Zalewa was...

Tak wyglądało podwórko pani Zofi po przejściu ulewy

Wieczorem, 12 sierpnia, około godziny 20, nad Zarzycą, Czerwieńcem, Prusami i Kondratowicami przeszła gwałtowna ulewa. Oberwanie chmury było tak dotkliwe, że woda przelewała się przez drogi. Towarzysząca jej wichura połamała wiele gałęzi i drzew.
Natomiast mieszkańcy zmagali się z podtopionymi gospodarstwami i domami oraz zalanymi wodą i błotem podwórkami. Burze i ulewy, które 12 sierpnia przeszły nad naszym regionem okazały się wyjątkowo niebezpieczne. Szczególnie dla mieszkańców Czerwieńca oraz Zarzycy, gdzie doszło do podtopień domostw.
W Czerwieńcu obfite opady w jednym gospodarstwie zalały podwórze i piwnicę, z której strażacy wypompowywali wodę, w drugim ogródek przed domem. Pojawiły się również mniejsze, lokalne podtopienia. Mieszkańcom udało się z nimi uporać we własnym zakresie.
Natomiast w Zarzycy ucierpiały 3 rodziny. Mieszkańcy nie wahają się nazywać sytuacji, w jakiej się znaleźli, lokalnym katastrofą.
- Deszcz zalał nasze podwórko – mówiła właścicielka jednej z posesji. Płynąca woda zburzyła część betonowego muru wokół nieruchomości. Mieszkamy na piętrze, więc tam woda się nie dostała, ale ucierpieli sąsiedzi.
Ulewa trwała niecałe pól godziny, według niektórych maksymalnie 20 minut.
- To była chwila. Po prostu ściana wody – opisywali zjawisko mieszkańcy.
Szkody w zalanych gospodarstwach to przede wszystkim gruba warstwa błota zalegająca na podwórkach, w piwnicach, garażach oraz ogródkach. Do dwóch domów dostała się również woda. Strumień płynącej cieczy był tak silny, że połamał betonowe ogrodzenia i drzewa. Powyrywał kamienie i głazy znajdujące się na jego drodze.
- Gdy zorientowałem się, co się dzieje, bez namysłu wyszedłem na zewnątrz – relacjonuje jeden z poszkodowanych mieszkańców Zarzycy. - Wyszedłem w tym co miałem na nogach – klapkach. Gdy po chwili wróciłem, by się przebrać, zorientowałem się, że idę boso. Klapki porwał silny nurt.
- W niektórych miejscach brodziłem po pas w wodzie – dodaje kolejny mieszkaniec Zarzycy. - A w domu, w piwnicy woda sięgała moich pach.
Pani Zofia Rosiak, która w Zarzycy mieszka niecały rok i której posesja odniosła największe straty, przyznaje, że sytuacja ją zaskoczyła. Słyszała, że pada deszcz, ale nie spodziewała się takich konsekwencji. To sąsiad wpadł do jej mieszkania z okrzykiem:
- Zalewa was!
- Chryste, panie! Jak zalewa? - pani Zofia przyznaje, że tak właśnie zareagowała. - Ale wyskoczyłam na podwórko. Wodę miałam już po kolana. Ratowałam co mogłam. Przeniosłam do domu, w bezpieczne miejsce kurczaki i kaczki, które już się topiły, ale, całe szczęście, przeżyły.
Na miejsce, z pomocą przybyło 5 wozów strażackich. Strażacy wypompowywali z zalanych pomieszczeń wodę oraz usuwali naniesione na drogę przedmioty stanowiące realne zagrożenie i utrudniające ruch.
13 sierpnia, od rana, mieszkańcy zmagali się ze sprzątaniem wszędobylskiego błota.
- Takiego bagna na podwórku nikomu nie życzę – załamywała ręce pani Zofia.
Dodała, że rodziny, które ucierpiały podczas ulewy, odwiedził wójt Wojciech Bochnak. Obiecał pomoc w uprzątnięciu i wywiezieniu naniesionego przez wodę mułu.
Jak twierdzą mieszkańcy Zarzycy, takie podtopienia spotykają ich cyklicznie, co kilka lat. Z prośbą o udrożnienie i zwiększenie przepustowości rowów rok w rok ( od 2011) zwracali się do starostwa strzelińskiego. Ich interwencje, są jednak do tej pory, bezskutecznie. Otrzymują jedynie deklaracje, że wkrótce naprawa rowu zostanie zrealizowana, ale po tych informacjach następuje cisza. Uważają, że remont rowu wydaje się niezbędny, by zagwarantować im bezpieczeństwo podczas kolejnych nawałnic, których wykluczyć czy uniknąć przecież nie sposób.