(KUROPATNIK) Z ogromnymi nadziejami do nowego sezonu podchodzono w Kuropatniku. Gromnik po trzech sezonach gry w Bundeslidze ponownie zawitał w szeregach drużyn A-klasowych. Dodatkowym atutem był powrót na własne boisko, które przeszło gruntowny remont. Początek ligi był obiecujący, ale później było coraz gorzej, mimo nienajgorszej gry kuropatnickiej jedenastki.
W trakcie rozgrywek doszło też do zmian we władzach klubu i na ławce trenerskiej. Z funkcji prezesa i trenera ustąpił Robert Malinowski, którego zastąpili odpowiednio Marek Rychlica i Krzysztof Garczarek.
Udany sierpień
Pierwszymi dwoma spotkaniami piłkarze z Kuropatnika rozbudzili wielkie apetyty wśród swych kibiców. Pierwsze spotkanie w sezonie 2013/14 rozegrali 18 sierpnia przed własną publicznością z jednym z kandydatów do awansu Zachodem Sobótka. W inauguracyjnym występie w barwach Gromnika na boisku pojawili się: Szczepański Marcin, Sokaluk (80’ Garczarek), Szczepański Tomasz, Dębowicz, Piotrowicz ,Szczepański (53’ Humelt Paweł, 85’ Ziółkowski Benedykt), Sobski, Legan, Pukalski, Kumaszka (75’ Korkuś), Muraszew (55’ Jędras). Jak się spodziewano, rywal nie należał do łatwych, a jednym z bohaterów spotkania był Marcin Szczepański, bramkarz Gromnika, który w wielu przypadkach doskonale bronił bramki gospodarzy. Mimo to, na prowadzenie cztery minuty przed końcem pierwszej odsłony wyszli gospodarze. Sobski dograł futbolówkę do Pukalskiego, a ten celnym strzałem spowodował, że stadion w Kuropatniku eksplodował. Radość z prowadzenia nie trwała długo. Pięć minut po wznowieniu drugiej połowy goście wyrównali i mimo starań obu zespołów wynik nie uległ już zmianie, co było sukcesem gospodarzy i z wiarą w swe umiejetności pozwalało jechać do Sobótki, gdzie w kolejce numer 2 przyszło się zmierzyć Gromnikowi ze Ślężą. Pierwsza połowa przerosła wszelkie oczekiwania. Gromnik nie pozostawił żadnych złudzeń miejscowej ekipie. W pierwszych 45 minutach nasz zespół zaaplikował Ślęzie trzy gole, z czego dwa były dziełem Łukasza Muraszewa, a jeden Tomasza Malnowskiego. Co prawda, w drugiej połowie Sobótka próbowała zmienić oblicze meczu, ale tego dnia było ją stać tylko na honorowe trafienie. Z wielką radością i nadziejami na dalsze zwycięstwa wracano do Kuropatnika, ale rzeczywistość okazała się brutalna i Gromnik natrafił na ścianę, z którą zderzenie było bardzo bolesne.
Zimny prysznic
Tak można określić kolejne występy Kuropatnika. Pierwszy z nich nastąpił 1 września. Pod Gromnik zawitał inny z beniaminków Czarni Sobocisko. Po ostrej wymianie ciosów miejscowi musieli przełknąć po raz pierwszy w tych rozgrywkach gorycz porażki. Co prawda, po strzałach Tomasza Szczepańskiego, Damiana Sobskiego i Daniela Jędrasa padły trzy gole, ale rywal tego dnia był lepiej dysponowany i miał lepiej ustawione celowniki, wygrywając ostatecznie 3-5. Ci, którzy myśleli, że to tylko wypadek przy pracy i w kolejce numer cztery Gromnik powalczy z kolejnym z beniaminków, tym razem Galakticos Solna srodze się zawiedli. W tym spotkaniu większą ochotę do gry i chęć zdobycia kompletu punktów przejawiali gospodarze. To oni po strzale Garazdowskiego objęli prowadzenie w pierwszej połowie. Nasz zespół grał sennie i niemrawo, a po przerwie obraz gry nie zmienił się. Miejscowi wiedzieli czego chcą i kolejne bramki Botuszana i Chomiaka wprawiły w radość miejscowych kibiców. Porażka 3-0 i Gromnik po całkiem dobrym początku, niestety, przegrał dwa kolejne pojedynki z zespołami, które były w jego zasięgu. Piłkarze z Kuropatnika wiedzieli, że w następnej kolejce muszą więc wspiąć się na wyżyny, aby powalczyć jak równy z równym. Do Kuropatnika miał zawitać jeden z pretendentów do awansu Sokół Smolec.
