W budynku przy ulicy Pocztowej w Strzelinie pozostały już tylko cztery rodziny. Część dawnych lokatorów źle wspomina to miejsce. Opowiadają, że panował tam rozkwit patologii. Co z budynkiem chce zrobić gmina? Tego jeszcze nie wiadomo.
W budynku zamurowano wejścia na poszczególne piętra. Nie ma dostępu do strychu, ani piwnicy, która została zawalona śmieciami. W podwórzu stoją blaszane garaże. Ktoś uprawia niewielki ogródek. Tuż przy murze znajduje się wielka góra odpadów.
– Panie, tu sam kryminał mieszkał. Teraz do remontu ludzi wysiedlają. Jeszcze niedawno można było śmigać po piętrach. Teraz wejścia zamurowano, bo dużo pijaków nocowało. Pozostałym lokatorom gmina przydzieliła mieszkania na Chopina i Brzegowej – mówi Andrzej Martyniak, który wspólnie z żoną mieszkał tu 30 lat.
O belwederze fatalnie mówią lokatorzy z pobliskich bloków. Opowiadają o czasach, kiedy mieszkali tu Cyganie. Ludzie bali się przechodzić pod budynkiem przy ul. Pocztowej. Z czasem wokół strzelińskiego belwederu narosło wiele mitów. W większości uogólnienia okazały się dość krzywdzące dla wspólnoty.
– Za komuny mieszkali też normalni ludzie, którzy przyjechali za chlebem do Strzelina. Znajdowali pracę w kamieniołomach, w cukrowni i na kolei. Nie ich wina, że dostali przydział w tym miejscu. Jednak wielu lokatorów zamieniło lokal w melinę – dodaje Małgorzata Rak, dawna lokatorka.
Na Pocztowej przez wiele lat mieszkała pani Jadzia. Kobieta wraz z synem mieszkała na poddaszu bez dostępu do wody, prądu i gazu. Zimą wszystko zamarzało w lokalu. Po naszym reportażu ciężką sytuacją lokatorki zajęły się odpowiednie komisje. Mieszkał też człowiek, który do lokalu znosił tony śmieci. Funkcjonował z niegojącą się raną nogi.
Wilgoć i strzykawki po heroinie
W belwederze dochodziło do dramatów, np. podczas libacji alkoholowej zmarł jeden z mieszkańców. Na porządku dziennym były zakrwawione strzykawki po kompocie, które walały się na schodach. Oprócz tego wilgoć i grzyb w dawnych celach.
– Daj pan spokój, to była meta! Znajomi pijaków sprowadzali pijaków. Nie pomagały groźby o eksmisje. Rodziny z dziećmi żyły w strachu. Gmina powinna już dawno wyburzyć ten budynek, aby zetrzeć złe wspomnienia. Cyganów wysiedlono w inne miejsca między zwykłych ludzi. Dawniej policja przyjeżdżała do awantur kilka razy dziennie – opowiada pan Stanisław, dawny lokator.
Wysiedlanie zaczęło się parę lat temu. Okoliczni mieszkańcy tłumaczą, że gmina planuje remontować budynek. Jednak ludzie sami nie wiedzą, co będzie dalej. Niektórzy twierdzą, że budynek jest w złym stanie i może zostać wyburzony. To niemożliwe, bo obiekt znajduje się w rejestrze Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Dlatego wszelkie zmiany i remonty muszą być uzgadniane z konserwatorem zabytków. Co dalej z belwederem? Jakie plany ma gmina?
– Gmina Strzelin rozważa różne możliwości zagospodarowania budynku przy ulicy Pocztowej 4. Przy planowaniu przyszłej funkcji obiektu kluczowe są zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wytyczne konserwatora i kwestie finansowe, w tym ewentualne możliwości pozyskania dotacji bądź inwestora zewnętrznego. O podjętych decyzjach, mieszkańcy z pewnością zostaną poinformowani – informuje Katarzyna Jachowicz, kierownik Centrum Usług Komunalnych i Technicznych (CUKiT) w Strzelinie.
Cały artykuł zamieściliśmy w 38 (1226) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.