Z jednej strony kilkadziesiąt tysięcy mandatów, a z drugiej uniewinniający wyrok sądu
Dane Komendy Głównej Policji mówią, że ponad 50 tys. osób zostało pouczonych o konieczności noszenia maseczki, a prawie 20 tys. ukarano mandatami. Dochodzą do tego kary nakładane przez właściwego inspektora sanitarnego w trybie postępowania administracyjnego. Ale po kolei.
Obowiązek noszenia maseczek zakrywających nos i usta wprowadziła Rada Ministrów rozporządzeniem z 16 kwietnia br. Nie będziemy mówić o szczegółach, czyli kto, gdzie i kiedy ma obowiązek noszenia maseczki. Zastanówmy się najpierw czy jest to obowiązek, czy zalecenie? Czy możemy bezkarnie nie nosić maseczki?
W internecie pojawiła się informacja, że Sąd Rejonowy w Kościanie uznał „obowiązek noszenia maseczki za niezgodny z prawem”. Sprawą zajęło się lokalne radio ELKA. Policja próbowała nałożyć mandat na mieszkańca Kościana, który wybrał się z dziećmi na przejażdżkę rowerową. Mężczyzna nie przyjął mandatu w wysokości 500 zł i postanowił dochodzić swojej racji przed sądem. - Patrol policji zainteresował się moją osobą, że nie mam maseczki. Oznajmiłem, że zgodnie z rozporządzeniem jestem osobą, która nie musi zakrywać ust i nosa, ale do jednego z nich to nie przemówiło – powiedział mężczyzna radiu ELKA. A sąd, zapewne ku zaskoczeniu policjantów, odmówił wszczęcia postępowania uznając, że nałożone na Polaków ograniczenia powinny być wprowadzone ustawą, przez Sejm, a nie rozporządzeniem... przez ministrów. „Dodatkowo, jak czytamy w uzasadnieniu (sądu -red.), można wprowadzić nakaz stosowania środków profilaktycznych wobec osób chorych lub podejrzanych o zachorowanie. Obowiązek maseczek został jednak wprowadzony powszechnie, co łamie konstytucyjne prawa i wolności” – można przeczytać na portalu radia ELKA. Kto więc ma rację: sąd czy politycy?
Mandat czy kara administracyjna?
Dochodzimy do miejsca, gdzie spróbujemy wyjaśnić, czym mandat różni się od kary administracyjnej. A także od kogo zależy czy będzie to 500 zł, czy co najmniej 5 tys. zł? Odpowiadając na to pytanie, można powiedzieć krótko: wszystko w gestii policjanta. Od indywidualnej oceny funkcjonariusza zależy, czy skorzysta z przepisów Kodeksu wykroczeń i nałoży mandat, czy skieruje do inspektora sanitarnego wniosek o ukaranie. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z postępowaniem administracyjnym, a kara może wynieść nawet 30 tys. zł. Jeżeli inspektor sanitarny ukaże nas grzywną, to mamy 7 dni na dokonanie odpowiedniej wpłaty. Możemy oczywiście odwołać się do sądu administracyjnego, ale złożenie skargi nie wstrzymuje egzekucji grzywny. Jeżeli sąd uzna, że grzywna została nałożona niesłusznie, to pieniądze do nas wrócą. Na „pocieszenie” powiedzmy, że postępowania przed sądem administracyjnym, różnych instancji, trwają czasami rok, a bywa, że dłużej.
Decyzję czy płacić ewentualny mandat lub grzywnę za nienoszenie maseczki pozostawiamy Czytelnikom. Ze swojej strony zachęcamy, żeby jednak korzystać z maseczek dla zdrowia własnego i nas wszystkich.
Tekst ukazał się w 28 (1017) wydaniu "Słowa Regionu".
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Bezprawie
W skrócie. Nie ma stanu wyjątkowego. Nie ma podstawy prawnej nakładania kagańców. Teraz to już psychoza plebsu i polowanie na bezmaseczkowe czarownice.A czy wiecie, że od kiedy wprowadzono covid to umieralność np. na raka zmiejszyła się o 50%, a innych chorób praktycznie wcale się nie notuje. Przypadek?A te szmatki czy maseczki są gorszej jakości od maseczek chroniących przed pyłem budowlanym, lakierniczym, drewnianym. I to ma zatrzymać wirusa. Przyjdzie jesień, to nikt już nie będzie miał grypy tylko u wszystkich będzie wpisywało się covid. Bo to się opłaca. Ludzie nie szczepią się na grypę, przemysł upada, to trzeba nowego straszaka znaleźć. Czy na ulicach umierają ludzie przez covid? Czy oprócz szpitali widać u kogoś covid?Jeśli mamy katar to widać, jeśli boli nas ząb to to czujemy - jeśli mamy covid to jesteśmy zupełnie zdrowi, przechodzimy go bezobjawowo, nie wiemy o tym i dopiero kiedy zginiemy w wypadku samochodowym, zrobią nam test na covid, wyjdzie on pozytywnie (bo musi, taka specyfika przeprowadzania ), w kartę zostanie wpisane - śmierć przez covid.