Władysław Hutnik (z lewej) mieszka na Ukrainie. Obok Marian GrabasOd ponad roku Europa przygląda się wojnie, jaką prowadzą tzw. separtyści na wschodzie Ukrainy. Rozmawialiśmy ze świadkiem tego, co dzieje się u naszego sąsiada.

Nasz pierwszy rozmówca jest Polakiem,mieszkającym na zachodzie Ukrainy. Żyje w wiosce liczącej kilkuset mieszkańców, która do 1978 roku nosiła nazwę Korościatyn. Przed wojną była to polska wieś. W lutym 1944 roku oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii opanowały wieś i wymordowały 156 mieszkańców Korościatyna. Spalono wszystkie zabudowania. Pożogę przetrwały jedynie kościół i plebania.
- Nazywam się Władysław Hutnik, mieszkam w Krynici na Ukrainie. Przyjechałem do Polski odwiedzić znajomych. Nie jest to moja pierwsza wizyta w Polsce. Oprócz przyjaciół mam w Polsce liczną rodzinę, którą też regularnie odwiedzam – przedstawił się dźwięczną kresową polszczyzną pan Władysław. Po kilku minutach rozmowy o Ukrainie, i mieszkających tam Polakach, zaczęliśmy rozmawiać o wojnie. – Dokładnie wiemy, co dzieje się w Donbasie. Ukraińska telewizja i radio cały czas o tym mówią. To jest wojna. Nie z separatystami, ale z Rosją. To nieprawda, że na wschodzie (Ukrainy – red.) walczą ze sobą Ukraińcy. Gdyby nie agresja Rosji, to nie doszłoby do wojny. To prawda, że ci ze wschodu chcą do Rosji, nie czują się Ukraińcami. Jako społeczeństwo jesteśmy bardzo podzieleni. Są dwa bieguny, jeden na wschodzie a drugi na zachodzie, ale i tu, i tam jest Ukraina – mówił z przekonaniem.
Wojna nie oszczędza ludzi. – Żyje się coraz trudniej. Ceny rosną z dnia na dzień. O pracę trudno, a emerytury stoją w miejscu. Coraz częściej słyszymy, że czyjś syn, czy ojciec nie wrócił z frontu. Tuż przed wyjazdem do Polski widziałem w sąsiedniej wsi pogrzeb żołnierza, który zginął w Donbasie. Na szczęście linia frontu zatrzymała się. Boimy się, że Ruskie zaczną bombardować, użyją lotnictwa, a wtedy wojna dotrze na wschód Ukrainy – z obawą mówił nasz rozmówca. W rozmowie z Polakiem mieszkającym na Ukrainie nie mogło zabraknąć wątku polskiego. – Od początku, od Majdanu (listopad 2014 r. – red.) widzimy, że Polska bardzo wspiera Ukrainę. Dla nas, mieszkających na wschodzie, ważniejsza od pomocy materialnej jest obecność rodaków i to, że o nas pamiętają. Chwila rozmowy i przekonanie, że nie jesteśmy sami na tej wojnie, nie sami walczymy z agresją Rosji jest bardzo ważne. Dziękuję – ze wzruszeniem powiedział pan Władysław.
Kilkanaście minut rozmowy wystarczyło, żeby przekonać się jak bardzo zmieniła się Ukraina przez ostatnie lata. Pan Władysław jest Polakiem, mieszka w miejscowości spacyfikowanej przez UPA. Pamięta o krwawych wydarzeniach z 28 lutego 1944 roku. Mówi o sobie, że jest Polakiem i obywatelem Ukrainy. Polska i Ukraina to jego dwie ojczyzny.
Z innej perspektywy patrzy na aktualną sytuacje na Ukrainie Marian Grabas, nauczyciel z Borowa. – Od pięciu lat jeździmy z młodzieżą z naszych szkół na Ukrainę w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” i zauważam różnicę. O ile jeszcze dwa lata temu Ukraińcy odnosili się do nas serdecznie, to teraz są bardzo serdeczni. Różnica jest kolosalna i to z dobrego na jeszcze lepsze. Przed Majdanem Ukraińcy nie kryli, że żyje się im ubogo, biedniej niż w Polsce, ale mieli nadzieję na poprawę sytuacji. Zwłaszcza młodzież widziała swoja przyszłość w Europie, żyła nadzieją na integrację z Unią Europejską. Na poprawę standardu życia. Wyczuwało się to szczególnie w rozmowach młodzieży naszej z ukraińską. Była to nadzieja, nie zazdrość, czy zawiść, że wam się żyje lepiej, łatwiej. Nic takiego. Oni z nadzieją patrzyli w przyszłość, widzieli siebie i Ukrainę w Unii Europejskiej. Dziś jest nieco inaczej. Pan Władek mówił, że życzliwość dla Polaków jest jeszcze większa niż kilka lat temu, co ja również potwierdzam, ale spotkałem się z tym osobiście. Na każdym kroku dziękowano nam, że nie przestraszyliśmy się wojny, że przyjechaliśmy na Ukrainę, że mimo zagrożenia ze strony agresora, jakim jest Rosja, przyjechaliśmy – powiedział nasz rozmówca. – Jest jeszcze jedna zmiana w postawie Ukraińców, którą zauważyłem. O ile przed Majdanem o trudnej polsko-ukraińskiej historii Ukraińcy rozmawiali niechętnie, to teraz jest inaczej. Wydaje mi się, że Ukraińcy zdali sobie sprawę z okrucieństwa, jakie spotkało Polaków ze strony Ukraińców. Poznali, po przelaniu za wolność Ukrainy własnej krwi (na Majdanie – red.), wartość przelanej krwi Polaków. Również tej polskiej krwi przelanej w 1944 r. w Korościatynie, w Hucie Pieniackiej w innych miejscach przedwojennych kresów wschodnich. To się zauważa, wyczuwa – usłyszeliśmy od pana Mariana. – Jednak największe wrażenie na mnie zrobiły płaczące ukraińskie matki. Od jednej z nich usłyszałem, że od trzech miesięcy nie ma żadnej wiadomości od syna, który jest w Marianpolu. Ona nie wie, czy żyje, czy trafił do niewoli. Z kolei inna młoda kobieta, która straciła męża właśnie na Majdanie, powiedziała coś innego. Jej mąż, wyjeżdżając do Kijowa, powiedział, że jeżeli zginie, to nie będzie to śmierć daremna. Powiedział, że umrze za lepszą przyszłość ich dzieci – wspominał Marian Grabas.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Zarówno mieszkający na Ukrainie Władysław Hutnik, jak i Marian Grabas zaprzeczają, że na Ukrainie do głosu dochodzą nacjonalizmy, że odradzają się antypolskie demony. Pan Władysław wprost powiedział, że faszyści są po tamtej stronie, po stronie agresorów. A to, co mówią Rosjanie o wojnie na Ukrainie, to kłamstwo i propaganda.

 

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
łysakobyła
RE: Rosyjskie kłamstwa i propaganda
Koszt mieszania się w sprawy Ukrainy to dzisiejsze embargo , głównie na żywność. Ukraina to słaby, skorumpowany kraj, Putin o tym dobrze wie i nigdy ie wypuści go ze swojej strefy wpływów. W UE i tak jest nam ciasno, po co nam nowy członek.Stracimy uprzywilejowaną pozycję na liście najtańszych roboli Europy.Czy warto cierpieć ( gospodarczo ) za Ukrainę ? Toż to trzeci świat. Na Majdan jeździł Wałęsa i podburzał , negocjować jeździ Merkel. Takie to nasze wymachiwanie szabelką typowe dla polactwa.
0

Przeczytaj także