Uciekli z piekła – znaleźli azyl w Polsce
O pracy z uchodźcami wojennymi z Ukrainy opowiada Luca Krzysztofczyk, prezes stowarzyszania „Gramy o życie”. Jak wygląda pomoc? Co jest najbardziej potrzebne? W jakim stanie są osoby, które przekraczają polską granicę? I jak – w tej zupełnie nowej sytuacji – odnajdują się wolontariusze?
Jak wygląda pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy „od kuchni”? Co dzieje się już po tym, jak dostajecie telefon, że konkretne osoby jadą do gminy Strzelin?
- Kiedy dowiadujemy się, że rodzina ma trafić do naszej gminy, to w pierwszej kolejności kontaktujemy się z tymi ludźmi. Sprawdzamy, czy mają gdzie się zatrzymać. Jeżeli są to osoby, które przyjmowane są przez polskie rodziny w prywatnych domach, to kontaktujemy się z tymi rodzinami, aby poznać potrzeby ich gości i dokonać rejestracji. Osoby, które trafiają bezpośrednio do nas, są kierowane najczęściej do remizy w Brożcu albo w Nowolesiu. To tam po ciężkich, kilkudniowych postojach na granicy mogą się w końcu wykąpać, wyspać i porządnie zjeść. Kiedy opadają pierwsze emocje, to jedziemy na rozeznanie potrzeb. Wspólnie wypełniamy kwestionariusz pomocowy i zaczynamy zaspokajać ich potrzeby. Organizujemy niezbędną chemię, wyżywienie, umawiamy wizyty lekarskie. To takie pierwsze, kryzysowe działanie.
Tekst ukazał się w nr 11 (1099) wydaniu "Słowa Regionu". Cały wywiad przeczytasz na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.