W Nepalu Mateusz spędził ostatnie Boże Narodzenie. Przygotował nawet pierogi z kapustą i grzybami. Towarzyszyła mu wolontariuszka z KoreiJuż kilka razy na łamach naszej gazety opisywaliśmy jego przygody. Wcześniej zwiedził niemal całą Europę, był autostopem w Gruzji i Iranie. Tym razem wywiało go dalej, aż do Nepalu. Co strzelinianin Mateusz Chamuczyński tam robił? Jak znalazł się w Bollywood, hinduskim (dużo większym) odpowiedniku amerykańskiego Hollywood?

- Od kiedy tylko pamiętam chciałem pojechać w Himalaje - opowiada mieszkaniec Strzelina. - To, że jeszcze tam nie poleciałem, zawsze tłumaczyłem brakiem czasu, pieniędzy i innymi tego typu rzeczami. W końcu zdałem sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie wymówki. Zwolniłem się więc z pracy, kupiłem bilet i poleciałem. I nie żałuję. Żałuję tylko, że nie zrobiłem tego wcześniej.

Wolontariusz czy wolonturysta?
Mateusz chciał spędzić w Nepalu więcej czasu, dlatego postanowił przyłączyć się do jakiegoś projektu charytatywnego. Zanim kupił bilet w internecie znalazł wolontariat pod nazwą „Build School For Nepal” (tłum. „Zbuduj szkołę w Nepalu”). Ta organizacja prowadzona jest przez jednego człowieka, architekta z Rosji, Romana Geka, który postanowił poświęcić swój czas i umiejętności, by zrobić coś pożytecznego - zbudować szkołę w Himalajach dla dzieci, które tego potrzebują. Znalazł więc sponsorów, zatrudnił wolontariuszy z całego świata i zaczął budowę (więcej na ich stronie internetowej: www.schoolfornepal.org, budowa szkoły jest już na ukończeniu, jednak wciąż potrzebni są wolontariusze).
Mateusz wysłałW Nepalu nawet podróż autobusem to przygoda, bo można jechać na dachu. Na zdjęciu z innymi wolontariuszami e-mail z zapytaniem i zastał przyjęty. Pół roku później był już na miejscu - w nepalskiej wiosce o nazwie Japhe. - Pracowaliśmy po 7 godzin dziennie 6 dni w tygodniu, mieliśmy zagwarantowane noclegi i trzy posiłki dziennie - zaczyna opowiadać. - Praca nie była trudna, ale trochę monotonna. Codziennie albo łupanie kamieni, albo noszenie piasku, albo machanie łopatą. Na szczęście mieliśmy wolną rękę w podróżowaniu po Nepalu, więc zwiedziłem trochę tego niesamowitego i egzotycznego kraju. Najwyższa wysokość, na jaką się wspiąłem, to 4500 m n.p.m. Jednak, ze względu na warunki pogodowe musieliśmy zawrócić - kontynuuje Mateusz. Okazuje się, że ten mały górzysty kraj to nie tylko przyjemności. Każdy podróżnik, który tam zawita, spotka się z ogromną biedą i nędzą, wykorzystywaniem dzieci i kobiet do ciężkiej pracy oraz innymi podobnymi.

