Nie ma chyba w gminie Przeworno osoby, która nie znałaby pana Bogdana. Między innymi dlatego, że od ponad 20 lat pracuje w szkole w Przewornie. Znają go uczniowie, znają i rodzice. Dba o to, aby placówka funkcjonowała bez zarzutu pod względem technicznym. Jego zainteresowania sprawiają, że zna się nie tylko na mechanice, ale także elektryce itp. Nie sposób policzyć, ile razy naprawiał sprzęt AGD, zwłaszcza osobom starszym, które zwróciły się do niego o pomoc. - Przez to mówi się o nim „złota rączka” – zaznacza Mariusz Michułka, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Przewornie. – Należy też powiedzieć, że Bogdan jest zawsze człowiekiem bardzo życzliwym. Lubiany jest w gronie nauczycieli i innych pracowników szkoły. Oprócz cech koleżeńskości, to muszę podkreślić, że jest bardzo dobrym fachowcem w swojej dziedzinie. Potrafi bardzo wiele rzeczy naprawić, poprawić i ulepszyć, posługując się różnymi, często prostymi narzędziami. W wielu sytuacjach potrafił poradzić sobie z poważnymi awariami, dzięki czemu nie musieliśmy wzywać wyspecjalizowanych ekip. To pracownik, z którego jestem bardzo zadowolony.
Przez ponad 20 lat i to bardzo skutecznie Bogdan Malaszka grał głownie jako bramkarz w „Ognisku” Przeworno. Mało tego. Potrafił nawet znaleźć się blisko bramki drużyny przeciwnej i strzelić gola. Był za to oklaskiwany na boisku przez widownię i bramkarza przeciwników. – Bogdan, gdy grał w naszym klubie, był bardzo lubiany przez zawodników z drużyny – mówi Jerzy Pasoń, były prezes „Ogniska” Przeworno. – Jest uczynny, bardzo wesoły i koleżeński. Trzeba powiedzieć przy tym, że to jeden z najlepszych zawodników naszego klubu.
Okazuje się, że nawet wysportowanego człowieka, charakteryzującego się bardzo dużą tężyzną fizyczną, może nagle dopaść niespodziewana choroba. Któż by się spodziewał, że jeden z najlepszych zawodników „Ogniska” Przeworno, pomocna innym ludziom „złota rączka”, sam dziś potrzebuje pomocy. Życie pisze najbardziej nieprzewidywalne scenariusze i niespodziewanie jedną z nowych ról powierzyło panu Bogdanowi. Jesteśmy jednak pewni, że z tego czasu próby pan Bogdan, towarzysząca mu rodzina i przyjaciele wyjdą wzmocnieni. To także sprawdzian dla nas, mieszkańców powiatu strzelińskiego. Czy staniemy na wysokości zadania i będziemy potrafili otworzyć serca, ofiarując niezbędne dziś wsparcie finansowe, a tym samym pomóc panu Bogdanowi przezwyciężyć przeciwności losu…?
Jak to się zaczęło…
Kiedy pan Bogdan dowiedział się, że cierpi na chorobę, na którą zapada 1-2 osoby na 100 000 przypadków? Jak objawia się to bardzo rzadkie schorzenie? Dlaczego niezbędna jest pomoc ludzi dobrej woli? O swojej historii i przebiegu choroby opowiada Bogdan Malaszka.
- Jak w większości przypadków - choroba przyszła po cichu i niespodziewanie, przed moimi 54. urodzinami. Zimą 2019 roku zacząłem odczuwać zmęczenie, a ręce zrobiły się wyraźnie słabsze. Tłumaczyliśmy ten fakt zmęczeniem, postępującym wiekiem i problemami z kręgosłupem. Niestety... W maju zauważyłem pierwsze, widoczne objawy zaniku mięśni (powstające wgłębiania na dłoniach), a w czerwcu dołączyły drżenia mięśni, tak zwane fascykulacje. Lipiec 2019 roku, pierwsza wizyta u neurologa - podejrzenie SLA. Wyrok śmierci, świat runął nam w jednej chwili na głowę. Co dalej? Z pogodnego, cieszącego się życiem człowieka, który spieszył zawsze każdemu z pomocą i uwielbiał majsterkować, stopniowo stałem się zależny od moich najbliższych, byłem po prostu nieużyteczny. Kolejne etapy, szpital i niepewna diagnoza – polineuropatia wieloogniskowa (MMN).
