Starter Gęsiniec - Orzeł Biały Kościół 4:1 (1:1)
Bramki: Kamil Kramarz, Mateusz Chruszcz, Jerzy Jaworski, Piotr Hałas (Starter) / Marcin Fuczyński (Orzeł)
Na inaugurację 21. kolejki rozegrano trzy spotkania o godzinie 11:00. Jednym z nich była konfrontacja Startera Gęsiniec z Orłem Biały Kościół. Choć oba zespoły znajdują się blisko siebie w tabeli, to jednak przepaść punktowa między piątym a siódmym miejscem była spora, a teraz jest jeszcze większa. Podopieczni Rafała Mąckiego tym razem bardziej zmobilizowali się na ten mecz, a na ławce zasiadło trzech zawodników. Wcześniej Orzeł miał problem ze skompletowaniem składu. Inne nastroje panowały w ekipie Startera. Podopieczni Piotra Hałasa do meczu z Orłem przystępowali po serii sześciu kolejnych zwycięstw z rzędu i tym razem również nie chcieli zejść z boiska pokonani. Plany pokrzyżował Marcin Fuczyński, który centrostrzałem otworzył wynik spotkania. Orzeł sensacyjnie prowadził ze Starterem, ale jeszcze przed przerwą, za sprawą Kamila Kramarza, udało się wyrównać. W drugiej połowie przeważał Starter i wreszcie dopiął swego. Trzy kolejne gole były dziełem Mateusza Chruszcza, Jerzego Jaworskiego i Piotra Hałasa. Grający trener Startera powoli wraca do zdrowia i jest dobrej dyspozycji. Mecz dostarczył wielu emocji, a dla gospodarzy była to siódma wygrana z rzędu, co oznacza umocnienie się na piątej pozycji w tabeli, a dla trenera Hałasa coraz dłuższą brodę. Coach z Gęsińca obiecał, że dopóki Starter będzie wygrywał, on nie zgoli zarostu. Zatem wszystko w rękach, a raczej nogach piłkarzy.
Ślęza Księginice Wielkie - Victoria Sarby 4:2 (1:1)
Bramki: Andrzej Gralec, Jarosław Zalewski, Sebastian Kudłacz, Łukasz Kowalewski (Ślęza)
Tylko pierwsza połowa meczu w Księginicach Wielkich mogła sprawić, że gospodarze musieli drżeć o końcowy wynik. Podopieczni Andrzeja Leśniaka przystąpili do tego meczu w nieco okrojonym składzie, a brakowało m.in. Rafała Sikory. W Victorii brakowało m.in. Artura Lorensa, który w tym sezonie jest jedną z głównych postaci tej drużyny. Do przerwy było 1:1, a na uwagę zasługuje również niewykorzystany rzut karny przez zespół gości. Przy odrobinie szczęścia Victoria mogła prowadzić jednym golem po zmianie stron. Po przerwie szala zwycięstwa zaczęła przechylać się w kierunku Sarb, bo to oni zdobyli bramkę, która dała im prowadzenie. Później strzelali już tylko gospodarze. Trzy kolejne gole pozwoliły ustalić wynik spotkania na 4:2, dzięki czemu Ślęza uciekła w tabeli od Victorii i Feniksa Pławna. Wydaje się, że w tym momencie dziewiąta pozycja ekipy z gminy Kondratowice jest niezagrożona. Choć trzeba przyznać, że ten sezon jest jednym z najsłabszych od początku istnienia klubu. Gole dla zwycięzców zdobywali Andrzej Gralec, Sebastian Kudłacz, Jarosław Zalewski i Łukasz Kowalewski.
FC Pęcz - KP Ludów Śląski 1:1 (0:1)
Bramki: Mariusz Hałas (FC Pęcz) / Bartłomiej Paduchowski (Ludów Śląski)
Do sensacji doszło podczas spotkania lidera tabeli, FC Pęcz, z grającym w kratkę w tym sezonie zespołem KP Ludów Śląski. Od pewnego czasu Bartłomiej Paduchowski ma problem z zebraniem optymalnego składu na mecze swojej drużyny. Tak było i tym razem. Ludowianie przyjechali do Karszowa (tam swoje mecze rozgrywa FC Pęcz), „gołą jedenastką”. Problemy kadrowe były tak dotkliwe, że sam trener musiał wystąpić w tym spotkaniu i, jak się później okazało, ta decyzja była na wagę jednego, bardzo cennego dla ludowian punktu. Od początku spotkania było widać, że zespół Tomasza Masłowskiego chce długo utrzymywać się przy piłce i narzucić przyjezdnym swoje warunki gry. Pęczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i stwarzali sobie kolejne sytuacje do zdobycia gola. Zespół Ludowa, schowany za podwójną gardą, czekał na najmniejszy błąd rywali i swoich szans szukał po kontratakach lub stałych fragmentach gry. W pewnym momencie goście mieli rzut wolny. Futbolówkę ustawił grający trener Ludowa Bartłomiej Paduchowski i mierzonym strzałem otworzył wynik spotkania. W Karszowie powiało sensacją. Taki rezultat utrzymał się do końca pierwszej połowy. Drugie 45 minut to kolejne szturmowe ataki na bramkę gości. Tego dnia gospodarzom brakowało szczęścia oraz dokładnego wykończenia. Najpierw w poprzeczkę z rzutu wolnego trafił Rafał Gierczak, a później słupki obijali Mariusz Hałas i Bartłomiej Lipa. Ten ostatni miał dogodną sytuację do zdobycia gola, ponieważ miał przed sobą tylko bramkarza ekipy KP Ludów Śląski. Ostatecznie piłkę do siatki wpakował Mariusz Hałas i to trafienie uratowało lidera od drugiej w tym sezonie porażki. Teraz różnica w tabeli pomiędzy FC Pęcz a Koroną Pęcz-Szczawin i Kwarcytem Jegłowa wynosi sześć punktów. Do końca pozostały cztery kolejki, a FC Pęcz ma przed sobą jeszcze spotkania z rywalami, którzy mają chęć wywalczenia bezpośredniego awansu.
