- Nie wolno bać się pomóc, kiedy ktoś zasłabnie - zaapelowała pani Sylwia
Pan Jan, jak zwykle w dzień targowy, udał się do Strzelina. Mieszka w jednej z pobliskich wiosek, więc przyjechał rowerem. Nie mógł przypuszczać, że zasłabnie i otrze się o najgorsze.
Patrząc na pisemną relację z interwencji zespołu pogotowia ratunkowego można odnieść wrażenie, że był to zwykły wyjazd. Nic bardziej mylnego. Nie często się zdarza, żeby świadkowie zasłabnięcia człowieka zachowali się tak profesjonalnie i to przed przyjazdem pogotowia ratunkowego.
- Po przyjeździe na miejsce zdarzenia zastaliśmy pana, który leżał na boku, w pozycji bocznej bezpiecznej – powiedział Lucjan Lewicki, pielęgniarz pogotowia ratunkowego. - Leżał na kocu i był dodatkowo przykryty kocem. W tym konkretnym przypadku było to bardzo ważne, bo na dworze było zimno i pacjent mógł się niebezpiecznie wychłodzić. Od stojących obok ludzi dowiedziałem się, że pierwszej pomocy udzieliła mężczyźnie jedna z pań sprzedających na targu. Zrobiła to w pełni profesjonalnie, bo, jak dowiedziałem się później, jest ratowniczką medyczną. Przetransportowaliśmy pacjenta do strzelińskiego szpitala – wyjaśnił nasz rozmówca. - Pacjent leżał w bezpiecznej pozycji i był przykryty kocem - powiedział Lucjan Lewicki.
Chwilę wcześniej pan Jan, późniejszy pacjent, zasłabł i osunął się na ziemię. - Ktoś podbiegł do mnie i powiedział, że potrzebna jest pomoc – mówiła pani Sylwia. - Pobiegłam we wskazane miejsce i zobaczyłam, że starszy mężczyzna siedzi na plastikowym krześle. Powiedziałam, że trzeba go położyć na ziemi, a wtedy ktoś pobiegł do samochodu i przyniósł koce. Cały czas rozmawiałam z tym panem, ułożyłam go w pozycji bocznej bezpiecznej i przykryłam. Zorientowałam się, że rozrusznik serca, który najprawdopodobniej miał mężczyzna, nie działa prawidłowo. Po chwili mężczyzna poczuł się na tyle lepiej, że powiedział jak ma na imię. Nazywał się Jan, przyjechał na targ rowerem i był zainteresowany, co dzieje się z jego rowerem. Wyjaśniłam mu, żeby się o nic nie martwił, że rower jest bezpieczny w biurze targowiska. Po chwili przyjechała karetka pogotowia ratunkowego i pan Jan pojechał do szpitala – powiedziała pani Sylwia.
Zarówno w rozmowie z sanitariuszem pogotowia, jak i z panią Sylwią powtarzał się jeden apel. - Proszę napisać w „Słowie Regionu”, że będąc świadkiem zasłabnięcia lub leżącego już na ziemi człowieka nie wolno bać się. Trzeba podejść bliżej i spróbować porozmawiać z nim. Spytać, czy chce, żeby kogoś powiadomić, a może wezwać karetkę – wyjaśnił pan Lucjan. - Jestem ratowniczką medyczną i wiem, jak należy się zachować w takich przypadkach. Nie bójmy się pomagać ludziom, którzy zasłabli i nie mogą samodzielnie wstać. Podejdźmy bliżej, spytajmy, jak możemy pomóc. Ułożenie chorego w pozycji bocznej bezpiecznej i przykrycie go nie jest trudne, a może uratować życie – dodała pani Sylwia.
Cały artykuł w wydaniu papierowym "Słowa Regionu".

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również