Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
Daniel Jurewicz jest radnym gminy Strzelin, ale znajduje także czas na swoją pasję – sport. Przez wiele lat trenował tenis stołowy, a teraz przerzucił się na jednoślad. Kilka lat temu wpadł na pomysł, aby na rowerze dojechać dookoła Polskę. Osoby, które znają Daniela, wiedzą, że nie mogła to być „zwykła” wyprawa przy pięknej pogodzie. - Jazda na rowerze zimą jest zdecydowanie bardziej ekstremalna. To jest zupełnie inna wyprawa niż w lecie. Trzeba się odpowiednio przygotować i mieć silny charakter. Nie wiem czy ktoś dokonał w Polsce czegoś podobnego zimą – mówi Daniel Jurewicz.
Wyjazd poprzedziły żmudne przygotowania: - Wcześniej jechałem już rowerem nad morzem. Chciałem sprawdzić jak mój organizm zareaguje na takie obciążenie. Wtedy jednego dnia pokonałem 250 km, jednak należy dodać, że to było latem. 550 km przejechałem w trzy dni. Teraz wyprawa była zdecydowanie trudniejsza. Dużo jeżdżę na rowerze. Staram się, żeby sezon trwał cały rok. Zdarzało mi się jeździć w różnych warunkach i nieraz wracałem z Gromnika cały mokry. To były pewnego rodzaju testy, które przygotowały mnie do tej wyprawy – opowiada o przygotowaniach Daniel Jurewicz. Strzeliński rowerzysta przygotował też poglądową mapę. Wstępnie założył, że pokonywać będzie 100 km dziennie, ale zdarzyło się, że jednego dnia przejechał aż 150 km!
Walka ze swoimi słabościami
Podróż rozpoczęła się i zakończyła w Złotym Stoku. Dlaczego nie w Strzelinie? - Nie było to szczególne miejsce. Złoty Stok jest najbliżej granicy, dlatego właśnie stamtąd wystartowałem – tłumaczy Jurewicz. Pomimo ciężkich przygotowań, na trasie pojawiały się problemy: - Myślę, że byłem dobrze przygotowany. W trasie jednak okazało się, że mam zbyt ciężki bagaż. Po 250 km napuchły mi kolana. To był ogromny ból. To właśnie wtedy miałem chwilę zwątpienia i bałem się, że nie będę mógł kontynuować trasy. Posłuchałem jednak taty, który doradził mi, żeby zdjąć bagaż. Obciążenie ograniczyłem do minimum, dzięki czemu mogłem dalej jechać – dodaje. Początkowo rower z bagażami ważył ok 50 kg. Spore obciążenie powodowało, że dziurawiły się dętki w oponach. Rowerzysta sam musiał łatać dziury. Zdecydował się zrzucić 20 kg, w tym dużą część odzieży. - To była prawdziwa walka ze swoimi słabościami. Byłem skazany praktycznie na siebie. Muszę jednak dodać, że na trasie spotkałem wielu życzliwych ludzi. W barach, restauracjach widziałem, że ludzie mają duży szacunek do tego, co robię. Mówiąc żartem porcję jedzenia zawsze miałem większą od pozostałych klientów – opowiada Jurewicz.
Nie było czasu na zwiedzanie
Daniel przejechał 2500 km w 21 dni. Jak wyglądał dzień jego podróży? - Nie było czasu na zwiedzanie. Wstawałem o 7 rano, jadłem śniadanie i godzinę później ruszałem w trasę. Wiedziałem, że każda godzina opóźnienia oznacza mniejszą ilość pokonanych kilometrów. Zakładałem, że pokonam 100 km dziennie. Zimą noc przychodzi szybciej, a ja starałem się podróżować w dzień. Były momenty kryzysowe, gdy cały przemoczony jechałem w nocy, by dojechać do kolejnego punktu. Nie załamywałem się jednak – mówi. Taka podróż wiąże się z problemami logistycznymi. – Najpierw stworzyłem mapę poglądową, na której zaznaczyłem punkty, przez które chciałem przejechać. Oznaczyłem m.in.: Szczecin, Gdańsk, Suwałki, Białystok, Lublin, Przemyśl, Beskidy i metę w Złotym Stoku. Dużo pomogła mi moja dziewczyna Beata, która szukała noclegów na trasie, mówiła o warunkach pogodowych. Musiałem też pamiętać o odpowiednim odżywianiu. Bardzo ważne jest, żeby przed jazdą zjeść kaloryczne śniadanie. W mojej diecie znalazły się także banany i gorzka czekolada. Raz dziennie zatrzymywałem się na ciepły posiłek – opowiada.
