Kiedyś przez Przeworno przebiegała linia kolejowa, była stacja, przyjeżdżały i odjeżdżały pociągi. Dziś tylko najstarsi mieszkańcy pamiętają te czasy. Stoi jeszcze budynek dworca. Więcej, mieszkają tam lokatorzy. - Jestem najemcą tego mieszkania od 1995 roku - powiedział Jan Żuryński, od 35 lat pracujący w PKP. - Wszystko jet pogniłe, woda leje się z okien, dach przecieka a po korytarzy biegają myszy i szczury. Pisałem do administratora obiektu, czyli PKP Nieruchomości i nic. A z roku na rok jest coraz gorzej - usłyszeliśmy od naszego rozmówcy. Pan Jan z żoną i dziećmi, w sumie siedem osób, mieszkają na piętrze byłego dworca PKP w Przewornie. Wystarczy spojrzeć na budynek z zewnątrz, żeby nie mieć wątpliwości, co do jego stanu technicznego. Zacieki, grzyb, stolarka pamiętająca pierwszych właścicieli. A że dworzec powstał w 1912 roku, to trudno się dziwić. Co najwyżej można podziwiać, kunszt ówczesnych budowlańców, że praktycznie nieremontowany budynek jeszcze stoi.
Stan techniczny budynku, a co za tym idzie stan mieszkania jest tragiczny. - Na dachu kilka lat temu położyli papę, ale zrobili to tak, że z sufitu cieknie. Brakuje kilku rynien, tak że woda cieknie po ścianie. Na parterze (w tej części stacji - red.) nikt nie mieszka, pomieszczenia są nieogrzewane i po prostu wszystko zarasta grzybem, tynk odpada, cegły się kruszą. I tak od lat, rozpacz - z bezsilnością w głosie powiedział nam pan Jan. Zanim obejrzeliśmy mieszkanie naszego rozmówcy zeszliśmy do piwnicy i poszliśmy na strych. - W piwnicy stoi instalacja, która kiedyś uzdatniała wodę, z której korzystamy. Jednak jakiś czas temu, kiedy awarie zdarzały się często, coś tu rozmontowali i nie wiem, czy teraz działają jakiekolwiek filtry. Natomiast na strychu belki są tak przegniłe, że można w nie włożyć rękę, jak w masło - tak lokator Jan opisał stan techniczny dachu i instalacji wodnej. Obecnie woda dostarczana jest ze studni usytuowanej kilkadziesiąt metrów od budynku. Studnia wygląda jak, zarośnięta kupa śmieci, o której właściciel zapomniał. - Nie stać mnie na przeprowadzenie badania wody. Nie wiem, czy nadaje się do spożycia, ale innej nie ma, więc musimy z niej korzystać - powiedział nasz rozmówca. Przez ponad rok w budynku w ogóle nie było wody i administrator budynku dostarczał z Wrocławia (!) 30 pięciolitrowych butelek wody, co miało wystarczyć kilkuosobowej rodzinie na miesiąc.
Pan Jan jest tylko najemcą, ale na miarę swoich możliwości dba o mieszkanie. Kupił kuchenkę gazową, wymienił drzwi wejściowe, usprawnił ogrzewanie. Pisma kierowane do administr
Drugi lokator i inne problemy
Z drugiej strony stacji mieszkają państwo Gryfowie. - Mieszkam tutaj z mężem już 23 lata, obecnie jest nas pięcioro - powiedziała nam Agnieszka Gryf. Lokal zajmowany przez rodzinę naszej rozmówczyni liczy 51 m2 a opłaty, przekazywane do PKP, wynoszą prawie 300 zł. - Na własny koszt wymieniliśmy okna, drzwi i przeprowadziliśmy remont. Pisaliśmy do kolei, żeby dofinansowali nam wymianę okien lub uwzględnili poniesione przez nas koszty w czynszu. Nic z tego. Poinformowano nas, że kolej nie ma pieniędzy. Chcieliśmy wykupić mieszkanie, żeby przeprowadzić kolejny remont. Nie zgodzono się na to. Trudno inwestować w mieszkanie, które nie jest nasze i w każdej chwili możemy usłyszeć, że mamy się wyprowadzić - usłyszeliśmy od naszej rozmówczyni. Podobnie negatywnie odpowiedział administrator budynku na podanie o przebicie ściany i połączenie mieszkania państwa Gryfów z pustostanem obok. - Można powiedzieć, że żyjemy tutaj w ciągłym strachu. Przed domem rosną kilkudziesięciometrowe sosny, które niebezpiecznie pochylają się nad dachem. W tej sprawie również monitowaliśmy i jak w poprzednich bezskutecznie. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zainteresował się naszym losem? - zapytała pani Agnieszka.
Jak widać, lista problemów, z jakimi borykają się lokatorzy byłej stacji PKP w Przewornie, jest długa. Co łączy te wszystkie bolączki? Chyba tylko to, że administrator obiektu nie zauważa ich.
Zwróciliśmy się do odpowiedniej kolejowej spółki z pytaniem, dlaczego tak się dzieje. Jak otrzymamy odpowiedź opublikujemy ją na łamach „Słowa Regionu”.













































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Strach mieszkać
Okna pamiętają początek ubiegłego stulecia - farbę też widziały na początku poprzedniego stulecia. A to nie jest duży koszt.nie stać mnie!
z drugiej strony to trochę dziwne że ktoś mówi nie stać mnie to wyremontujcie za mnie, a co mają powiedzieć ludzie którzy sami remontują własne mieszkania za własne pieniądze?