W świecie literatury Magdalena Majcher jest znaną i cenioną autorką, jednak droga na szczyt nie była łatwa. W tym ekskluzywnym wywiadzie Dariusza Stępnia, przeprowadzonym w Miejskiej i Gminnej Bibliotece Publicznej w Strzelinie, pisarka zdradza kulisy swojego warsztatu, opowiada o emocjonujących rozmowach z bohaterami książki "Żony mundurowych", a także dzieli się przemyśleniami na temat trudów i satysfakcji związanych z pisaniem. Przeczytaj, aby poznać historię tworzenia i rady, które z pewnością zainspirują debiutujących autorów.
Pani Magdaleno, jest Pani autorką ponad 30 książek, debiutującą w 2016 roku. Kiedy rozmawiam z pisarzami, zawsze interesuje mnie ich warsztat pracy. Jak wygląda Pani proces twórczy? To dyscyplina czy wena?
– Piszę przeważnie od godziny 10:00–11:00, ponieważ nie jestem osobą, która funkcjonuje z rana. Najbardziej produktywne są dla mnie godziny między 10:00 a 14:00. Pisanie to dla mnie przede wszystkim kwestia samodyscypliny – pracuję od poniedziałku do piątku, wyznaczając sobie cel – 10 tysięcy znaków dziennie. Realizowanie małych kroków daje mi poczucie stabilności, a stworzenie książki w tej formie zajmuje około pół roku: trzy miesiące pisania i tyle samo na zbieranie materiałów oraz opracowanie fabuły.
A czy ma Pani jakieś rytuały związane z pisaniem?
– Raczej nic nie jem w trakcie, ale za to piję kawę – mam swoje dwa ulubione kubki i każdego dnia potrzebuję ich obu. Jeden to piękna ceramika z Bolesławca, a drugi to lekko uszczerbiony kubek z Ikei. Ten drugi zawsze jest na drugą kawę. Ostatnio mój mąż wypił w jednym z nich herbatę i już poczułam, że coś jest nie tak.
Jest Pani autorką różnorodnych gatunków: od obyczajowych po kryminalne. Proszę opowiedzieć o swojej książce "Żony mundurowych". Łatwo było zdobyć zaufanie rozmówców?
– "Żony mundurowych" to zbiór wywiadów – jedyna taka pozycja wśród moich książek. Byłam blisko tego środowiska, więc dotarcie do rozmówców było stosunkowo łatwe. Trudniej było ich przekonać, aby wystąpili pod prawdziwymi nazwiskami. Na dwanaście wywiadów tylko dwie osoby zgodziły się na to – reszta prosiła o pełną anonimowość, nie tylko w imionach, ale i szczegółach. Wszyscy chcieli być pewni, że pozostaną nierozpoznani.
A nie obawiała się Pani, że ktoś w ostatniej chwili wycofa się z publikacji wywiadu?
– Na tamtym etapie raczej o tym nie myślałam, ale była jedna bohaterka, która wielokrotnie wracała do autoryzacji, prosząc o kolejne zmiany. Przyznam, że w pewnym momencie myślałam, że się wycofa, ale na szczęście do tego nie doszło. Czasem, już po wydaniu książki, moi bohaterowie wracali z obawami, czy nikt ich nie rozpozna. Na szczęście, obyło się bez takich sytuacji.
Jakie emocje dominowały w tych wywiadach?
– To były różne historie, więc każda emocja była wyjątkowa. Przekaz, jaki niesie ta książka, to przede wszystkim to, aby nie oceniać wszystkich przez pryzmat całej formacji. W policji służy około 100 tysięcy funkcjonariuszy, a za każdym z nich stoi inna historia. W książce są zarówno historie pełne nadziei i oddania, jak i opowieści o lęku, o trudach służby i wyzwaniach życia w cieniu zagrożeń.
Ciekawą historię przedstawia też Pani książka o dr Jolancie Wadowskiej-Król, lekarce, która odkryła przypadki ołowicy u dzieci na Śląsku. Jak wyglądało zbieranie materiałów do tej powieści?
– Jako Ślązaczka znałam tę historię. Dr Wadowska-Król przebadała około 5 tysięcy dzieci mieszkających przy hucie metali, odkrywając zatrucie ołowiem. To była heroiczna postać lat 70., gdy za takie odkrycia groziły poważne konsekwencje. Na szczęście, zdążyłam porozmawiać z nią przed jej śmiercią, a ona autoryzowała książkę i wzięła udział w pierwszych spotkaniach autorskich. To, że mogłam upamiętnić jej historię, jest dla mnie szczególnym zaszczytem.
Cały artykuł zamieściliśmy w 42 (1230) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.