Lider na deskach
Tygrysy zaczęły w składzie: rozegranie Wojtek Ślipeńczuk, atak Maciek Fąferko, przyjęcie Dominik Chmielowiec i kapitan Grzegorz Świrski, libero Darek Żyła i Michał Janicki, środek Kamil Łukasz oraz Piotrek Karłowicz.
Początek meczu to przewaga gości, którzy przejęli inicjatywę na siatce. Gospodarze notowali dużo błędów w przyjęciu, dlatego trener zdecydował się na zmiany. Na rozegraniu pojawił się Patryk Noworolski, a na przyjęciu Kamil Marzec. Gra uległa poprawie, ale nie udało się odrobić strat. Ostatecznie Milicz wygrał pierwszy set do 19.
Początek drugiej partii to całkowita dominacja Tygrysów. Na zagrywce pojawił się kapitan Grzegorz Świrski, który posłał serię trudnych i mocnych zagrywek. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo na tablicy pojawił się wynik 8:0 dla Tygrysów.
Milicz się gubił i notował proste błędy i nieporozumienia. Za to Tygrysy grały w tej fazie rewelacyjnie. Wychodziło im dosłownie wszystko.
Z czasem goście zaczęli jednak odrabiać straty i doprowadzili do remisu 15:15. Po skutecznym bloku, gospodarze wyprowadzili kontratak i wyszli na 2-punktowe prowadzenie. W końcówce seta to miejscowi zachowali więcej zimnej krwi i pewnie wygrali starcie do 21.
Trzeci set to prawdziwa walka, cios za cios. Żadna drużyna nie odpuszczała, a podrażnieni stratą seta goście poprawili grę i skutecznie punktowali naszych siatkarzy. Strzelinianie podbudowani wygranym setem też nie odpuszczali i nakręcali się do jeszcze lepszej gry. W ataku z drugiej linii skuteczny był Maciek Fąferko, a na skrzydłach ciągnęli grę Dominik Chmielowiec i kapitan Grzegorz Świrski. Końcówka należała do miejscowych i to oni wygrali 25:23. Już w tym momencie była to spora niespodzianka, bo Tygrysy urwały punkty liderowi. Dla gospodarzy było to jednak za mało, bo uwierzyli, iż ten mecz można wygrać.
W czwartym secie była znowu zacięta walka i emocje. Nie brakowało dyskusji z sędziami. Posypały się kartki, a pod siatką toczyła się prawdziwa wojna. Nikt nie odpuszczał. Tygrysy grały cały czas dobrą siatkówkę, ale ostatecznie końcówka seta należała do gości, którzy wygrali do 21.
Tygrysy dobrze rozpoczęły tie break, odrzucając rywali zagrywką. Strzelinianie prowadzili już 7:3, ale przy zmianie stron przewaga stopniała do jednego punktu. Przy stanie 10:10 Tygrysy zablokowały rywala. Nasz rozgrywający posłał asa serwisowego i podopieczni Mateusza Synówki wyszli na prowadzenie 12:10. - Nie pozwoliliśmy już wydrzeć sobie tego zwycięstwa i to my świętujemy wygraną 15:12. Dziękujemy kibicom za wspaniały doping, który motywował nas do dobrej gry. Sensacja stała się faktem. Trzecia wygrana z rzędu i to z aktualnym liderem rozgrywek i kandydatem do awansu do II ligi bardzo cieszy. Milicz to jedyna drużyna, która jeszcze nie zanotowała porażki w lidze. Na lidera zawsze jest największa motywacja i nam to się udało. My mogliśmy ten mecz wygrać, a oni musieli i chyba nie wytrzymali presji. Wydaje mi się, że trochę nas zlekceważyli. – powiedział po meczu bardzo zadowolony kapitan Tygrysów Grzegorz Świrski.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.