Mieszkaniec Wiązowa skarży się na brutalność policji. Artur Brycki tłumaczy, że podczas kontroli na ulicy Biskupickiej jeden z funkcjonariuszy rzucił nim o ziemię. Drugiego dnia mężczyzna zgłosił się na obdukcję do lekarza. Sprawa prawdopodobnie trafi do sądu.
Do zdarzenia doszło w środę, 23 października, przed godziną 19. Mieszkaniec wracał rowerem z wiązowskiego rynku i został zatrzymany przez patrol. 42-latek tłumaczy, że nie był agresywny i wykonywał polecenia funkcjonariuszy.
– Byłem spokojny i normalnie odpowiadałem na pytania. Powiedzieli mi, żebym nie opierał się o radiowóz. Po chwili wyjęli alkomat i kazali dmuchać. Nie pokazali wyniki pomiaru. Kiedy chciałem zadzwonić do adwokata, jeden z funkcjonariuszy wyrwał mi komórkę i wrzucił do radiowozu – relacjonuje Artur Brycki.
Po ostrej wymianie zdań, jeden z mundurowych miał "rzucić o glebę" 42-latkiem. Interwencja miała miejsce w pobliżu mostu przy ul. Biskupickiej. Mężczyzna został podniesiony z ziemi, kiedy przejeżdżało inne auto.
– Cztery godziny wcześniej wypiłem parę piw, ale nie byłem pijany. Nie rozumiem tej brutalnej akcji. Dodatkowo kilka razy zostałem uderzony w nogę. Grozili, że zawiozą mnie na dołek. Na koniec wystawili mandat w wysokości 2500 tys. zł – opowiada mieszkaniec Wiązowa.
Jeden z mieszkańców ul. Biskupickiej, który chce zachować anonimowość, tłumaczy, że mundurowi dość często patrolują okolice. Głównie skupiają się na rowerzystach, a nie na kierowcach przekraczających prędkość. Nieoficjalnie mówi się, że nakaz kontroli wydał sam burmistrz Jerzy Krochmalny. Chodzi o poprawę bezpieczeństwa w tym rejonie.
– Nie przyjąłem mandatu. Na drugi dzień pojechałem na obdukcję. Lekarz wydał mi zaświadczenie z adnotacją o siniakach i otarciach naskórka na ciele – podkreśla pan Artur.
Sprawa prawdopodobnie znajdzie finał w sądzie. Zdaniem policji kierujący rowerem poruszał się po zmroku bez wymaganego oświetlenia. Po zatrzymaniu używał wulgarnych słów. Funkcjonariusze wezwali go, aby się uspokoił, gdyż był mocno pobudzony.
– W trakcie wykonywanych czynności mężczyzna podszedł do radiowozu i szarpnął za drzwi. Usiłował też wyciągnąć jakiś przedmiot z kieszeni bluzy. Z uwagi na powyższe funkcjonariusze użyli wobec niego siły fizycznej w postaci chwytów obezwładniających i posadzili na chodniku. Przedmiotem, który miał w kieszeni, był telefon komórkowy – informuje Aleksandra Bezrąk, rzeczniczka strzelińskiej policji.
Badanie alkomatem wykazało ponad 2,3 promila alkoholu. Po odmowie przyjęcia mandatu, został zwolniony do domu. 42-latek przekonuje, że sprawy nie odpuści. Tłumaczy, że wyniki badań lekarskich przedstawi w sądzie.
Artykuł ukazał się w 41 (1229) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.