Zryw Chociwel - Kwarcyt Jegłowa 0:3 (0:2)
Bramki: Bartłomiej Tomaœ, Artur Smalec, £ukasz Korkuœ (Kwarcyt)
Mecz w Chociwelu był jednym z ciekawszych wydarzeń tej serii gier. Dobrze dysponowani ostatnio piłkarze Zrywu podejmowali Kwarcyt Jegłowa, który w tym sezonie ma aspiracje do awansu. Podopieczni Michała Serwickiego szukali notamiast sposobu, aby po raz kolejny w tym sezonie zaskoczyć wszystkich i zanotować kolejną sensacyjną wygraną. W tym sezonie na boisku w Chociwelu potknęło się już kilka zespołów, chociażby Starter Gęsiniec, który jesienią przegrał tam 1:4. Kwarcyt przystąpił do tego spotkania bardzo zdeterminowany. Podopieczni Arkadiusza Półchłopka zagrali rozważnie z tyłu i konsekwentnie z przodu, co przyniosło oczekiwane efekty już w pierwszych dwóch dogodnych sytuacjach, po których goście prowadzili 2:0. Strzelcami bramek byli kolejno Bartłomiej Tomaś i Artur Smalec. Taki rezultat utrzymał się do przerwy, a jegłowianie mogli w drugiej części meczu narzucić swój styl gry i czekać na to, co zrobią rywale. W dalszych minutach mecz wyglądał podobnie. Lepiej grali przyjezdni, a swoją przewagę udokumentowali jeszcze jednym golem. Tym razem na listę strzelców wpisał się Łukasz Korkuś. Przy dwóch bramkach dla Kwarcytu nie popisali się bramkarze Zrywu. Król i Misiewicz bronili po połowie, a dwa trafienia obciążają ich konta. Młodszy z golkiperów Zrywu, Rafał Misiewicz, zdołał odkupić swoje winy, kiedy obronił rzut karny wykonywany przez Tomasia. Jednak w tym spotkaniu Zryw nie miał argumentów ofensywnych i ostatecznie przegrali przed własną publicznością 0:3. Nie potrafił ani razu zaskoczyć bramkarza rywali. Kwarcyt dzięki tej wygranej nadal zachowuje szansę na awans do Klasy A.
Feniks Pławna - Korona Pęcz-Szczawin 2:9 (0:3)
Bramki: Mateusz Paśko, Piotr Pośpiech (Feniks) / Łukasz Kuriata x2, Łukasz Chałubek x2, Bartłomiej Statkiewicz, Marcin Bem, Paweł Chrobak, Piotr Boguś, Gabriel Tomasik (Korona)
O sensację mieli postarać się piłkarze Feniksa Pławna w konfrontacji z Koroną Pęcz-Szczawin, ale tego dnia wicelider tabeli nie pozostawił żadnych szans niżej notowanemu rywalowi z Pławnej. Podopieczni Roberta Morki nie pozostawili żadnych wątpliwości, który zespół jest lepszy i wysokie zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone. Biorąc pod uwagę cały przebieg spotkania, trzeba przyznać, że Korona mogła ten mecz wygrać znacznie wyżej. Do przerwy goście prowadzili 3:0, a sygnał do strzelania bramek dał Piotr Boguś. Druga połowa również rozpoczęła się od mocnego uderzenia Korony, która podwyższyła na 4:0. Wówczas bramkę dla gości zdobył Mateusz Paśko, ale kolejne dwie bramki były dziełem podopiecznych Morki. Drugą bramkę dla Pławnej zdobył Piotr Pośpiech, który zmniejszył rozmiary porażki na 2:6. Później strzalali już tylko przyjezdni. Kolejne trzy gole pozwoliły pewnie wygrać to spotkanie aż 9:2. Dzięki tej wygranej piłkarze Korony Pęcz-Szczawin przybliżyli się do upragnionego celu na ten sezon, czyli awansu do Klasy A. Po dwa gole dla zwycięzców zdobyli Łukasz Kuriata i Łukasz Chałubek. Kolejne bramki dołożyli Bartłomiej Statkiewicz, Paweł Chrobak, Gabriel Tomasik i wspomniany wcześniej Piotr Boguś. Na uwagę zasługuje również trafienie Marcina Bema, który popisał się fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.