Wykrzykiwał, że mnie zabije
Sprawa jest o tyle nietypowa, że jest to kolejny proces, w którym strony odwołują się do rozstrzygnięcia sporu. Z jednej strony mamy dwoje starszych ludzi, matkę i syna, a z drugiej ojca rodziny, mającego na utrzymaniu czwórkę dzieci i żonę. W akcie oskarżenia mowa jest, że Wojciech Z. groził sąsiadce, że ją zabije. Na pytanie sądu, czy oskarżony przyznaje się do zarzuconego mu czynu, odpowiedział, że nie przyznaje się. Zadeklarował również, że będzie składał wyjaśnienia i odpowiadał na pytania.
Jako pierwszy swoją wersję wydarzeń przedstawił Wojciech Z. - Wyszedłem właśnie z więzienia i przyjechałem do domu spotkać się z rodzina – powiedział. W mieszkaniu oprócz żony i dzieci było również zaprzyjaźnione z nimi małżeństwo z dziećmi. - Grała muzyka, rozmawialiśmy, żona pokazywała mi na telefonie filmik z rodzinnej uroczystości. Moim zdaniem, muzyka nie grała głośno. Nikomu nie groziłem – zeznał oskarżony. Zdaniem oskarżonego wrogość sąsiadki wobec niego i jego rodziny ma źródło w niesłusznym posądzeniu. - Sąsiadka posądza mnie, że namawiałem jej syna do samobójstwa a to jest nieprawda. Od żony wiem, że Ryszard B. groził jej, że ją zabije za to, że nasze dzieci nie zamykają drzwi na klatce schodowej – powiedział.
Jego wypowiedzi przysłuchiwali się pokrzywdzeni, czyli Aniela B. i Ryszard B. - To nieprawda. Co on mówi? – powiedział na głos Ryszard B. Swojego oburzenia nie kryła również Aniela B. Sąd natychmiast przywołał oboje do porządku. - To nie jest rozprawa prowadzona przez sędzię Annę Marię Wesołowską w telewizji, proszę opuścić salę – usłyszał po chwili Ryszard. B. Tak więc przesłuchanie Anieli B. odbywało się pod nieobecność jej syna.
Z zeznań Anieli B. wynikał zupełnie inny przebieg wydarzeń tamtego wieczoru. - To nie pierwszy raz, kiedy (sąsiedzi – red.) grozili mi. Boję się wyjść na klatkę schodową, kiedy są tam ich dzieci. Próby mediacji podejmowała się również burmistrz Strzelina ale bez rezultatu – przyznała. Sąd poprosił zeznającą kobietę, żeby skupiła się na wydarzeniach opisanych w akcie oskarżenia. Wersja wydarzeń przedstawiona przez pokrzywdzoną znacznie różniła się od wersji Wojciecha Z. To sąsiad miał za głośno słuchać muzyki, zastraszać ją, co biorąc pod uwagę kierowane wcześniej pod jej adresem groźby, zmusiło ją do wezwania policji.
Drugi z pokrzywdzonych zeznał, że boi się oskarżonego i przypomniał zdarzenie sprzed dwóch lat, kiedy – jak twierdzi – usłyszał, że nie ma prawa wyjść na klatkę schodową, bo zostanie zlikwidowany. Jego zeznania były zbieżne z zeznaniami jego matki.
Cały artykuł dostępny jest tutaj
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Wykrzykiwał, że mnie zabije
Tak mozna bac sie Zając to alkoholik damski bokser kryminalista ,biedna sąsiadka 4n9ahRE: Wykrzykiwał, że mnie zabije
ciekawią mnie przepisy kodeksu karnego. w latach 80-tych chodził wierszyk a był on powszechny o treści - a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści. obecnie jakieś osoby na stanowiskach grożą że zdelegalizują partię x albo partię y za bieganie z tortem po lesie.stara zasada, zabijesz jednego człowieka to jesteś mordercą, zabijesz miliony ludzi to jesteś bohaterem.