Henryk Kudła (z prawej) i Ryszard Skoczyliński mówią, jakie działania można podjąć, by poprawić gospodarkę wodną w naszym regionie
Kilka tygodni temu obawialiśmy się suszy, a od kilkudziesięciu dni sen z powiek wielu ludziom spędzają kolejne deszczowe chmury. Czy można poradzić sobie z nadmiarem wód opadowych albo długotrwałą suszą? Okazuje się że tak. Tajemnica tkwi w tym, co zostawili po sobie Niemcy, a w ostatnich kilkudziesięciu latach zniszczyli nieświadomi Polacy.
Od kilkudziesięciu dni jesteśmy świadkami wyraźnej zmiany pogody. Po bardzo suchym kwietniu, kiedy były obawy, że susza spowoduje ogromne straty w rolnictwie i leśnictwie, przyszły mokre dni, a wraz z nimi gwałtowne ulewy, powodujące zalania i lokalne powodzie. W tym tygodniu byliśmy świadkami stanów alarmowych na kilku dolnośląskich rzekach. Czy mamy wpływ na to, co się dzieje? Okazuje się, że o ile pogody raczej nie zmienimy, to wodę opadową można już w sposób przemyślany wykorzystywać i to zarówno w czasie suszy, jak i podczas deszczowych dni. O możliwościach zagospodarowania wód rozmawiamy z Henrykiem Kudłą i Ryszardem Skoczylińskim z firmy Przewóz.

Lata praktyki...
Firma Przewóz z Pęcza od kilkunastu lat zajmuje się pracami melioracyjnymi. Natomiast związany z nią Ryszard Skoczyliński z tematyką melioracyjną, jako praktyk, ma do czynienia już od 1972 roku.
- Susza, której wyraźne działanie odczuwamy już od co najmniej trzech lat sprawiła, że naprawę gospodarki wodnej w niektórych regionach jest już za późno – podkreśla Ryszard Skoczyliński. - Pamiętajmy, że melioracja, którą się zajmujemy, nie polega tylko na odprowadzaniu wód opadowych z pól, lecz na odpowiednim gospodarowaniu wodą, czyli odprowadzaniu jej, kiedy jest jej za dużo, ale i na nawadnianiu pól od dołu, kiedy wody na powierzchni brakuje. Do tego właśnie ma służyć prawidłowo działający system drenarski – wyjaśnia nasz rozmówca.
Nowoczesne duże i ciężkie maszyny rolnicze, w tym pługi i głębosze, sprawiły, że przez nieuwagę rolników i właścicieli pól systemy drenarskie w niektórych miejscach zostały uszkodzone. Działo się tak na przykład na byłych pastwiskach, gdzie rurki drenarskie położone były znacznie płycej niż na polach, bo już na głębokości 40 - 50 cm. - Jeżeli rolnicy zaczęli przekształcać pastwiska w pola uprawne, a nie uwzględnili tego faktu przy pracach zmiennych, to dochodziło często do uszkodzenia takich systemów. Uszkodzenia powodowane były najczęściej głęboszowaniem na polach gdzie uprawiany jest burak cukrowy – tłumaczy Kudła.
Decyzji rolników o zmianie przeznaczenia gruntów nie ma co się dziwić, gdyż dawne pastwiska były potrzebne wtedy, kiedy hodowla bydła była znacznie większa. Dziś krowy są już rzadkością, więc i nie ma zapotrzebowania na pastwiska.
Tekst ukazał się w 24 (1013) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz tu lub tutaj.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Dest
RE: Rowy, które mogą uratować...
Całkowicie zgadzam się z opiniami przedmówców to co się dzieje obecnie w rolnictwie to skandal i żadnych zasad tylko kasa się liczy ,Mam wątpliwą przyjemność sąsiadować z dzierżawcą który notorycznie rozjeżdża łąkę bez poszanowania cudzej własności
0
Gravatar
xxlipiec
rolnik z euro w oczach
Generalnie jest tak. Polski rolnik suto opłacany ze środków UE za każdy metr kwadratowy uprawy, w nosie ma zasady agrokultury i sąsiadów jego pola lub tych co mają działki poniżej. Otóż pan rolnik - dla mnie w wielu przypadkach niestety nieuk i ignorant - zaora dla 5 euro każdą miedzę i drogę śródpolną, zasypie każdy rów, wytnie każde drzewo, które nie pozwoli mu nawrócić opryskiwaczem (obecnie o zasięgu kilkunastu metrów), skasuje pobocze drogi publicznej, opryska chemią pszczoły i za chwilę udaje idiotę któremu powinien pomóc cały świat, bo on z tymi kombajnami i ciągnikami za kilka milionów taki poszkodowany i biedny. Liczę że reszta mieszkańców tego kraju rolniczo terroryzowana, wreszcie się przebudzi i zacznie wnosić o odszkodowania do tych niby rolników. Wyniki PSL sygnalizują że może wreszcie ,,, wróci trójpolówka itd/ Wpis ten dedykuje wszystkim rolnikom którzy zlikwidowali typowe systemy melioracyjne i antyerozyjne, zasypali lub osuszyli oczka śródpolne itd.. Pokolenie prawdziwych rolników z poprzednich dekad było by w szoku. Czas by obudził sie ARiMR i KOWR i zaczęli sprawdzać biznesmenów rolnictwa, którzy często nie maja bladego pojęcia o roli melioracji a przychodzą po dopłaty (i niestety je dostają). Ps. osobiście was nie szanuję... Czekam na hejt lub merytoryczne argumenty PS,2. Mój dziadek (rolnik, który kochał ziemię i jej uprawę) w grobie się przewraca gdy patrzy na wasze zdziczenie i pogoń za kasą. ps3. A woda sprowadzana przez was na Bogu ducha winnych mieszkańców kolejnych miejscowości powinna się wam ciągle śnić lub wręcz nie dać zasnąć
0
Gravatar
dst
zawsze źle a to susza a to powódź
Chłopi orzą co popadnie a to drogę a to rów bo nic im za to nie grozi w realu, oficjalnie jest to karalne ale tylko w teorii, to taka Polska specjalność, państwo z dykty i tyle w temacie, dobro wspólne? nie liczy się czubek nosa.
0