Pierwsza taka impreza w Polsce
Przypomnijmy, że festiwal przygotowali Michał Płucisz, właściciel firmy Wolf & Oak, który kupił gorzelnię w Stanicy i Stanisław Smarduch, właściciel firmy „Nalewki Kresowe” z Grodkowa. Na imprezie pojawiło się 23 wystawców. Oprócz wyrobów alkoholowych swoje stoisko miał m.in.: producent polskiej marki zegarków, firma wytwarzająca podgrzewacze do tytoniu oraz firma samodzielnie wypalająca kawę. – Na imprezie mamy browary kraftowe, producentów nalewek, kolekcjonerów whysky, Winnicę Świdnicką, firmę, która jest przedstawicielką małych winnic z całego świata, producentów cydru itd. – wyjaśnia Michał Płucisz, szef firmy Wolf & Oak. – Mamy więc tutaj pełen przekrój rzemieślników, w pełnym tego słowa znaczeniu. Oni żyją swoją pasją i to nie jest marketing...
Warto dodać, że żaden masowy producent alkoholu nie był obecny na festiwalu.
Produktu nie da się ocenić wzrokiem
Jak przebiegał festiwal alkoholi rzemieślniczych? Otóż wystawcy mieli swoje stoiska. Na nich prezentowali alkohole: okowity owocowe i zbożowe, gin, whisky, rum, sake, nalewki, wina i piwa. Z otrzymanym kieliszkiem uczestnicy mogli podchodzić do stoisk, próbować trunków i rozmawiać z producentami. Nalewana była do skosztowania jedynie niewielka ilość alkoholu. - Produktu nie da się ocenić wzrokiem, ale trzeba go spróbować i o to w tej imprezie chodzi – dodaje Płucisz. – Po spróbowaniu trunku, można było zakupić taką czy inną butelkę.
Co ciekawe, na festiwalu w „stodole w Konarach” pojawiło się wielu gości z całej Polski, a nawet z najodleglejszych zakątków, m.in. z Gdańska. Okazało się, że wszystkie pokoje hotelowe w obiekcie pałacowym w Konarach były zajęte. – Mam nadzieję, że impreza ta będzie miała charakter cykliczny i odbywać się będzie co roku – kontynuuje Michał Płucisz. – Chcielibyśmy ze współorganizatorem, Stanisławem Smarduchem, organizować tego typu imprezy także w innych miejscach w Polsce.
Michał Płucisz i Stanisław Smarduch podczas imprezy przedstawili koncepcję „marki alkoholi rzemieślniczych”. Każdy z wystawców miał też czas na zaprezentowanie swojej produkcji. Na koniec imprezy odbyła się afterparty.
Co mówili wystawcy?
A jak imprezę oceniają wystawcy? Aby się tego dowiedzieć, zapytaliśmy kilku z nich. Artur Brzychcy, przedstawiciel „Loży Dżentelmenów”, stwierdził, że organizacja festiwalu jest bardzo dobra. – Na pierwszych edycjach jest z tym zawsze problem – wyjaśnia. – Ludzi może nie jest dużo, ale są tu bardzo konkretni odbiorcy. Ja, osobiście, jestem z tego festiwalu bardzo zadowolony, bo nie liczy się ilość, tylko jakość.
Warto dodać, że przy stoisku „Loża Dżentelmenów” można było posmakować whisky w cenie nawet 10 tys. zł. Kto kupuje tak drogi alkohol i z jakich powodów? – Jest to najstarsza edycja whisky, która została zabutelkowana i sprzedana z tej destylarni. Ma bardzo wysokie notowania. Ta butelka jest z kategorii whisky inwestycyjnych. Mało kto kupuje, aby otworzyć i wypić, raczej, aby za parę lat sprzedać z zyskiem – tłumaczy Artur Brzychcy.
Oczywiście, są klienci, którzy tak drogą whisky kupili i wypili. – Wiem, że przynajmniej 15 butelek w Polsce (z 230, które są na całym świecie) zostało kupionych i otwartych – kończy nasz rozmówca.
Jarosław Buss, właściciel firmy Tudor House, uważa, że miejsce, gdzie odbył się festiwal, jest idealne na tego typu imprezy. - Uczciwie mówiąc, mogłoby być trochę więcej osób – mówi Jarosław Buss. - Sam organizowałem wiele tego typu imprez w Polsce i wiem, że początki są zawsze trudne. Patrząc jednak na ilość wystawców i ludzi, którzy tu przyszli to jest całkiem przyzwoicie.
