ZNAJDŹ NA STRONIE

 

Uroczyste odsłonięcie popiersia Paula Erhlicha (1 maja 2004 r.). Na zdjęciu od lewej: Aleksander Bek, ówczesny starosta, Bärbel Gräsner, przewodnicząca BHG Strehlen, burmistrz Jerzy Matusiak, kamerzysta lokalnej TV Jakub Smarczewski i Ryszard Horżaniecki, samorządowiec. Fot. Zb. Kazimierowicz

Paul Erhlich nie doczekał się jeszcze rzetelnej polskiej biografii. Jego naukowe dokonania szły w parze z nietuzinkową osobowością i specyficznym poczuciu humoru. Oto kilka anegdot, których bohaterem jest szacowny strzelinianin.

Jak przystało na naukowca z przełomu XIX i XX wieku Paul Erhlich żył i pracował otoczony książkami. W jego pracowni i domu znajdowały się tysiące, większych lub mniejszych, publikacji z zakresu medycyny, biologii, chemii a nawet filozofii. Nie to, co teraz, kiedy niemal wszystko dostępne jest w wersji cyfrowej do ściągnięcia na twardy dysk naszego komputera. Wtedy książkę trzeba było zamówić u zaprzyjaźnionego księgarza, zapłacić – z tym u Erhlicha bywało różnie, badacz po prostu zapominał przesłać pieniądze – i czekać na listonosza. Przekładało się to na wyposażenie laboratorium Erhlicha.

"Jesteśmy w pokoju gościnnym, wąskim, niezwykle prosto umeblowanym pomieszczeniu z jednym oknem. (…) Przed biurkiem stoi dębowe krzesło. Dwa inne trzeba dosunąć do półki, inaczej między półką a sofą naprzeciwko nie byłoby przejścia. Nikt na co dzień nie siada na sofie. Całe siedzisko jest zawalone książkami, czasopismami i dokumentami w kopertach lub dużych niebieskich teczkach ułożonymi tak wysoko, że z krawędziami oparcia tworzą niemal płaską powierzchnię. Ten sam los spotyka biurko, stolik naprzeciwko w rogu, półkę pod oknem i oba krzesła przed dużą półką, tak że tylko to przy biurku jest wolne. Kiedy spodziewano się wizyty przełożonego z ministerstwa lub innej wysoko postawionej osoby, kanapę opróżniano, ale tylko na ten dzień. Kamerdyner zsuwał stosy książek z kanapy i układał na niej z powrotem następnego dnia, dokładnie w tej samej kolejności. Z czasem jednak konstrukcja (z książek – red.) tak bardzo się rozrosła, że nie było to już możliwe– wspomina Marta Marquardt, sekretarka Paula Erhlicha.

Cały artykuł zamieściliśmy w 36 (1273) wydaniu papierowym Słowa Regionu.

UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


TruckdriverDST
Poważnie...?? Ktoś czyta podobne bzdety...?? My masa chcemy sensacji,potrze bujemy wrażeń,chcemy wiedzieć że są tacy co mają gorzej. hehe Przyznam że zajrzałem tylko dlatego iż zaciekawilo mnie zdjęcie a ściślej mówiąc przedstawiony w tle można powiedzieć mistrz drugiego planu czerwony "maluch".
4
spajker.
nie jestem pomnikologiem. strzelinianin paul był noblistą. ma swój pomnik. co jakiś czas sugeruję aby strzelin miał swoja tablicę na której fraweruje sie nazwiska burmistrzów, tak o d niemieckich po dzisiejsze i po przyszłe nazwika. takie lapidarium. pewien tadziu ze szkoły podstawej nr 2 jest profesorem i rektorem awf we wrocławiu. pewien marcin jest profesorem uniwerysteckieg o szpitala w kopenhadze. pewien zbyszek k był prezesem pko np. no a to dopiero początek. taki tam symboliczny ;pomnik legionisty to lipa. żaden legionista w strzelinie nie był. ten piłsudski z muralu też nie. był mur berliński warto zrobić mur strzeliński. na nim trzeba wygrawerować osoby miejscowe wyjątkowe. pozytywnie wyjątkowe. jeden ehrlich to mało no i obciach bo jako żyd nie płacił za książki. żyd to żyd . wstyd dla strzelina. do poznania z nim.
3

Przeczytaj również