Trudne czasy przed piekarzami
Rosnące ceny artykułów spożywczych i zapowiadane podwyżki cen prądu, gazu i węgla zdominowały nasze codzienne rozmowy. Nie trzeba włączać telewizora czy sięgać po gazetę, żeby osobiście przekonać się, że inflacja galopuje.
Zapytaliśmy o to, jak sobie radzą w obecnej sytuacji, rodzimych piekarzy, których różnorodne wyroby są dobrze znane na lokalnym rynku.
Jedną z pierwszych naszych rozmówczyń była właścicielka znanej w Strzelinie piekarni Krystyna Hertig.
Od jakiego czasu odczuwa Pani trudności związane z branżą piekarnictwa? - Kłopoty zaczęły się już na początku roku, kiedy nastąpił wyraźny wzrost cen mąki, cukru czy oleju. Najważniejszy składnik, czyli mąka, w stosunku do ubiegłego roku podrożał o 100% - mówi właścicielka jednej ze strzelińskich piekarni Krystyna Hertig. - Na szczęście, nie musieliśmy ograniczać produkcji, jednak tak drastyczny wzrost cen sprawił, że zmalały zyski. Sprawą zrozumiałą jest, że nie mogliśmy podnieść cen chleba o 100%. Niestety, nie jesteśmy w stanie dorównywać cenom pieczywu w marketach, w których ceny są trudne do wyjaśnienia – dodaje nasza rozmówczyni.
Warto w tym miejscu nadmienić, że część oferty w marketach produkowana jest np. w Chinach, w co aż trudno uwierzyć. Znane są przypadki, że do Polski przypływały mrożone pączki z Chin, które później sprzedawane były w „tłusty czwartek”. To by mogło niejako wyjaśnić, że jakość produktów marketowych pozostawia – mówiąc delikatnie – wiele do życzenia.
- Opierając się na obecnie obowiązujących cenach produktów, potrzebnych do wypieku najważniejszego wyrobu, jakim jest chleb, to przy dawnych zyskach, powinien on kosztować dwa razy więcej – dodaje nasza rozmówczyni.
Zapytaliśmy również Krystynę Hertig o to, jak podwyżki źródeł energii i ogrzewania, te obecne i te planowane, wpływają i mogą wpłynąć na działalność takich piekarni jak jej. - W naszej piekarni piece mamy na olej opałowy. Jak bardzo cena tego paliwa wzrosła, to wszyscy wiedzą. Ponadto należy dodać, że olej opałowy nie został objęty zmniejszonym VAT-em, jak to ma miejsce w przypadku oleju napędowego. W naszej piekarni do funkcjonowania pieców potrzebujemy tygodniowo około 1000 litrów oleju (daje to 4 tony miesięcznie).
Na ten temat pisaliśmy w nr 39 (1127) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Cały artykuł przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Trudne czasy przed piekarzami
Mirosław Kunderman powiedziała : no chiński mur na wschodniej granicy już jest. w sklepach też 80% to chińszczyzna. tuskowi też jakoś od 2005 skośnie z oczu patrzy. premier pawlak na baterie też już był.***** ***
PiS już pożycza pieniądze od Chińczyków. Gdyby kurdupel wygrał wybory , za parę lat małe , skośne wystawią nas na Ali Expres.RE: Trudne czasy przed piekarzami
" przy dawnych zyskach chleb powinien kosztować dwa razy więcej". gratuluje dawnych milionów.chleb już teraz kosztuje 12 zeta za kilo a udka z kurczaka 8,50, grapefruity po 4,90 ananasy po 5,70. ananas rośnie w australii i rośnie dwa lata. później jeszcze tylko statkiem przez dwa oceany, tir bus + luksusowy ogrzewany i klimatyzowany sklep w centrum miasta z parkingiem i już masz ananasa za 5,70kiloz vatem.w takich okolicznościach na chleb już teraz nikogo nie stać tym bardziej że chleb nadaje się do zjedzenia tylko kiedy jest ciepły a po 3 godzinach możesz go gołębiom rzucić.trudne czasy, na chleb mnie nie stać. kupię sobie w tej samej cenie kilo karkówki i na grilla z nią świętować biedę.