W sercu Strzelina przy ulicy Fabrycznej działa warsztat, który dla wielu kierowców z powiatu (i nie tylko) jest niekiedy ostatnią deską ratunku. Diagnostic-Car – warsztat założony przez Adama i Sławka – w tym roku obchodzi 15-lecie działalności w Strzelinie. To jednak tylko część historii. Ich przyjaźń trwa od ponad czterech dekad, a doświadczenie w branży motoryzacyjnej sięga już niemal 20 lat. Zaczynali we Wrocławiu, ale to właśnie w Strzelinie rozwinęli skrzydła. I robią to w sposób nieprzypadkowy.
Diagnostic-Car specjalizuje się przede wszystkim w diagnostyce i elektronice samochodowej. Mechanika jest tu niejako elementem dodatkowym – kiedy precyzyjna diagnostyka ujawni problem, zespół przystępuje do naprawy. Jak podkreślają właściciele, wiele aut trafia do nich, kiedy inne warsztaty nie poradziły sobie z usterką. Diagnostic-Car pokazuje wtedy, co znaczy specjalizacja.
Wymagana jest specjalistyczna wiedza
Z roku na rok elektronika ma w motoryzacji coraz większe znaczenie. Dzisiejsze samochody to w dużej mierze komputery na kołach. Wymaga to zarówno zaawansowanego sprzętu, jak i nieustannego dokształcania się przez osoby, które je naprawiają. Właściciele Diagnostic-Car doskonale zdają sobie z tego sprawę. Regularnie uczestniczą w szkoleniach branżowych, śledzą nowe rozwiązania, inwestują w narzędzia i oprogramowanie – nie tylko te uniwersalne, ale i specjalistyczne, dedykowane poszczególnym markom, jak Mercedes, BMW, Volkswagen czy inne.
Trend ten podkreśla choćby fakt, że na przestrzeni lat skład zespołu powiększył się – dziś pracuje tu pięć osób: dwóch elektryków i trzech mechaników. To dowód na rozwój, ale i rosnące zaufanie klientów. A tych nie brakuje – do warsztatu przyjeżdżają kierowcy nie tylko z powiatu strzelińskiego, ale również z Wrocławia, Grodkowa, Opola, Brzegu, a nawet z Niemiec. Dużym uznaniem cieszy się m.in. obsługa firm transportowych – jedna z nich regularnie przekazuje do warsztatu nawet 4–5 samochodów tygodniowo.
Diagnozowanie elektroniki pojazdów wymaga specjalistycznej wiedzy i odpowiedniego oprogramowania
To są już inne auta
Czy samochody są dziś bardziej awaryjne? – Tak – odpowiada bez wahania Adam. Nowoczesne auta projektowane są tak, aby przetrwały do końca gwarancji, a potem... zaczyna się psucie. Z tego względu specjalistyczna wiedza i umiejętność wczesnego wykrywania usterek jest dziś na wagę złota. I to właśnie robią w Diagnostic-Car.
Co istotne, właściciele warsztatu nie ograniczają się tylko do napraw. Oferują m.in. tzw. przeglądy przed trasą – szczególnie polecane przed wakacyjnymi wyjazdami. To wtedy sprawdzane są elementy zawieszenia, paski napędowe, osłony i inne newralgiczne części, które mogą zawieść w najmniej odpowiednim momencie. Jak podkreślają – znacznie taniej jest wymienić np. osłonę za 60 zł niż cały przegub za kilkaset złotych.
Na tle konkurencji wyróżnia ich również podejście do dokumentowania napraw. Klienci otrzymują własne książeczki serwisowe, w których dokładnie odnotowywane są wszystkie działania wykonane przy danym pojeździe – od przeglądów po rozrządy. To nie tylko ułatwia późniejsze naprawy, ale buduje transparentność i zaufanie.
Aby jednak świadczyć usługi na tak wysokim poziomie, potrzebne są odpowiednie inwestycje. Sprzęt diagnostyczny to nie tylko koszt – to cała filozofia działania. Jak mówią – urządzenia potrafią kosztować od kilkuset do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Profesjonalne systemy dedykowane np. do BMW potrafią kosztować nawet 60 tys. zł – i to tylko za oprogramowanie i jeden kabel. A do tego dochodzi konieczność posiadania odpowiedniego laptopa i stała aktualizacja systemów.
Diagnostic-Car to nie tylko warsztat, ale także miejsce, gdzie zespół żyje tym, co robi. Choć formalnie dzień pracy kończy się o 17, wiele spraw załatwia się dłużej. Trzeba coś zamówić, coś ustalić, coś przygotować na kolejny dzień. Właściciele warsztatów – w przeciwieństwie do pracowników – często nie kończą pracy po ośmiu godzinach. Szczególnie, że Strzelin to nie Wrocław – dostęp do części bywa ograniczony, hurtownie nie zawsze mają wszystko na miejscu, więc logistyka też wymaga czujności.
Potrzebne są szkolenia
Mimo trudów, są też momenty dające satysfakcję. Jak choćby sytuacje, w których auto po pięciu nieudanych próbach naprawy w różnych warsztatach trafia do Diagnostic-Car – i udaje się je naprawić. Albo kiedy klient, zadowolony z efektu, przynosi w podziękowaniu ciasto czy butelkę koniaku. Takie gesty budują. Pokazują, że to, co się robi, ma sens.
Czy elektromechaników przybywa? Teoretycznie tak, ale w praktyce – jest ich za mało. Technologia rozwija się szybciej niż kadry. Coraz trudniej o ludzi z odpowiednią wiedzą, chęcią nauki i gotowością do nieustannego rozwoju. W dodatku nowe wyzwania, jak samochody elektryczne, wymagają jeszcze innych kompetencji i certyfikatów. Diagnostic-Car już się do tego przygotowuje, bo – jak zauważają – nawet auta elektryczne mają zawieszenie, hamulce i inne układy, które wymagają sprawdzenia i serwisowania. To wciąż samochody, tylko w nowym wydaniu.
Na pytanie, czego firmie Diagnostic-Car życzyć na kolejne lata, odpowiadają krótko: zdrowia. Klientów nie brakuje, ale zdrowie pozwala dalej działać, szkolić się i rozwijać. A konkurencji nie boją się – bo jak sami mówią, miejsca starczy dla wszystkich. Zresztą – samochodów przybywa. Kiedyś na podwórku stało jedno auto, dziś niemal każdy ma po dwa, a niektórzy i więcej. Więcej aut to więcej pracy – i wyzwań, ale dla ekipy Diagnostic-Car to właśnie w tych wyzwaniach kryje się sens ich pracy.