Pozytywnie, lecz bez punktów
Tak krótko można podsumować tę potyczkę. Gromnik Kuropatnik rozegrał dobre spotkanie przeciw wiceliderowi tych rozgrywek i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Goście, mając w pamięci wysokie wygrane z innymi beniaminkami (10-1 z Solną czy 8-0 z Koroną), na pewno liczyli na wysoką wygraną w Kuropatniku. Srodze się jednak zawiedli, a trzy punkty zgarnęli po ciężkich bojach na grząskiej murawie.
Lepiej to spotkanie rozpoczęli przyjezdni i szybko mogli objąć prowadzenie, ale w bramce bardzo dobrze spisał się Marcin Szczepański. Okazało się, że golkiper Gromnika tego dnia jeszcze kilkakrotnie interweniował z bardzo dużym wyczuciem i bezbramkowy wynik do przerwy to w dużej mierze jego zasługa. Gromnik jednak nie tylko się bronił, ale kilka razy wyszedł z groźnymi kontrami. Do zdobycia gola zabrakło jednak centymetrów po strzałach Jędrasa i Kumaszki. Ten pierwszy trafił w poprzeczkę, a strzał tego drugiego otarł się o słupek.
Po przerwie jako pierwsi szansę na zmianę rezultatu mieli piłkarze z Kuropatnika. Leoszkiewicz dokładnym podaniem uruchomił Muraszewa, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Guździołem, który strzegł bramki Sokoła. To czego nie potrafili zrobić miejscowi, zrobili goście. Trzy minuty później najprzytomniej w polu karnym zachował się wprowadzony po pierwszej połowie junior Sokoła Towarnicki i z bliska pokonał Szczepańskiego. Gospodarze potrafili jednak doprowadzić do wyrównania. Kwadrans przed końcem Leoszkiewicz zagrał dokładnie piłkę na głowę Muraszewa, który doprowadził do radości miejscowych fanów. Okazało się, że to nie była ostatnia bramka w tym spotkaniu. Piłkarz Sokoła Rup kapitalnie uderzył z około 25 metrów w samo okienko bramki Gromnika i Szczepański po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki, a goście, wygrywając 1-2, zgarnęli komplet punktów.
Mizerne derby
Pojedynki tych zespołów w klasie B zawsze elektryzowały kibiców. Były ciekawe i zawsze obfitowały w wiele emocji. Tym razem było inaczej. Mecz stał na słabym poziomie, a oba zespoły miały problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych. O jakim spotkaniu mówimy? Pierwsze derby w klasie A pomiędzy Gromnikiem i Korona Pęcz.
Do meczu ambitniej podeszli gospodarze i to oni, mimo że znajdowali się niżej w ligowej tabeli, osiągnęli lekką przewagę w tym spotkaniu. Dobrą okazję zmarnował Chałubek, który mógł otworzyć wynik zawodów w zamieszaniu podbramkowym. Goście z Kuropatnika odpowiedzieli kontrą Sobskiego, ale skończyło się tylko na strachu dla miejscowych. To tyle o pierwszej połowie.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się bardzo podobnie jak pierwsze. Ponownie Chałubek fatalnie spudłował, a Gromnik odpowiedział akcją wprowadzonego w drugiej połowie Jędrasa, ale z niej też nie było efektu bramkowego. Mecz skończył się podziałem punktów i chyba żadna z drużyn nie była z niego zadowolona. Piłkarze z Kuropatnika liczyli na komplet punktów, bo wiedzieli, że za tydzień zmierzą się z liderem z Kondratowic i o punkty po raz kolejny będzie niezwykle ciężko. Tak też było. Sił miejscowym starczyło tylko na 45 minut i w tym okresie byli dla lidera równorzędnym przeciwnikiem ,o czym świadczył także wynik zawodów. Gromnik, po trafieniu Daniela Jędrasa, remisował 1-1. Drugie 45 minut było jednak pod wyraźne dyktando gości, którzy zasłużenie wygrali 4-1.
Świąteczny Mikołaj
W 8 kolejce rozgrywek Gromnik Kuropatnik podejmował Rapid Domaniów. Po godzinie gry prowadził 2-0 i nic nie wskazywało na to, że goście z Domaniowa zdobędą trzy punkty w tym spotkaniu. Niestety, przespane ostatnie pół godziny zadecydowały o tym, że komplet punktów zdobyli podopieczni Bartłomieja Mikody, byłego trenera Świtezi Wiązów. W 12 minucie spotkania gospodarze przeprowadzili akcję otwierającą wynik zawodów. Malinowski popędził lewą stroną boiska, dograł futbolówkę w pole bramkowe, a tam najprzytomniej zachował się Daniel Jędras.
