Siatkarze klubu Fizjomed Tygrysy Strzelin byli bliscy sprawienia niespodzianki i pokonania lidera grupy walczącej o miejsca 10-18 w tabeli końcowej trzeciej ligi – KS-u Sudety z Kamiennej Góry.Mecz był wyrównany, ale to faworyci wygrali ostatecznie 3:2. Pomimo przegranej, Tygrysy pokazały charakter i wywalczyły cenny punkt. Pierwszy set meczu w Kamiennej Górze należał do Tygrysów. Strzeliński zespół świetnie grał blokiem i konsekwentnie zatrzymywał ataki rywali. Podopieczni Zdzisława Macelucha szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, najpierw 1:5, później 3:9. Sudety popełniały błędy, a przewaga naszej ekipy wzrosła do siedmiu oczek 12:19. W końcówce seta gospodarze zaczęli odrabiać straty, ale przegrali ostatecznie 20:25. W drugiej odsłonie drużyna lidera wyciągnęła wnioski i wypracowała sobie kilkupunktową przewagę, której nie oddała do samego końca. Set zakończył się rezultatem 25:21, a stan rywalizacji wyrównał się. Kolejne partie to gra punkt za punkt. Ciężko było wskazać faworyta. Więcej zimnej krwi w końcówce trzeciego seta zachowali gracze ze Strzelina, którzy wygrali 25:23. Decydująca dla losów meczu była czwarta odsłona. Tygrysy przegrywały już 18:12, by doprowadzić do remisu 23:23. Na zagrywce świetnie spisywał się Paweł Stachowiak. Nasi siatkarze mogli postawić kropkę nad i, ale przegrali 26:24. Po wyczerpujących czterech setach więcej sił zachowali gracze z Kamiennej Góry. Sudety popełniały mniej błędów i wygrały 15:11, a w całym meczu 3:2.
Stworzyliśmy drużynę
O komentarz po spotkaniu poprosiliśmy kapitana Tygrysów Grzegorza Świrskiego: - Myślę, że pokazaliśmy w tym meczu charakter i wolę walki. Zagraliśmy w osłabieniu, ponieważ na cztery tygodnie wypadł ze składu nasz podstawowy rozgrywający Wojtek Haratym i zabrakło także Adriana Porady. Dobrze spisał się za to zastępca Wojtka, Tomasz Sobotnicki. Nie przestraszyliśmy się lidera i od początku narzuciliśmy swój rytm gry. Najbardziej szkoda mi czwartej partii. Przegrywaliśmy już 18:12. Nasz środkowy Paweł Stachowiak posłał serię trudnych zagrywek, w tym dwa asy serwisowe, i doprowadzamy do remisu. Gospodarze mieli już nóż na gardle przy stanie 23:23 i mogli przegrać 1:3. Mieli jednak więcej szczęścia i udało im się doprowadzić do piątego, decydującego seta. Stworzyliśmy w tym meczu „drużynę”. Każdy dał z siebie wszystko – mówił kapitan Fizjomedu Grzegorz Świrski.
Pauza, a później rewanż
Bliscy sprawienia niespodzianki byli także siatkarze z Jelcza-Laskowic, którzy przegrali nieznacznie z wiceliderem ze Złotoryi 2:3. W innych meczach tej grupy Olavia Oława pokonała 3:1 Olimp z Obornik Śląskich, a Rosiek Syców walkowerem zgarnął punkty za starcie z KS-em z Jeleniej Góry. W sobotę, 27 lutego Fizjomed miał zmierzyć się z Jelenią Górą. Rywale jednak wycofali się z rozgrywek, więc podopiecznych Zdzisława Macelucha czeka pauza. Naszych siatkarzy na parkiecie oglądać będziemy dopiero 5 marca, kiedy rozegrają rewanżowe starcie z Ren-Butem ze Złotoryi. W pierwszym meczu tych ekip rywale wygrali 3:2. Czas się odegrać.




















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij