Z Nowej Zelandii wrócił z medalem
Wyjazd na prestiżowe zawody w Auckland w Nowej Zelandii wiązał się z dużymi kosztami. Dzięki pomocy sponsorów Mirosław Życzkowski mógł reprezentować nasze miasto na olimpiadzie Masters. Funduszy wystarczyło tylko na kilka dni pobytu, dlatego sztangista Strzelca nie mógł przejść pełnej aklimatyzacji w innej strefie czasowej. – Podróż do Nowej Zelandii była męcząca. Najpierw z Warszawy do Kataru leciałem sześć godzin, a później czekał mnie dziewiętnastogodzinny lot do Nowej Zelandii. Dodatkowo musiałem zmagać się ze zmianą strefy czasowej, a różnica w stosunku do Polski wynosi aż dziesięć godzin – opowiada Mirosław Życzkowski. Strzeliński sztangista spędził w Auckland sześć dni. – Nie było czasu na zwiedzanie, ponieważ byłem tam zbyt krótko i w pełni byłem skupiony na starcie. Jedyne co zauważyłem to bardzo wysokie ceny. Wszystko jest kilka razy droższe niż w Polsce. Wcześniej startowałem na olimpiadzie Masters w Australii i tamten kraj bardziej mi się podobał – dodaje.
Kilka kilogramów zabrakło do srebra
Start Mirosława odbył się 24 kwietnia. Życzkowski startował w kategorii do 85 kilogramów. – Do końca zastanawiałem się czy nie wystartować w wyższej kategorii wagowej, jednak stanęło na 85 kilogramach. Musiałem zmagać się z kontuzją kolana, która ciągle mi doskwiera. Musiałem wziąć leki przeciwbólowe, bo inaczej nie wykonałbym nawet przysiadu – kontynuuje sztangista. Nasz zawodnik zaliczył wszystkie, sześć podejść. – Cieszę się, że udało mi się zaliczyć wszystkie próby. Miałem jeszcze trochę zapasu, ale nie skupiałem się na kilogramach, tylko na walce o medal. Bardzo mi zależało, żeby wywalczyć krążek, ponieważ ciężko trenowałem i długo zbierałem pieniądze na wyjazd – mówi Życzkowski. Nasz zawodnik osiągnął dobry rezultat: 93 kg w rwaniu i 110 kg w podrzucie. Wynik ten wystarczył na wywalczenie brązowego medalu. Pierwsze miejsce zajął bezkonkurencyjny Francuz, a do srebrnego medalu zabrakło Życzkowskiemu kilku kilogramów. – Bardzo cieszę się z medalu. Nie chciałem ryzykować walki o srebro, z powodu kontuzji. Wiedziałem, że jeśli przeszarżuję, to mogę z pomostu zostać zniesiony do szpitala. Konsekwentnie realizowałem swoją taktykę i przywiozłem brąz do Strzelina – mówi szczęśliwy sztangista Strzelca. W kategorii do 77 kg startował brat Mirosława Życzkowskiego – Ryszard. Mieszkaniec Wrocławia wywalczył srebrny medal, ale liczył na zwycięstwo. Ryszard zaliczył jedynie dwie próby, a stać go było na zdecydowanie lepszy wynik.
Teraz Mistrzostwa Polski
Mirosław Życzkowski nie odpoczywa i już szykuje formę na majowe mistrzostwa Polski Masters. Nasz zawodnik jest wielokrotnym medalistą krajowych zawodów i teraz też przystąpi do rywalizacji w roli faworyta. Tym razem zawody odbędą się w Jędzborku. – Nadal zmagam się z kontuzją kolana, ale powalczę o złoto dla Strzelina. Na wyjazd potrzebuję ok. 800 złotych, dlatego bardzo liczę na pomoc sponsorów. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają i dzięki którym byłem na olimpiadzie Masters. Bardzo pomaga mi gmina Strzelin oraz Strzelińskie Centrum Sportowo-Edukacyjne. Po ciężkich treningach mogę darmowo korzystać z basenu, sauny, co pomaga mi w szybszej regeneracji – dziękuje za wsparcie Mirosław Życzkowski.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Z Nowej Zelandii wrócił z medalem
ddt powiedziała : służę wyjaśnieniem. strzelin był/jest znany ze sztangistów, medalistów, łuczników, tenisa stołowego, kartingowców, zapaśników, szachistów. inne miejscowości znane są z tabliczki z nazwą miejscowości. im więcej medalistów tym mniej ludzi nijakich, tym mniej belwederu. może się zdarzyć że kilka osób nie lubi człowieka ze zdjęcia i na złość jemu pokażą że potrafią zdobyć złote medale a ten cienias ze zdjęcia tylko medal brązowy. przed wojną strzelin był jednym z ładniejszych miasteczek. dzisiaj już nie jest, trzeba nadrobić to medalami, trzeba nadrobić to ludźmi z pasją.RE: Z Nowej Zelandii wrócił z medalem
O złoto dla Strzelina? O czym człowieku mówisz? Napisz jak twoje wyniki przekładaja sie na jakiekolwiek korzyści dla miasta? Bredzenie i gadanie po próżnicy.