Na zdjęciu Maciek Zawistowski (przy stoliku) w otoczeniu części osób z rodziny i uczestników wernisażu
Do połowy lutego, w Gminnej Bibliotece Publicznej w Wiązowie można obejrzeć wystawę autorstwa Maćka Zawistowskiego, poświęconą niezwykłemu człowiekowi Kazimierzowi Kanasiowi, z którym rodzina Zawistowskich z gminy Wiązów była zaprzyjaźniona.
- Jest to wystawa, która była prezentowana w Centrum Kultury Zajezdnia we Wrocławiu, a jej autorem i twórcą części historycznej jest Maciek Zawistowski z Łojowic – informuje Magdalena Krupa, dyrektor GBP w Wiązowie. - Właśnie dzieki jego uprzejmości udało nam się tę wystawę sprowadzić do Wiązowa i udostępnić dla naszych mieszkańców. Warto poznać bohatera tej wystawy, bo jest ona bardzo ciekawa historycznie i kulturowo. Związany jest z Kresami, a życiorys miał bardzo bogaty. Warto dodać, ze potomkowie pana Kazimierza Kanasia mieszkają na terenie naszej gminy do dzisiaj – dodaje dyrektor.

Zanim wystawa powstała
Prezentowane zdjęcia i plakaty są finalnym efektem długiej pracy Maćka. Zapytaliśmy go, jak wyglądały przygotowania i droga przy zbieraniu materiałów.

Czy od samego początku w zamyśle miałeś zrobienie wystawy, czy raczej była to chęć poznania losów i korzeni rodziny?
- U podstaw zajęcia się tematem stało poczucie potrzeby troski o dziedzictwo historyczne, którego okruchem bez wątpienia są archiwalia pozostawione przez Kazimierza Kanasia i jego małżonkę. Względy rodzinne prawie w ogóle nie miały znaczenia, ponieważ nie udało mi się odnaleźć potwierdzenia pokrewieństwa. Nie stało to jednak w sprzeczności z bardzo dużym znaczeniem małżeństwa Kanasiów dla moich krewnych z powodu szczerej przyjaźni między nimi, a moim krewnym ks. Edwardem Mazurem. Pomysł stworzenia wystawy przyszedł dużo później.
Dyrektor GBP w Wiązowie przy zdjęciu Kazimierza Kanasia
Głównym bohaterem wystawy jest Kazimierz Kanaś. Kim on jest dla Ciebie?
- Jest jedną z tych niewielu osób, które, mam wrażenie, jakbym znał prawie od urodzenia, choć nigdy ich nie spotkałem. Szczególny to rodzaj więzi, bo oparty na kontakcie z przedmiotami-reliktami jego życia. Kazimierza Kanasia postrzegam przede wszystkim jako osobę, która zasługuje na moją pamięć również na płaszczyźnie prywatnej. Kilka razy do roku odwiedzam jego grób we Wrocławiu. Jest to stosunek, który może się chyba wytworzyć tylko w szczerym zaangażowaniu w poznanie człowieka, który już odszedł.

Kiedy zacząłeś zbierać informacje potrzebne do zrobienia wystawy?
- Zbierałem je już od kilku lat, samemu o tym nie wiedząc, jak książki przywiezione przez Kazimierza Kanasia z emigracji. Część przedmiotów zachowała się tylko dzięki swojemu użytkowemu charakterowi. Bardzo żałuję, że nie istniała możliwość zaprezentowania w wiązowskiej bibliotece również eksponatów, jak pierwotnie to miało miejsce w Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu. Przygotowania bezpośrednio do wystawy rozpocząłem pod koniec 2018 roku, lecz prace były bardzo rozłożone w czasie. Przygotowanie samej wystawy nie było trudne, ponieważ proces sortowania i rozpoznania materiałów odbyłem nieco wcześniej.

Skąd czerpałeś informacje na temat głównego bohatera i innych osób, o których w wystawie opowiadasz?
- Fundament stanowiły dokumenty pozostawione przez Kazimierza Kanasia, które po śmierci jego żony trafiły do mojego krewnego, ks. Edwarda Mazura. Po jego śmierci zostały one rozproszone wśród rodziny, skąd ja pozyskałem je kilka lat później. Niestety, w zbiorach archiwalnych zachowały się tylko nieliczne dokumenty na jego temat, przede wszystkim w Centralnym Archiwum Wojskowym. Wzmianki o bohaterze wystawy można znaleźć w nielicznych książkach. Tak naprawdę jestem pierwszą osobą, która podjęła się stworzenia jego biografii. Niektóre wątki powstały dzięki starszym osobom, które pamiętały jego powrót do Polski.

Czy były źródła, w których mogły być ciekawe informacje, a do których nie miałeś dostępu?
- Nie udało mi się, niestety, dotrzeć do dokumentów z parafii w Cleveland (USA). Jakieś materiały mogą się znajdować w brytyjskich archiwach polonijnych. Niestety, z powodu braku czasu, a także funduszy na zlecanie kwerend w moim imieniu, nie podjąłem jeszcze kroków w tym kierunku.
Cały artykuł w wydaniu papierowym "Słowa Regionu".

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także