W 41 minucie Korkuś próbował lobować grającego bardzo wysoko bramkarza, jednak piłka minęła o kilka metrów bramkę. Co nie udał się kilka minut przed przerwą, powiodło się w 60 minucie. Ten sam piłkarz po raz drugi spróbował lobowania i tym razem ta sztuka powiodła się. Goście ograniczali się tylko do kontr, pierwszy celny strzał oddali w 45 minucie spotkania. Jednak po stracie drugiej bramki Rapid zagrał wyżej i bardziej zdecydowanie, i szybko, bo już w 63 minucie, zdobył bramkę kontaktową. W 70 minucie było już 2-2. Z prawej strony goście egzekwowali rzut wolny, tor lotu piłki źle obliczył Szczepański i niespodziewanie spadła ona na Gila, który strzelił bramkę samobójczą. To nie był koniec dramatu Gromnika. W 83 minucie ku radości dość licznie przybyłych kibiców gości zespół ten zdobywa gola. Gromnik niczym świąteczny Mikołaj rozdał w prezencie komplet punktów Rapidowi. Podobnie było w kolejnym meczu. Kuropatnik gościł w Pietrzykowicach i mimo że do przerwy prowadził 2-0 po strzałach Jędrasa i Malinowskiego, ostatecznie zremisował 2-2, tracąc wyrównującego gola w ostatniej minucie gry.
Po raz ósmy bez zwycięstwa
20 października Gromnik rozgrywał u siebie mecz 10 kolejki. Zmierzył się w meczu derbowym z Ogniskiem Przeworno i przegrał w nim 0-2. Był to już 8 mecz z rzędu w tej rundzie bez zwycięstwa. Ognisko w tym spotkaniu było zespołem dojrzalszym, a gole Półchłopka i Łukasza Kundermana pozwoliły temu zespołowi na cieszenie się z trzech punktów. Tydzień później do Jordanowa Gromnik jechał bez kilku podstawowych piłkarzy i trenera Garczarka, wracał natomiast w tryskających radością nastrojach, bo w końcu zdobył wyczekiwane trzy punkty. Mecz bardzo dobrze ułożył się dla naszego zespołu, który już w 7 minucie gry objął prowadzenie. Leoszkiewicz ograł obrońcę Nefrytu, zagrał prostopadłą piłkę do Sokaluka, który mając przed sobą tylko bramkarza gospodarzy, otworzył wynik zawodów. W 22 minucie Nefryt poniósł kolejne straty. Po faulu w polu karnym na Leoszkiewiczu arbiter wskazał na karnego i wykluczył z gry jednego z piłkarzy z Jordanowa.. Do jedenastki podszedł Kumaszka i pewnym strzałem po raz drugi do kapitulacji zmusił bramkarza Nefrytu. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, a po niej, mimo że w osłabieniu, do ataku ruszyli miejscowi. To pozwoliło Gromnikowi grać z kontry, ale dwie doskonałe okazje zmarnował wprowadzony po przerwie Pukalski. Niespodziewanie po godzinie gry przypadkową bramkę zdobył Nefryt, ale Gromnik odpowiedział błyskawicznie. Dokładne podanie z prawej strony Sokaluka wykorzystał Leoszkiewicz i powiększył przewagę gości. W 78 minucie sędzia po raz drugi dyktuje rzut karny, tym razem dla gospodarzy za zagranie piłki ręką przez Gila. Co prawda Piotrowicz wyczuł intencje strzelca, ale piłka wylądowała w siatce. Kibice obejrzeli jeszcze kilka ciekawych akcji z obu stron, ale wynik nie uległ już zmianie i Gromnik wygrał 3-2.
Wysokie porażki na koniec rundy
Ostatnich dwóch spotkań nie będą mile wspominać w Kuropatniku. Najpierw 3 listopada przyszła porażka z LKS-em Brożec. Wiele osób zjawiło się na pojedynku derbowym. Emocji nie zabrakło. W pierwszej połowie lekką przewagę mieli gospodarze, którzy zagrali ambitnie i widać było, że zostawiają więcej serca na boisku. Drugą odsłonę zdominowali przyjezdni, którzy zmietli z powierzchni boiska podopiecznych Krzysztofa Garczarka. Zwycięstwo LKS-u jak najbardziej zasłużone, chociaż biorąc pod uwagę całe zawody, chyba nieco za wysokie, ale taka jest piłka nożna. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gości 5-1, chociaż do przerwy był remis 1-1. Honorowe trafienie dla gospodarzy było dziełem Sokaluka. To była ostatnia bramka strzelona przez Gromnik minionej jesieni, gdyż w ostatnim pojedynku, grając w Żórawinie nasz zespół uległ 3-0 i skończył rundę na 13, przedostatnim miejscu z dorobkiem 9 punktów.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.