Jak bardzo niebezpieczne są przydrożne drzewa, przekonał się Marek Kokorudz z Wiązowa. Mężczyzna ledwo uszedł z życiem, gdy na jego auto runęł gruby konarWysokie drzewa rosnące przy drogach stwarzają duże zagrożenie. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców Wiązowa. Na jego auto spadł gruby konar o średnicy ok.25 cm i długości 5-6 metrów. Mężczyzna ledwo uszedł z życiem. Problem z przydrożnymi topolami zgłaszają do naszej redakcji mieszkańcy Kowalowa. Ludzie boją się jeździć drogą do Starego Wiązowa.

W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji zadzwoniła jedna z mieszkanek Kowalowa (gmina Wiązów). Kobieta poprosiła o interwencję. Chodzi o szpaler topól rosnących przy drodze między Starym Wiązowem a Kowalowem. Drzew na tym odcinku jest bardzo dużo. Stwarzają zagrożenie w ruchu. Przy silniejszych podmuchach wiatru konary łamią się i lądują na jezdni. Spadająca gałąź uderzyła niedawno w samochód jednego z mieszkańców. Na szczęście była cienka i sucha, więc nie spowodowała dużych szkód. Mieszkańcy boją się jeździć tą trasą. –Zdarza się, że nadrabiamy kilometry i jeździmy do Kowalowa przez Kucharzowice – mówi jedna z mieszkanek. Po ostatniej wichurze na tym odcinku leżało sporo grubych gałęzi. – Całe szczęście nikomu nic się nie stało, ale strach pomyśleć co by było, gdyby gałąź spadał na jakieś auto – podkreśla. Droga między Starym Wiązowem a Kowalowem jest powiatowa. Sołtys wielokrotnie zgłaszałw Powiatowym Zarządzie Dróg w Strzelinie potrzebę wycięcia topoli – Urzędnicy obiecali, że sprawą się zajmą, ale nic z tego. Wierzyłem im na słowo, nie składałem pism i to był błąd – mówi Józef Zacirka. Sołtys zamierza zebrać podpisy mieszkańców i złożyć wniosek do zarządcy drogi. Jeden z naszych rozmówców zwrócił uwagę, iż nie trzeba wycinać drzew, aby poprawić bezpieczeństwo. - Wystarczy przyciąć gałęzie, które zwisają nad jezdnią – przekonuje.
W tej sprawie udaliśmy się do Powiatowego Zarządu Dróg. Jak informuje Jan Mandziak, specjalista ds. dróg i mostów, przy drogach powiatowych rośnie kilka tysięcy drzew. Nie wszystkie oczywiście kwalifikują się do wycięcia. – Mamy ograniczone środki na tego typu działania – zaznacza. Urzędnik podkreśla, że w ubiegłym roku PZD dokonywało przeglądu stanu drzew na odcinku między Starym Wiązowem a Kowalowem. – Kilkanaście drzew zostało zakwalifikowanych do wycięcia – mówi Mandziak. Zapewnił jednocześnie, że PZD przyjrzy się ponownie temu odcinkowi. W wycince pomocne są zawierane porozumienia z rolnikami, którzy deklarują, że w zamian za drewno wynajmą osoby uprawnione do usunięcia drzew. Urzędnik informuje również, iż PZD unika przycinania gałęzi topól. – Zazwyczaj gałęzie łamią się w górnych partiach drzew. Jeśli dokonamy przycinki niżej usytuowanych gałęzi, spowoduje to zwiększenie niebezpieczeństwa, gdyż spadające konary nie będą miały naturalnej amortyzacji – podkreśla.