Kolejne pobyty w szpitalu, badania i podtrzymanie poprzedniej diagnozy – polineuropatia. Świętujemy! Uśmiech szybko zszedł nam z ust. Nikt nie potrafił nam wyjaśnić do końca istoty choroby. Co to takiego, na czym polega, czy jest się czego bać? Otóż to rzadka choroba autoimmunologiczna, dotyka 1-2 osoby na 100000 przypadków, a charakteryzuje się powoli postępującym, asymetrycznym, odsiebnym niedowładem kończyn; wlewy białkowe łagodzą i opóźniają postęp choroby, ale jej nie leczą. W listopadzie 2019 roku wdrożono mnie do programu leczenia immunoglobulinami. Jednak czas nadal działał na moją niekorzyść i powoli zacząłem mieć problemy z prawą ręką. Po pierwszych dawkach poczułem się nieco lepiej, ale radość znów trwała krótko, ponieważ na świecie pojawiła się kolejna okrutna choroba, której tragiczne skutki uniemożliwiły mi rehabilitację oraz leczenie na długi (i cenny dla mnie) czas...
Maj 2020 roku - doszedłem do momentu, do którego ani ja, ani moi przyjaciele nie myśleli, że kiedykolwiek dojdę. Mam problemy z wieloma podstawowymi czynnościami. Nie jestem w stanie samodzielnie zapiąć guzików czy zamka, odkręcić butelki, a sztućce stają się zbyt ciężkie, aby zjeść obiad z rodziną. Powoli degradacja mięśni zaczyna dotykać dolne kończyny oraz mięśnie miednicy. Jak większość pacjentów z podobną jednostką chorobową, uczęszczam na prywatną rehabilitację, ponieważ specjalistyczne techniki nie są refundowane, a dodatkowo od połowy maja korzystam z komór hiperbarycznych, które również mogą korzystnie wpłynąć na moją kondycję. Pomimo programu, który umożliwia mi leczenie, czasem nie otrzymuję regularnych wlewów immunoglobulinowych (co 6 tygodni), z racji na trudną dostępność leku oraz obecną sytuację w szpitalach (w związku z pandemią chwilowo zamknięty został oddział neurologiczny w szpitalu, w którym się leczę). Choroba nie rozumie, że musi poczekać na lek, którego nie mogę dostać i sieje spustoszenie w organizmie przez cały czas oczekiwania. Wraz z moimi bliskimi nie poddajemy się tak łatwo, staramy się zdobyć lek samodzielnie, niezależnie od programu, lecz jedna dawka to koszt około 20 tysięcy złotych. Staraliśmy się uporać z narastającymi problemami w najbliższym gronie rodziny, ale przychodzi moment, kiedy bezsilność bierze górę, więc prosimy o pomoc Was - dobrych ludzi. Mam nadzieję, że uzbierane fundusze pozwolą mi na bardziej intensywną rehabilitację i leczenie oraz powrót do częściowej sprawności. Marzę, żeby znów robić to, co sprawiało mi przyjemność - pracować, pomagać innym w drobnych naprawach, zagrać mecz z kolegami w piłkę nożną i bawić się z wnuczkami, a przede wszystkim - móc je wziąć na ręce...
W związku z sytuacją, w której się znajduję zwracam się do wszystkich Ludzi Dobrej Woli o wsparcie finansowe z przeznaczeniem na moją rehabilitację i leczenie. Za wszelkie darowizny i przekazane procenty podatku gorąco dziękuję.
Opolskie Stowarzyszenie Rehabilitacji
ul. Samborska 15,
45-316 Opole
Plusbank 34 1680 1235 0000 3000 1461 2426
numer SWIFT:
IVSE PL PP
2) By przekazać 1 % PODATKU należy uzupełnić w formularzu PIT numer KRS 0000273196 oraz w rubryce podpisanej „cel szczegółowy” proszę wpisać: „Bogdan Malaszka”
3) Wpłat na konto bankowe Stowarzyszenia można również dokonywać w obcej walucie na rachunek:
PNB Paribas 42 1750 0012 0000 0000 3101 6843 podając numer: SWIFT PPABPLPKXXX
„cel szczegółowy” KONIECZNIE wpisać: „Bogdan Malaszka”
Dziękuję, bliskim i znajomym za dobre słowo i wsparcie, a wszystkim ofiarodawcom za przekazaną pomoc. Trzymajcie za mnie kciuki!
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.