(STRZELIN/WARSZAWA) W meczu ze Szkocją Masłowski wszedł na boisku dopiero w 88 minucie. Zdążył jednak oddać jeden z najgroźniejszych strzałów na bramkę rywali. Mało brakowało, a wpisałby się na listę strzelców. W ubiegłym tygodniu piłkarska reprezentacja Polski zmierzyła się w towarzyskim spotkaniu ze Szkocją na Stadionie Narodowym w Warszawie. Trener Adam Nawałka powołał na mecz Michała Masłowskiego (zawodnik Zawiszy Bydgoszcz, wychowanek Strzelinianki Strzelin).
W kadrze byli m.in. Artur Boruc, Robert Lewandowski (z meczu wyeliminował go uraz), Łukasz Piszczek, Waldemar Sobota czy Ludovic Obraniak. W podstawowej jedenastce zabrakło strzelinianina. Selekcjoner dał szansę Masłowskiemu dopiero w 88 minucie. Biało-czerwoni przegrywali wtedy 0:1 (w 73 minucie bramkę dla gości zdobył Scott Brown). Choć „Masło” na murawę wszedł kilka minut przed końcowym gwizdkiem, zdążył stworzyć jedną z najgroźniejszych sytuacji dla naszego zespołu. W 92. minucie zza pola karnego uderzył mocno na bramkę rywali. Szkocki bramkarz z trudem sparował piłkę na rzut rożny. Niestety, mecz zakończył się przegraną biało-czerwonych. Na portalu weszlo.com po meczu mogliśmy przeczytać: - Skoro Masłowskiemu, jednemu z nielicznych, którzy każdym meczem udowadniają że zasługują na szansę daje (Adam Nawałka – red.) króciutki ogon - znaczy graliśmy na wynik, a nie na sprawdzenie personaliów. A jeśli graliśmy na wynik… -. Masłowski po raz pierwszy zagrał w reprezentacji na polskiej ziemi. Wcześniej zaliczył dwa występy w kadrze, ale podczas zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Czy mecz na stadionie w Warszawie to dodatkowa trema? – Lekki stres był, ale im bliżej końca to uczucie mijało. Chłopaki z kadry to naprawdę świetni zawodnicy – mówi Masłowski. – Cieszę się, że dostałem jakąkolwiek szansę gry od selekcjonera. W 92. minucie zdecydowałem się na strzał, ale bramkarz sparował na rzut rożny. Szkoda, ale uważam, że to była dobra decyzja – dodaje. Na trybunie siedział ojciec piłkarza. Jak on ocenia postawę syna? – Myślę, że Michał zostawił dobre wrażenie. Jego strzał był podobny do tego, który oddał w meczu przeciwko Zagłębiu Lubin (zdobył wtedy gola – red.). Tamten był dokładniejszy – komentuje Zbigniew Masłowski. - Podjął jednak dobrą decyzję, ponieważ wszyscy liczyli, że będzie dogrywał, więc był to element zaskoczenia – dodaje. Po meczu ojciec otrzymał na pamiątkę od syna koszulkę.
Następnym sprawdzianem biało-czerwonych będzie mecz z Niemcami w połowie maja. Liczymy, że Masłowski znajdzie się po raz kolejny w kadrze.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.