Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
W nocy z 19 na 20 stycznia około północy dyspozytor Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu poinformował dyżurnego strzelińskiej policji, że w Wiązowie na ul. Polnej mężczyzna zasłabł i przewrócił się. - Funkcjonariusze ze Strzelina niezwłocznie udali się na miejsce gdzie zastali zespół pogotowia ratunkowego z lekarzem. Jak ustalili, przed przyjazdem pogotowia na miejscu znajdowała się żona mężczyzny i jeszcze kilku znajomych, którzy prowadzili czynności resuscytacji na leżącym mężczyźnie - poinformował oficer prasowy KPP Strzelin asp. sztab. Ireneusz Szałajko.
Jak wynikało z ustaleń policjantów, 60-letni mężczyzna i jego żona wcześniej wyjechali samochodem od swoich znajomych i po chwili zatrzymali się na poboczu drogi. Mężczyzna wyszedł z samochodu. Po kilku minutach żona, zaniepokojona dłuższą nieobecnością męża, wyszła i zastała go leżącego na ziemi. - Zdarzenie nie miało znamion przestępstwa. Będący na miejscu prokurator polecił odstąpić od kierowania ciała na badania specjalistyczne. Ciało przekazano rodzinie - uzupełnił Szałajko.
Dzwońmy też do strażaka...
Całym zdarzeniem, które wydarzyło się w nocy z 19 na 20 stycznia w Wiązowie, zniesmaczeni są strażacy z tamtejszej OSP. - Najgorsze jest to, że cała sytuacja wydarzyła się sto metrów od domu jednego ze strażaków. Dowiedzieliśmy się o tym w niedzielę rano i strasznie się oburzyliśmy - powiedział prezes OSP Wiązów Rafał Celeszczuk. - Trudno mi powiedzieć, co zawiodło. Karetka przyjechała po pewnym czasie i było już za późno. Mamy wśród nas ludzi, którzy chcieliby pomóc, lecz nie mieliśmy takiej możliwości. Chcemy uświadomić społeczeństwo, aby reagowało na takie sytuacje. Tam przecież byli świadkowie. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby obudzić jednego ze strażaków. Przecież było to pod jego domem - mówił Celeszczuk.
Jeden ze strażaków dodał, że ludzie w takich sytuacjach dzwonią w stresie i powiadamiają pogotowie. - Tutaj dalsze postępowanie jest w gestii dyspozytora, który odbiera telefon. Jeździmy do zdarzeń medycznych, ale dzieje się to na ogół wtedy, gdy nie ma dostępnej karetki - mówił.
Do sprawy odniósł się także burmistrz Wiązowa Jerzy Krochmalny. - Tutaj trzeba sprowokować dyskusję nad systemowym rozwiązaniem. Dyspozytor, otrzymując zgłoszenie, wie gdzie jest jeden czy drugi zespół ratownictwa. Można przecież w tym samym czasie wysłać sygnał do Państwowej Straży Pożarnej, która powiadomi OSP - powiedział Krochmalny. - Jeżeli ktoś jest w pobliżu, to będzie mógł zareagować. Np. jest zgłoszenie na pogotowie, że na ul. Strzelińskiej ktoś rozbił głowę. Dysponuje się karetkę, ale strażacy, dostając w międzyczasie sygnał typu SOS, mogą na miejscu udzielić fachowej pomocy - tłumaczył burmistrz.
- Jeździmy na szkolenia, m. in. do szkół. Zawsze powtarzam, że jeżeli mamy zagrożenie zdrowia bądź życia, to przede wszystkim dzwonimy na pogotowie, ale w drugiej kolejności zawiadamiamy straż - stwierdził jeden z druhów. - Można też zadzwonić do pierwszej lepszej osoby, która jest strażakiem. Każdy świadek, który jest na miejscu na pewno kogoś takiego zna. Mieliśmy kiedyś taki przypadek, że pewien pan zadzwonił do mnie na prywatny numer, że mężczyzna z rozbitą głową leży na drodze. Zanim rozpoczęła się procedura wyjazdowa, zadzwoniłem do kolegi, który z torbą medyczną był już na miejscu - uzupełnił Rafał Celeszczuk.
Burmistrz Krochmalny wspomniał też, że strażacy z OSP, oprócz działań stricte ratowniczych, biorą też udział w wielu akcjach propagujących odpowiednie zachowania w różnego rodzaju zdarzeniach. - Sam byłem świadkiem, że na meczu piłkarskim jeden z zawodników miał otwarte złamanie nogi. Tak naprawdę nie wiadomo jak go fachowo zabezpieczyć przed przyjazdem pogotowia. Na szczęście w naszej drużynie byli strażacy, którzy wiedzieli w jaki sposób zaopatrzyć taką osobę z otwartym złamaniem - powiedział burmistrz.
Cały artykuł dostępny jest tutaj
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
Kowalski Jan powiedziała : tragedią jest również to że człowiek w przeddzień śmierci i tak ma parcie na władzę.Prawdziwa tragedia
W całej tej sytuacji jedyną tragedią jest fakt braku szacunku dla zmarłego Burmistrza Henryka Ozarowskiego, brak mowy pożegnalnej na pogrzebie zmarłego, brak podziękowań za rzeczy które dokonał dla gminy. Władze gminy Wiązów wypadły słabo!!! Głos mogło zabrać kilka osób wsród nich Jerzy K. jako burmistrz, jezeli nie chciał czy nie mógł to powinien wytypować Sekretarza lub Przewodniczącą Rady. Chyba wszystkie te osoby miały delegację, a przede wszystkim każda mu coś zawdzięcza. Szkoda ze takie osoby nas reprezentują. Na całe szczęscie piękne kazanie i podziękowania były od dziekana księdza Adama oraz proboszcza parafii księdza Dariusza.RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
Panu Prezesowi trochę się chyba role pomyliły... :-? Taki artykuł z uwagami pana Celeszczuka nie powinien być upubliczniany.RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
QWERTY powiedziała : Człowiek kryształowo uczciwy jest tylko jeden - na Żoliborzu.RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
Robi powiedziała : proszę nie krytykować pana burmistrza Krochmalnego, to uczciwy i rzetelny człowiek - kryształ nie człowiek....Brawo Jurek
Znany specjalista Jerzy Krochmalny nie wiedział jak ma się zachować po złamaniu nogi w czasie meczu gratulacje Panie burmistrzu!!!!RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
Dokładnie nic nie zawiodło takie sytuacje się zdarzają z tego co podała policja pomoc była karetka przejęła żywego człowieka.RE: Tragedia w Wiązowie. Czy można było jej zapobiec?
Niepotrzebne bicie piany i przerost formy nad treścią... Zniesmaczenie trzeba przełknąć i działać dalej. Pytanie: "co zawiodło?" - nic nie zawiodło. OSP nie jest etatowym zespołem ratownictwa medycznego. Każdy obywatel ma obowiązek udzielenia pomocy i taka pomoc była.