Robi cuda na szydełku

Wielkanocne koszyczki, zajączki, jajeczka. Duży królik i malutkie kwiatuszki, baranek i różnej wielkości kurki, a to wszystko zrobione na szydełku! Własnoręcznie przygotowane ozdoby świąteczne cieszą oko i dają satysfakcję.

Pani Teresa Ziółkowska z Kuropatnika od dziecka uwielbia ręczne robótki. – Pierwszy szalik na drutach zrobiłam, kiedy chodziłam do 3 czy 4 klasy szkoły podstawowej – wspomina. – U nas w domu to wszyscy robiliśmy na drutach. Mama nas tego nauczyła. Razem z siostrą i nawet bratem siadaliśmy wokół mamy i wspólnie robiliśmy na drutach. Mama nam podpowiadała, sugerowała, co zrobić. To było naprawdę urocze, jak tak wspólnie siedzieliśmy. Mama robiła na drutach, ale miała też takie kołeczki z drzewa, na których robiła serwetki. Nie pamiętam dokładnie, skąd mama brała włóczki. Zdarzało się, że ktoś podrzucił podarty sweter, to my to pruliśmy i przerabialiśmy. Włóczki były, ale wiadomo, że teraz są różne kolory – jakie kto chce – dodaje nasza rozmówczyni.

Po jakimś czasie pani Teresa zaczęła robić pierwsze prace na szydełku. – Uczyłam się metodą prób i błędów – mówi z uśmiechem. – Ktoś robił, ja podpatrzyłam i tak się zaczęło. Na początku robiłam takie podstawowe, malutkie serwetki. Robiłam po swojemu, pierwsze oczka łańcuszkiem, uczyłam się jak dodać oczko. Dużo było prucia (śmiech). Później załapałam, że można nawinąć, zrobić półsłupek, słupek. Teraz podglądam w internecie, jak coś zrobić, sama też wymyślam wzory. Na początku jest to pracochłonne, ale jak nabierze się wprawy, to szybko idzie. Trzeba jednak być dokładnym i starannie liczyć oczka, żeby wszystko ładnie wyglądało – podkreśla pani Teresa.

Cały artykuł zamieściliśmy w 12 (1200) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz  również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk