznych tajemnic. Wśród niektórych wzbudza blady strach. Czy rezydencję nawiedza duch księżniczki Elisabeth? Mało tego. Okazuje się, że przedwojennych właścicieli spotkał tragiczny los. Trzeba przyznać, że na terenie posiadłości czuć, że jest tu coś przerażającego. A co mówią mieszkańcy o historiach mrożących krew w żyłach? Przy przekroczeniu progu pałacu niejednego odstraszyć mogą stare, skrzypiące drzwi. Nad nimi znajdują się witraże, dalej zabytkowe posadzki, wielkie schody, liczne korytarze i pokoje. Wśród nich m.in. dawna sala balowa czy bogato zdobiona biblioteka, której ściany nadal są całkowicie zabudowane drewnianymi regałami na książki. Rezydencja z pewnością skrywa wiele taemnic.
Majątek w Łojowicach przez lata należał do wielu rodzin. Pierwotnie barokowy pałac w Łojowicach został wzniesiony w XVIII wieku. W XIX wieku powiększono go o skrzydło północne, być może staraniem rodu von der Recke-Volmerstein (w posiadaniu której był od 1843 r.). Przed 1894 r. posiadłość w Łojowicach kupił Johann Gottlieb Walter (ur.1821 r., zm.1896 r.), którego spadkobiercy na przełomie XIX i XX wieku przebudowali siedzibę w stylu neorenesansu francuskiego.
Dobra w Łojowicach otrzymała Elisabeth Walter, córka Johanna Gottlieba Waltera. W 1914 r. Elisabeth Walter wyszła za mąż za barona Herberta von Carnap. Właścicielka majątku zmarła w 1920 r. Dziedzicem dóbr został jej syn, baron Leopold von Carnap, który pozostał właścicielem do 1945 r.

Rzuciła się do kamieniołomu
Według opowieści zasłyszanej wśród mieszkańców Łojowic, księżniczka Elisabeth była zakochana w pewnym mężczyźnie. Jednak jej ojciec nie był z tego zadowolony, przez co zamknął ją w wieży. Księżniczka długo płakała za swoim ukochanym. Pewnego dnia uciekła z pałacu i udała się na okoliczny most. Tam jednak, z niewyjaśnionych przyczyn, miała zostać zakopana żywcem. Krzyki i szlochanie księżniczki mają być słyszane aż do dziś.
Niedawno, późnym wieczorem, słyszała je młoda mieszkanka Łojowic. Historię znała od dawna, ale tym razem była naprawdę przerażona. -Wierzę w duchy i w to, że księżniczka jest w tym pałacu. Tam się wychowała. Może chce dać jakiś znak? Ale nie wszyscy w to wierzą – powiedziała dziewczyna.
Wiele dokumentów i zdjęć łojowickiego pałacu posiada Jerzy Kaczyński. W Łojowicach mieszka od urodzenia, a dużą wiedzę przekazał mu jego dziadek, który zaczął pracować na terenie pałacu w 1943 r. Okazuje się, że ówczesnych gospodarzy spotkał tragiczny los.
- Nie wiadomo, co działo się tutaj wcześniej, ale jak opowiadał dziadek, niemiecki właściciel był nieciekawym człowiekiem i nie najlepiej dbał o swoich podwładnych. Właściciele to byli zagorzali Niemcy i hitlerowcy. Pod koniec wojny mężczyzna popełnił samobójstwo. Wyjechał za Łojowice i się zastrzelił. Jego żona miała tutaj swojego konia. Pewnego dnia wyjechała z pałacu i na koniu rzuciła się do kamieniołomu w Strużynie. Nie udało się jej już uratować – opowiedział Jerzy Kaczyński.

Nie było białej damy?
Poinformował, że tuż po wojnie pałac był zamieszkały przez miejscowych ze wsi. Na piętrze znajdowały się mieszkania, a na parterze biura. Większa sala balowa z tyłu pałacu została wtedy przeznaczona na świetlicę. - Starsi mieszkańcy, którzy pamiętaliby więcej historii związanych z pałacem, już nie żyją. Nigdy nie słyszałem, żeby tutaj straszyło. Nawet w dzieciństwie nie baliśmy się chodzić po pałacu. Niedaleko stąd był pomnik, w którym pochowana była córka właściciela ze swoją córką. Ale Polacy ten pomnik zniszczyli i nie zostało nic – mówił Kaczyński.
Mowa o mauzoleum Elisabeth von Carnap, znajdującym się w lesie...
Więcej w wydaniu papierowym.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Prawo
straszy
Rezydencję nawiedzi KOWR i zagospodaruje zgodnie z prawem.
0
Gravatar
Patryk100
Straszy
h..a Straszy 8)
0
Gravatar
Patryk100
Straszy
Huja straszy ;-)
0
Gravatar
olx
RE: Czy w pałacu straszy?
Historyk powiedziała :
Mało kto o tym wie, ale w pałacu w Łojowicach zostały ukryte na przełomie 1944 i 1945 roku zabytkowe instrumenty z największej i najcenniejszej ich kolekcji na Śląsku z Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Po wojnie badacze zabezpieczający zbiory odnaleźli jedynie 1/3 stanu początkowego, co oznacza że większość bezcennych zbiorów "rozpłynęła się" wśród początkowo czerwonoarmiejców, a później pierwszych mieszkańców. Radziłbym zweryfikować pamiątki po dziadkach u okolicznych mieszkańców, może jakieś stare skrzypce czy nawet smyczek gdzieś się u kogoś ostał.
Może poszukać w domach badaczy?

0
Gravatar
Historyk
Niemieckie dobra
Mało kto o tym wie, ale w pałacu w Łojowicach zostały ukryte na przełomie 1944 i 1945 roku zabytkowe instrumenty z największej i najcenniejszej ich kolekcji na Śląsku z Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Po wojnie badacze zabezpieczający zbiory odnaleźli jedynie 1/3 stanu początkowego, co oznacza że większość bezcennych zbiorów "rozpłynęła się" wśród początkowo czerwonoarmiejc ów, a później pierwszych mieszkańców. Radziłbym zweryfikować pamiątki po dziadkach u okolicznych mieszkańców, może jakieś stare skrzypce czy nawet smyczek gdzieś się u kogoś ostał.
0
Gravatar
spajker
RE: Czy w pałacu straszy?
https://www.youtube.com/watch?v=dVRROSOeA98
0

Przeczytaj także