Co było najtrudniejsze w czasie wyprawy? - Nie mogłem się zatrzymać.
Musiałem jechać na rowerze lub iść, inaczej marzłem. Trzeba być naprawdę wytrwałym, ponieważ pogoda nie rozpieszczała. Raz padał deszcz, innym razem zmagałem się z porywistym wiatrem lub z jednym i drugim. Największą zmorą przy takiej jeździe jest silny wiatr zacinający w twarz. Nie mogłem stać więcej niż dziesięć minut. Nie miałem i nie szukałem żadnych sponsorów na tę wyprawę. Sam sobie to wymyśliłem, zaplanowałem i opłaciłem. Zależało mi na promocji gminy Strzelin oraz nagłośnieniu baru, który zamierzam wkrótce otworzyć w naszym mieście – dodaje.
Na koniu dookoła Polski?
Na mecie na Daniela czekali przyjaciele i rodzina. Prosto ze Złotego Stoku cała ekipa uroczyście wjechała na strzeliński rynek. Było wiele gratulacji, śmiechu i wspomnień. Na razie Daniel Jurewicz nie planuje kolejnej, ekstremalnej podróży rowerem. Zdradził nam jednak, że jego cichym marzeniem jest podróż dookoła Polski na koniu. Znając Daniela, z pewnością spełni kolejne swoje marzenie. Trzymamy kciuki i gratulujemy ogromnego sukcesu!
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
pikolo powiedziała : Niektórzy może wrócili, ty nigdy nie zszedłeśRE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
alf powiedziała : no szo ty muwyty? riebiata stepana w strehlen???RE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
ufka powiedziała : Sinij - po ukraińsku niebieski. W domach w po wojnie wielu po ukraińsku mówiło - teraz udają że nie rozumieją. Ale flagę swoją w Strzelinie ustanowili.RE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
kkk88 powiedziała : tak, twój rower kosztował 36 000 złotych i twój portfel nie ma się już tak dobrze. kupisz rower za kilkaset złotych i nie dojedziesz nim nawet do surmetu.RE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
Widzę słaba znajomość mechaniki rowerowej z tym rozpadnieciem po 2500 km. Mój ma juz 36 000 i ma się dobrzeRE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
ufka powiedziała : na tej fladze to jeszcze tryzuba brakuje. jakaś promocja patroszenki. jak wrócił z wyprawy to jakaś delegacja z rady i burmistrz mogliby go powitać. jest rżnięcie wstęgi z okazji budowy huśtawki a wstęgi dla sportowego ekstremisty brak. producent roweru też mógłby coś dla sportu dorzucić, rower nie rozsypał się po 2500 km polskich szutrów a zwykle rozsypuje się zaraz po wyjściu ze sklepu. nie rozumiesz ufka moich postów tylko memłasz niczym mały brat.RE: Ekstremalna wyprawa zakończona sukcesem!
alf powiedziała : Nie kumaty jesteś to widać po tym wpisie. Gdzie tu widzisz siny kolor? Żółto niebieska flaga z herbem Strzelina jest oficjalnie naszą flagą! Spajker też się wydurnia jak zwykle,mądry inaczej niczym dziunie z kodu!x
Debilni ludzie bo innaczej was nazwać nie można. Pogratulować nie ma komu ale na hejt to każdy bo taki kozak chcę być. To flaga w barwach Strzelinawyprawa
Brawo gratuluję pomysłu...!!podziwiam ...Pięknie...!!!x
Debilne dzieci to flaga strzelina. Do hejtu każdy ale zeby złożyć gratulacje to już za ciężko.