O włos od tragedii Na drodze między Starym Wiązowem a Kowalowem szpaler topól zagraża bezpieczeństwu podróżnych. Przy małych podmuchach wiatru gałęzie lądują na jezdni. Ludzie boją się jeździć tym odcinkiem
O tym, jak bardzo przydrożne topole mogą być niebezpieczne, przekonał się niedawno Marek Kokorudz z Wiązowa. Mężczyzna cudem uniknął śmierci. Pod koniec marca jechał samochodem z Wiązowa w kierunku Strzelina. Wówczas przez region przechodziła silna wichura. Tuż za Starym Wiązowem na jego auto spadł gruby konar topoli o średnicy ok.25 cm i długości 5-6 metrów. – Poczułem mocne uderzenie. Straciłem chwilowo przytomność. Samochód się zatrzymał, „wyskoczyły” biegi – wspomina tamte wydarzenia. Konar spadł na dach i przednią szybę po stronie kierowcy. – Miałem przygniecioną głowę. Żeby wydostać się z auta, musiałem odsunąć fotel. Jakoś udało się wyślizgnąć z niego – relacjonuje pan Marek. Na drodze zatrzymali się inni kierowcy, którzy wezwali pomoc. Po chwili na miejsce przyjechała karetka pogotowia, straż pożarna i policja. Pan Marek trafił do szpitala. – Miałem szytą głowę, ukruszyły mi się przednie zęby i przesunęła szczęka. W szpitalu byłem jedynie na obserwacji, ale przez ponad tydzień dochodziłem do siebie. Miałem założony gorset – opowiada. Opel astra, którym jechał mężczyzna, jest poważnie uszkodzony. Patrząc na rozmiary zniszczeń, pan Marek może mówić o wielkim szczęściu. – Ratownicy byli zaskoczeni, że udało mi się wyjść z wypadku o własnych siłach – mówi. Mężczyzna zamierza walczyć o odszkodowanie. Zwrócił się już w tej sprawie do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która jest zarządcą tego odcinka. – Gdyby konar spadł bezpośrednio w miejsce, gdzie miałem głowę wypadek mógłby się skończyć tragicznie – podsumowuje.
Podobnych odcinków, przy których rosną szpalery drzew, jest bardzo dużo na terenie kraju. Problem zauważyła Najwyższa Izba Kontroli, która w ubiegłym roku prześwietliła drogi pod kątem bezpieczeństwa. NIK zawnioskowała do Trybunału Konstytucyjnego o zmianę prawa, by wymuszało zmniejszenie gęstości drzew i odsunięcia ich od dróg.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
spajker
RE: Cudem uniknął śmierci
ile zapłaci kierowca opla za rozjechanie jeża? jeże są gatunkiem chronionym. ile trzeba dać odszkodowania za to że ptak albo owad zdefekuje się na opla niszcząc lakier? teraz urzędnicy każą wyciąć drzewa i pozbawić ptaki i owady ich miejsca do życia. polskę trzeba ogołocić z drzew i będzie druga irlandia, kiedyś zielona zadrzewiona wyspa a dzisiaj kamienne pustkowie. wytną drzewa i będzie druga irlandia, zadłużą państwo na 200 % pkb i też będzie druga irlandia a jak zadłużą państwo na 300% to będzie druga japonia.
0
Gravatar
Abi
RE: Cudem uniknął śmierci
Dawno, dawno temu pewien proboszcz pewnej parafii w pewnym miasteczku przyciął drzewa na swojej parafii do samych kikutów. A dobry gospodarz to był. Afera się zrobiła, że w gazetach ten skandal opisano. Po jakimś czasie kikuty porosły gałęziami, które nie zagrażały wiernym. W gazetach już tego nie opisano.Niestety proboszcz musiał odejść, bo okazał się być mężczyzną.
0
Gravatar
Ewa
Hmmm
O drzewa się dba tzn. Przycina się stare, chore gałęzie.Pytanie, gdzie są osoby które mają obowiązek o to zadbać.Tu nie drzewa są winne, a LUDZIE !!!Ps. Mam nadzieję, ze nikomu nie przyjdzie do głowy wycinanie tych pięknych drzew.
0

Przeczytaj też