Ola i Piotrek Chlebuś z Wyszonowic są przykładem na to, że podróżowanie z małymi dziećmi jest nie tylko możliwe, ale może stać się elementem życia. Ola z Piotrkiem oraz ich dzieci – czteroletni Szymek i dwuletnia Mela – odwiedzili już wiele krajów, zarówno w Europie, jak i poza nią. W rozmowie z nami Ola opowiada o tym, jak zaczęła się ich przygoda z podróżami, jak wygląda organizacja takich wyjazdów, jakie przygody i wyzwania napotykają w trakcie swoich wojaży i co radzi tym, którzy chcieliby zacząć podróżować, ale nie wiedzą jak się za to zabrać.
Wśród znajomych, także tych internetowych, jesteście znani jako uśmiechnięta rodzina, która podróżuje po świecie z małymi dziećmi. Jak to się zaczęło?
– Nasza wspólna przygoda z podróżowaniem zaczęła się jeszcze zanim założyliśmy rodzinę. Można powiedzieć, że pasję do podróży mieliśmy w sobie od zawsze, a dopiero później zaczęliśmy ją realizować na większą skalę. Pierwszym takim poważnym wyjazdem była nasza podróż poślubna, która była też jednocześnie naszym najdalszym wyjazdem do tej pory. Gdy na świecie pojawiły się dzieci, naturalnie kontynuowaliśmy podróżowanie. Nie chcieliśmy z tego rezygnować tylko dlatego, że mamy maluchy. Wierzymy, że dzieci od najmłodszych lat powinny poznawać świat, a my chcieliśmy im to umożliwić.
Dzieci w podróży – od pierwszych miesięcy życia
Wasze dzieci towarzyszą Wam od najmłodszych lat. Kiedy zaczęły z Wami podróżować?
– Pierwszy raz zabraliśmy Szymka w podróż, kiedy miał niespełna pięć miesięcy. Polecieliśmy wtedy na Dominikanę. Było to dla nas duże wyzwanie, bo był to długi, ponad 12-godzinny lot, ale wszystko poszło dobrze. Szymek świetnie to zniósł. Trzy miesiące później byliśmy w Rzymie. Później, kiedy byłam w ciąży z Melą, również podróżowaliśmy – odwiedziliśmy między innymi Cypr i ponownie Włochy. Był to jednak czas pandemii, więc musieliśmy nieco ograniczyć nasze plany. Pierwsza podróż Meli odbyła się, gdy miała zaledwie cztery miesiące – poleciała z nami do Tunezji. Od tego czasu podróżujemy w komplecie.
Egzotyczne kierunki – skąd taki wybór?
Nie ograniczacie się do podróży po Europie, często wybieracie dalekie, egzotyczne kierunki. Skąd taki pomysł?
– Uwielbiamy odkrywać nowe kultury, poznawać ludzi, smakować inne jedzenie, doświadczać nieznanych klimatów. Po prostu złapaliśmy bakcyla podróżniczego. Od samego początku nie ograniczaliśmy się do łatwych i bliskich kierunków – pierwsza podróż naszego dziecka nie była do Niemiec czy Hiszpanii, tylko na Dominikanę. Dodatkowo mamy swoją zasadę – podróżujemy głównie jesienią i zimą. Nie lubimy zimy, nie jeździmy na nartach, nie przepadam za zimowymi aktywnościami. Dla nas podróże to sposób na przedłużenie lata.
Dlaczego wyruszacie najczęściej właśnie jesienią i zimą?
– Uznaliśmy, że kiedy w Polsce jest ciepło, szkoda nam wydawać pieniądze na wyjazd w ciepłe kraje. Wtedy można cieszyć się pogodą na miejscu. Ale kiedy w Polsce jest zimno, ponuro, my wolimy się dogrzać w jakimś ciepłym kraju.
Wiele osób obawia się podróżowania z małymi dziećmi. Jakie cechy trzeba mieć, żeby się na to odważyć?
– Najważniejsza jest dobra organizacja i podział obowiązków. U nas wygląda to tak, że ja zajmuję się całą logistyką i planowaniem wyjazdu – wybieram miejsce, rezerwuję bilety, noclegi, organizuję transport. Natomiast Piotrek przejmuje rolę „mistrza bagaży” – odpowiada za pakowanie i noszenie walizek.
Ola z mężem Piotrkiem oraz dziećmi Melą i Szymkiem podczas swoich podróży wybierają kraje, gdzie jest ciepło
Co uważasz za najtrudniejsze w podróżowaniu z małymi dziećmi?
– Może brak świadomości, co nas czeka na miejscu. My nie podróżujemy wyłącznie do hoteli i resortów – często organizujemy wyprawy na własną rękę. Zdarza się, że wynajmujemy samochód, mamy kierowcę, którego nigdy wcześniej nie poznaliśmy, i to budzi pewne obawy.
Czy świat jest niebezpieczny?
A czy obawiacie się podróży do krajów, gdzie panuje inne prawo, inne zasady?
– Zawsze przed wyjazdem zapoznaję się z prawem i kulturą danego kraju. To bardzo ważne, bo w niektórych miejscach coś, co u nas jest normalne, może być odbierane zupełnie inaczej. Na przykład w krajach arabskich nie wolno fotografować ludzi bez ich zgody. Często też spotykamy się ze stereotypami, szczególnie jeśli chodzi o kraje arabskie. W Polsce wiele osób boi się tych regionów. A my je uwielbiamy! Tam ludzie są bardzo pozytywnie nastawieni do dzieci, bo ich religia nakazuje im szacunek wobec najmłodszych.
Cały artykuł zamieściliśmy w 5 (1242) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
ludzie którzy nie lubią flaków schabowego ani piwa jadą w ciepłe kraje zjeść papke z wodorostów i ośmiornicę . natręctwa i kompleksy bywają różne. w polsce latem masz 39 stopni a w egipcie 40. no i ludzie z kompleksami jadą do egiptu aby się wygrzać zamiast sie pocić w poslce.
klasę człowiek powinien mieć i w kraju i za granicą, lustro też.