Jest urzędującym burmistrzem Strzelina i jedyną kandydatka na to stanowisko w zbliżających się wyborach samorządowych. Czy nie obawia się, że brak konkurencji zaktywizuje negatywny elektorat? Zapraszamy do rozmowy z burmistrz Dorotą Pawnuk.
„Nie wiem, czy uda mi się przekonać wyborców, aby jeszcze raz mnie wybrali. Jeśli tak się stanie, to po kolejnej, tym razem 5-letniej kadencji, powiem sobie dość.” To są Pani słowa sprzed ponad pięciu lat. Co się w tym czasie zmieniło, że jednak – mimo wcześniejszej deklaracji – zdecydowała się Pani kandydować?
- Przede wszystkim jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Moją decyzję motywuje także zmianą przepisów, która daje mi możliwość pracy na tym stanowisku jeszcze przez jedną kadencję. Jednocześnie ważna jest płynność funkcjonowania urzędu, bo jednak zmiana na stanowiskach kierowniczych jest pewnym zakłóceniem normalnej pracy. Jeżeli wszystko dobrze funkcjonuje, a są jeszcze plany i rozpoczęte zadania to mnie to przekonało, aby jeszcze raz podjąć się tego zadania.
Dlaczego, Pani zdaniem, nie pojawił się żaden kontrkandydat?
- Powiem szczerze, że jestem zaskoczona. Liczyłam, że ktoś jeszcze wystartuje. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się stało, ale patrząc na Dolny Śląsk, gdzie zdarzały się takie sytuacje, to z reguły nie mają konkurentów burmistrzowie, którzy byli bardzo mocno zaangażowani w swoją pracę. Widzę, że czasami tych spraw jest za dużo, ale to nie są tylko moje propozycje i pomysły, ale przede wszystkim to, co na co dzień przynosi nam życie. Mijająca kadencja pokazała, że musieliśmy się mierzyć z różnymi przedsięwzięciami i niektórzy mają prawo czuć się zmęczeni. Była pandemia, później wojna w Ukrainie i uchodźcy w naszej gminie, wyjątkowa sytuacja związana ze sprzedażą węgla, a na koniec protesty rolników, których moim zdaniem należy popierać. Najbliższe lata też nie będą łatwe w samorządzie. To nie będzie tylko celebracja stanowiska, ale trudna praca.
Jak ocenia Pani swoje szanse? Czy w związku z brakiem kontrkandydata nie obawia się Pani aktywizacji tzw. negatywnego elektoratu?
- Jest takie ryzyko, bo tym razem jest to ocena mojej pracy, a nie wybór. Mieszkańcy zdecydują, czy Dorota Pawnuk zasłużyła na na tyle dobrą ocenę, żeby dać mi możliwość pracy na tym stanowisku przez kolejną kadencję. Rozmawiałam z kolegami, gospodarzami gmin, którzy byli w takiej sytuacji, to uspokajali, że zwykle zyskuje się dosyć wysokie poparcie. Jeśli nie otrzymam 50% poparcia, to radni wybierają burmistrza. Nie odpuściłam też kampanii. Przeciwnie, mam teraz aktywny czas spotkań z mieszkańcami. Na tych spotkaniach widać, że mieszkańcy doceniają to, co zostało zrobione, ale przedstawiają także bardzo dużo wniosków i nowych potrzeb.
Czy, Pani zdaniem, trudno jest oddzielić wypełnianie obowiązków urzędującego burmistrza z prowadzeniem kampanii wyborczej?
- To jest bardzo trudne, bo nie mogłabym sobie pozwolić, żeby wziąć urlop na czas kampanii wyborczej. W urzędzie praca cały czas trwa, niezależnie od tego, czy zbliżają się wybory samorządowe czy nie. Przygotowujemy uchwały na najbliższą sesję, trwają inwestycje, są ogłaszane nabory na projekty z dofinansowaniem zewnętrznym, organizowane są różne wydarzenia. Mogą to niektórzy w jakiś sposób łączyć, ale ja byłam aktywna przez cały czas pracy na tym stanowisku. To nie jest tak, że nagle zaczęłam się spotykać z mieszkańcami. Ja tych spotkań nie unikałam, nawet kiedy były trudne i nie zawsze było miło. Wiadomo, że urzędujący wójt czy burmistrz ma dużo lepszą pozycję w prowadzeniu kampanii wyborczej i z reguły zmiana na tym stanowisku następuje, kiedy jest bardzo duże zmęczenie gospodarzem gminy, uwikłany jest w dużą aferę, albo sam rezygnuje ze startu. U nas też tak było – zmiana nastąpiła, kiedy poprzedni burmistrz zrezygnował. Przyznam oczywiście rację tym wszystkim organizacjom, które apelują, aby była równość w wyborach.
Czy jest Pani zwolenniczką dwukadencyjności wprowadzonej przez poprzedni rząd?
- Wydaje mi się, że to mieszkańcy powinni decydować przez ile czasu wójt czy burmistrz sprawuje swoją funkcję. Nie powinno być takich ograniczeń. Niektórzy wiedzą, kiedy z tej sceny zejść, a niektórzy czekają na werdykt mieszkańców.
Jest Pani burmistrzem od 2010 roku. Czy długoletnie sprawowanie funkcji przyczynia się do tworzenia sieci zależności w urzędzie i instytucjach gminnych? Czy stworzyła Pani tzw. dwór w urzędzie?
- Na pewno nie ma tutaj dworu. Nie ma rządzenia, tylko współzarządzanie. Przez ponad 13 lat pełnienia tej funkcji z pewnością pewne osoby do siebie zraziłam, bo nie byłam w stanie pomóc np. w załatwieniu komuś pracy. Być może niektórzy tego oczekiwali w zamian za poparcie. Ja nie jestem zwolennikiem takich działań. Lubię współpracować z ludźmi zaangażowanymi i profesjonalistami w swoich dziedzinach. Jeśli zatrudnię kogoś tylko dlatego, że jest znajomym lub dzieckiem znajomych, a kompletnie się ta osoba nie nadaje, to wszyscy się męczą. Na stanowiskach ściśle kierowniczych zatrudnieni są ludzie z konkursu, których wcześniej w ogóle nie znałam, a z którymi się świetnie współpracuje – to np. sekretarz gminy, są też kierownicy jednostek. Jeśli chodzi o układy… Powiem szczerze, w tak małym społeczeństwie wszyscy się znają, ale w doborze współpracowników nie kierowałam się tym czy ktoś mnie popiera, czy nie. Wiem również, że swoją pracą przekonałam do siebie także część tych osób, które wcześniej były przeciwne lub sceptyczne nastawione.
Cały wywiad zamieściliśmy w 10 (1198) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Obwodnica potrzebna
Ile lat autostrada przez Strzelin czy Pani burmistrz ma realny wpływ na to czy tylko pobożne życzenia ?