Z jednego z gospodarstw w Cierpicach w asyście policjantów, urzędników, weterynarza i przedstawicieli powiatowego inspektoratu weterynarii zabrano krowy. To pierwsza taka sytuacja nie tylko w gminie Przeworno, ale nawet w powiecie strzelińskiem.
Zwierzęta miały być przechowywane w złych warunkach i to, zdaniem urzędników, był główny powód przeniesienia ich do gospodarstwa zastępczego w Karszowie. Nie zgadzają się z tym państwo Ociepscy. Nie ukrywają, że to dla nich krzywdząca decyzja, jaką na wniosek policji wydał wójt. - Zawsze było trochę pobrudzone, ale to w gospodarce normalna rzecz - mówi Stanisław Ociepski. - I żeby takie cyrki wyprawiać. To fakt, że krowa nam potłukła jednego byka, ale jest on pod opieką lekarską. Mamy na to zaświadczenia. Teraz już normalnie wstaje na chorą nogę, jest już dobrze... A puścili taką pogłoskę, że bydło jest chore.
Przed przyjazdem urzędników i policji pan Stanisław pokazał nam obory, w których było 12 krów. Przedstawił nam również opinię lekarza weterynarii z Ciepłowód. Wykonana została 4 kwietnia, czyli 6 dni przed odebraniem zwierząt. Wynikało z niej, że "krowy są w dobrym stanie utrzymania, nie wykazują żadnych objawów chorobowych, w oborze jest czysta ściółka i karma. Zwierzęta są spokojne i nie ma żadnych śladów złego traktowania." Również asystujący na miejscu lekarz weterynarii Wiesław Martyniak, z 42-letnim stażem w zawodzie, stwierdził, że krowy są w dobrym stanie, a w sprawie zabrakło dobrej woli. Zdaniem weterynarza należało wyznaczyć termin, w którym zaniedbania miałyby być usunięte. Jeśli nie byłyby spełnione zalecenia dopiero wówczas należałoby zabrać z gospodarstwa krowy. - Ja nie stoję po tej,ani po drugiej stronie - dodaje Wiesław Martyniak. - To są tylko takie moje wolne wypowiedzi.
Skup zwierząt rzeźnych nie miał zarzutów co do stanu bydła
Wizyta urzędników i policjantów była pokłosiem wcześniejszej, która odbyła się 18 marca br. Wówczas państwo Ociepy trzymali ponad 40 krów. Wtedy funkcjonariusze, aby wejść na posesję podważyli łomem drzwi w bramie. Mieli nakaz prokuratorski. Domowników nie było w tym czasie w gospodarstwie. Wówczas kontrola wykazała nieprawidłowości. Jednak do 10 kwietnia zostały one usunięte. W międzyczasie 30 z ponad 40 krów zostało sprzedanych. Przedstawiciel firmy, która odkupiła bydło od Państwa Ociepskich nie miał zarzutów co do jego stanu. - Mówiąc obiektywnie te zwierzęta musiały być dobrze karmione od cielaka i dobrze utrzymywane, aby w tym wieku utrzymywały taką wagę - mówi Janusz Stabrawa, z firmy z rejonu Mszany Dolnej, mającej skup skupu w Lewinie Brzeskim, gdzie trafiło bydło. - Nie każdy ma oborę za milion złotych, żeby mógł później w niej hodować bydło.
Cały artykuł zamieściliśmy w 15 (1203) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
no ale to tak ogólnie. w tym przypadku być może zaborcy krów postąpili humanitarnie i przy wieczornym tatarze mieli satysfakcje przeprowadzenia krów w inne miejsce.