Warto dodać, że Jarosław Buss za wkład w rozwój branży w Polsce został zaproszony do 40-osobowego grona sędziowskiego podczas World Whiskies Awards, gdzie wybierana jest najlepsza whisky świata. Impreza ta odbywa się raz w roku, w marcu, w Londynie. – Ja jako Polak, reprezentuję podczas World Whiskies Awards głos polskiego miłośnika whisky – podkreśla pan Jarosław..
Ma więc wiele do powiedzenia na temat smaku tego alkoholu.
Tomasz Razik z Wrocławia, tworzący z Szymonem Witkowskim „Whisky Team”, twierdzi, że podczas pierwszego festiwalu alkoholi rzemieślniczych mogłoby być nieco więcej ludzi. - Ale sądzę, że impreza ma formę rozwojową – dodaje pan Tomasz. - Organizacja tego typu imprez zdecydowanie ma sens. Gdybym twierdził inaczej, nie byłoby nas tutaj.
Festiwal alkoholi rzemieślniczych był okazją do wypromowania wyrobów firm, które zwykle mają problem z dotarciem do szerszego grona odbiorów. Michał Płucisz i Stanisław Smarduch myślą już o organizacji kolejnych tego typu wydarzeń branżowych.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Stop pijaństwu
Ten naród zgubiło pijaństwo wszystkie nieszczęścia z historii są tego przykładem ,promowanie alkoholu jest absurdem szczególnie w polsceRE: Pierwsza taka impreza w Polsce
Wódko pozwól żyć!RE: Pierwsza taka impreza w Polsce
Amator destylator powiedziała : Amator destylator powiedziała : Amator destylator powiedziała : trzeźwo patrząc to fryce mają oktoberfest z obrzydliwymi tłustymi grubasami i z kuflem rozrzedzonego syfiastego piwa po 12 euro za kufel i z góralską muzyką. trzeźwo patrząc to "luksusowa" wódka o nazwie finlandia leci rurą o średnicy 120 cm ( metr dwadzieścia) i jest masowym bimbrem z legendą o swojej eksluzywności. trzeźwo patrząc, to browary w polsce są niemieckie a produkcja alkoholi jest w rękach rosjan. trzeźwo patrząc to spożycia alkoholu uniknać się nie da i w tej sytuacji lepiej będzie jak zyski z alkoholu zostaną w rękach polskich niż w rękach rosyjskich czy niemieckich. trzeźwo patrząc to łątwiej jest lokalnemu producentowi alkoholi przypilnować proces produkcyjny 100 litrów wódki niż fabryce finlandi, która ma do przypilnowania ocean gorzały. trzeźwo patrząc to targi wyjątkowej wódki ukazują że wyjątkową wódkę pije się w wyjątkowych okazjach. trzeźwo patrząc to sklep spożywczy biedronka i inne sklepy mają całe półki ze zwykłym alkoholem zaraz obok półek z chlebem co oznacza że konsumpcja wódki to tyle co bułka z masłem. trzeźwo patrząc to lenin miał rację mówiąc że lepiej mniej ale lepiej. trzeźwo patrząc to polacy mają kompleksy i jak piją kwacha z portugali o nazwie porto to wypada im udawać że to jest dobre a portugal tym buty myje.RE: Pierwsza taka impreza w Polsce
To wydarzenie branżowe, pragnące być festiwalem i takoż promowane przez właścicieli destylarni, est zwykłą promocją alkoholu - a nie żadnej pasji- pasją się nikt nie naje ( ani nie napije). Chociażby nie wiem, jak bardzo ,, kraftowe" były to wytwórnie, alkohol to coś, co absolutnie nie powinno być promowane. Kiedyś była Łodka Bols, a teraz ,, kraftowi" wytwórcy. No proszę was , SRS...więcej trzeźwego spojrzenia na sprawę. Kasa ma się zgadzać...RE: Pierwsza taka impreza w Polsce
Pozdrawiam wszystkich trzezwych.RE: Pierwsza taka impreza w Polsce
Polska bimbrem stoi.RE: Pierwsza taka impreza w Polsce
takie targi/wystawy należy łączyć z innymi giełdami, np z giełdą minerałów, giełdą niezwykłości, giełdą wyrobów jubilerskich, targi ślubne, targi turystyczne. każda z tych giełd sama z siebie jest trochę za mała dlatego warto je łączyć.