W drogę do Bollywood
Mateusz Chamuczyński spędził w Nepalu 4 miesiące, które były wypełnione różnymi przygodami. Niestety, nic nie trwa wiecznie, a na pewno nie wiza. Postanowił więc pojechać dalej, do jednego z największych ośrodków kinematograficznych na świecie Bollywood, który znajduje się w największym mieście w Indii, w Bombaju. - Produkują tam tysiące filmów rocznie, więc na pewno załapię się do chociaż jednego, mówiłem sobie - tłumaczy Mateusz. W Nepalu i Indiach miał okazję pierwszy raz w życiu grać w krykieta
Ze względu na ograniczony budżet, mieszkaniec naszego miasta z Nepalu do Bombaju przedostał się autostopem. Było to o tyle utrudnione, że hindusi nie mają zielonego pojęcia czym jest autostop. Po drodze opowiadał ludziom o swoich marzeniach związanych z Bollywood. Opinie były skrajnie różne, ale on nie zniechęcał się. Kilka osób dało mu nawet różne namiary i podpowiadało, jak najlepiej zdobyć angaż. Rzeczywistość miała okazać się bezlitosna. - Próbowałem wszystkiego. Zacząłem poszukiwania oczywiście od internetu. Szukałem castingów, agentów, dzwoniłem. Na nic. Potem próbowałem kontaktować się z ludźmi, do których namiary dostałem po drodze do Bombaju. Część powiedziała, że nic z tego, reszta, że oddzwoni później. Następnie zacząłem „pokazywać się” w miejscach, gdzie przebywają aktorzy, reżyserzy i producenci - siłownie, restauracje, kawiarnie i inne tego typu miejsca. Niestety, bez rezultatów. Cóż, przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że nie próbowałem. Ostatecznie mój kontakt z Bollywod ograniczył się do pójścia do kina. Swoją drogą niezłe przeżycie - ludzie krzyczą, wiwatują, gwiżdżą, gdy pojawi się zły charakter, lamentują, gdy umrze dobry - opowiada dalej Mateusz.
To powoli koniec tej podróży. Następnie Mateusz Chamuczyński, przez Tajlandię, wraca do domu w Strzelinie. Jego przygody można śledzić na bieżąco na blogu: www.rumunskojetravels.wordpress.com.

 

 

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
abc
podrózuj ile mozesz;-)
Ja podrózuje 2 razy do roku w odlegle kraje świata jezdze w góry.i chodze po nich;-)Jestem szczesliwy kiedy to robie,;-)Kiedy tu wracam mam dola;-(
0
Gravatar
spajker
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
łysakobyła powiedziała :
Prezenter ( spiker ) a co jest ważne w zyciu ?? I tak nigdy nie będziesz autorytetem , oazo absurdów.
nie potrzebuje być autorytetem ale zacytuję ci dalajlamę 14-go. :dalajlama zapytany o to, co go najbardziej zadziwia: odparł - człowiek, bo poświęca swoje zdrowie, żeby zarobić pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości . w rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości , ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc.

0
Gravatar
łysakobyła
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
Prezenter ( spiker ) a co jest ważne w zyciu ?? I tak nigdy nie będziesz autorytetem , oazo absurdów.
0
Gravatar
spajker
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
cywil powiedziała :
spajker powiedziała :
hm...jeden z nielicznych mądrych tubylców.
Tak, a na stare lata będzie płakał w gazecie że nie ma za co żyć bo mu nie chcą emerytury płacić a sam nic nie ma. Juz jednego takiego mądrego gazeta przedstawiała. Przebimbać życie to żadna sztuka.
na stare lata ty będziesz płakał, przez 50 lat będziesz odkładał 45% swojego dochodu na zus a późnej zus przesunie wiek emerytalny na 90 lat. płacenie całe życie na zus w tym celu aby przez ostatnie 5 lat życia dostać od zusu 300 złotych nie jest tym o co chodzi w życiu.

0
Gravatar
cywil
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
spajker powiedziała :
hm...jeden z nielicznych mądrych tubylców.
Tak, a na stare lata będzie płakał w gazecie że nie ma za co żyć bo mu nie chcą emerytury płacić a sam nic nie ma. Juz jednego takiego mądrego gazeta przedstawiała. Przebimbać życie to żadna sztuka.

0
Gravatar
Pirug
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
No ta Azjatka jest ok. Pierogi lepili.............................
0
Gravatar
spajker
RE: Strzelinianin zaczął od budowania szkoły w Nepalu, a skończył w Bollywood
hm...jeden z nielicznych mądrych tubylców.
0

Przeczytaj również