Magda na Preikestolen z mamą i psem Reksem
W ostatnich latach Skandynawia stała się częstym kierunkiem wyjazdu Polaków. Magdalena Malec spędziła rok w Norwegii. Co ją zaskoczyło w tamtejszej kulturze? Czy warto pojechać tam, aby „nakarmić fiordy”?
Mieszkanka powiatu strzelińskiego Magdalena nieco ponad rok temu podjęła decyzję o wyjeździe do Norwegii. - Odczuwałam dużą potrzebę wprowadzenia zmian w moim życiu, odpoczynku. Głównym powodem tego, że wybrałam miasto Kristiansand na południu była moja przyjaciółka, która tam mieszka od kilku lat. Na początku ważne jest, aby podjąć tam jakąkolwiek pracę, by być w stanie wynająć mieszkanie. Ja miałam przyjemność wcielić się w rolę kucharza sushi. Dodatkowo realizowałam się w swojej profesji instruktora fitness, gdyż prowadziłam zajęcia salsy solo - mówiła Magda. Dodała także, że to był jej pierwszy tak długi wyjazd. W Skandynawii spędziła rok (od sierpnia 2017 roku do sierpnia 2018 roku - red). - Początki były trudne ze względu na jesienną aurę i tęsknotę za przyjaciółmi. Jednak po pierwszych opadach śniegu, gdy mogłam wyjść na spacer na nartach biegowych spod domu - byłam przeszczęśliwa . Jestem aktywną osobą i uwielbiam sporty górskie (trekking, kolarstwo górskie, biegi górskie, skitouring, morsowanie - red.). Norwegia jest idealnym krajem, aby realizować te pasje. Góry, czyste jeziora, a przede wszystkim społeczność, która dba o swój skarb narodowy, czyli o przyrodę. Jako, że liczba ludności jest około 8 razy mniejsza niż w Polsce, a terenów górskich do eksplorowania dużo więcej, to nie ma takiego natężenia turystów na szlakach - wyjaśniała.
Wyjazd za granicę to również starcie z inną kulturą. Jakie są różnice między tą polską a norweską? - Ludzie w Norwegii są bardzo kulturalni i uśmiechnięci. Wchodząc do sklepu czy urzędu, każdy wita cię z uśmiechem i serdecznością. Spotykałam się z bardzo pozytywnym odbiorem, kiedy mówiłam ludziom, że pochodzę z Polski. Na plus jest także poczucie bezpieczeństwa. Cały rok trzymałam rower na dworze. W żaden sposób nie czułam dyskomfortu i nie myślałam nawet, że ktoś może go ukraść. Nie musiałam zamykać drzwi, a klucz był w zamku.
Minusy? Ciężko zintegrować się z rodowitymi Norwegami, jeżeli nie zna się ich języka. Nie są tak otwarci jak np. Hiszpanie. Mili, kulturalni, lecz zdystansowani. - kontynuowała Magda.
Widoki na Jondal w drodze na lodowiec Folgefonna
Nie tylko Oslo...
Wspomniała też, że Norwegowie przestrzegają ogólnie przyjętych zasad, respektując wszystkie zakazy. - W tym roku panowała w kraju fiordów ogromna susza, a konsekwencją tego było duże zagrożenie pożarami. W związku z tym obowiązywał ścisły zakaz używania otwartego ognia. Jeżeli ktoś nie stosuje się do zakazu i np. rozpala grilla w lesie, może liczyć na szybką reakcję innych osób i donos na policję. Tam nie funkcjonuje powiedzenie „reguły są po to, żeby je łamać”. Zakaz to zakaz. Pewnie dlatego tak spokojnie i bezpiecznie się tam żyje.
Wiele osób kojarzy Norwegię nie tylko z pięknymi krajobrazami, ale również z wysokimi cenami.
-To jednocześnie prawda i kłamstwo. Kupując warzywa, można faktycznie się nieźle zdziwić, płacąc za jabłka 15 zł/kg czy tyle samo za chleb (w przeliczeniu z koron norweskich – red). Jednak najlepszym przelicznikiem jest to, jaką ilość danego produktu można kupić za godzinę pracy. I wtedy okazuje się, że benzyna w Norwegii jest tańsza, niż w Polsce - stwierdziła nasza rozmówczyni.Podczas wycieczki kajakiem po fiordzie Hardanger
Podczas pobytu w kraju fiordów Magda odbyła wiele interesujących wycieczek. W zdecydowanej większości towarzyszył jej wierny przyjaciel - pies Reks. - Zwiedziłam bardzo dużo w rejonie południowej Norwegii. Odwiedziłam najpopularniejsze miejsca znane z folderów turystycznych, m.in.: klif Preikestolen, gdzie mamy ok. 600 metrów pionowej skały aż do fiordu, Trolltungę - skałę w kształcie języka trolla, Kjeragbolten - kamień wciśnięty pomiędzy dwie, kilkusetmetrowe, pionowe skały. Jeżeli chodzi o miasta, które widziałam, to najmniej przypadło mi do gustu Oslo. Natomiast Bergen oraz Stavanger zachowały więcej architektury, charakterystycznej dla kraju fiordów. Bardzo ładnie prezentują się też mniejsze miejscowości czy wioski np. Herand. Domki wybudowane z drewna i pomalowane na biało to jest to, co zachwyca i nieodłącznie kojarzy się z tym krajem. Norwegia to też mniej znane, lecz również zapierające dech w piersiach miejsca. W regionie Oddy wzdłuż fiordu Hardanger jest dużo sadów jabłoni. Warto je zobaczyć szczególnie w okolicach maja. Z jednej strony ukwiecone sady, z drugiej błękit fiordu. Widoki są obłędne. - opowiadała Magda.
Mimo, że nasza rozmówczyni miło spędziła czas za granicą, to jednak zdecydowała się na powrót do Polski. Dlaczego? - Bo mam tutaj większe możliwości rozwoju na chwilę obecną. Aczkolwiek kraj fiordów jest wciąż bardzo bliski mojemu sercu, a języka norweskiego staram się nie zapomnieć, bo życie bywa nieprzewidywalne - zakończyła.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
spaiker
RE: Podróż po krainie fiordów
cieszy to że polacy dzisiaj są turystami. jeszcze w latach 1830-2000 polacy jechali do byle szwabskiego bauera z błaganiem o pracę za kromkę chleba na godzinę. szmuglowali w kieszeni masło i śmietane aby sprzedać na bazarze w wiedniu, przywozili czeskie kondony i lentilki do polski, przywozili tureckie kożuchy i madżiarskie swetry a dworca keleti, lizali rowa każdemu obcokrajowcowi aby ten dał im jałmużnę. dzisiaj polacy po3,1454dalają do norwegii jako turyści a niemcy jadą do egiptu bo tam taniej.jeszcze 25 lat temu polak tankował w zgorzelcu na full a na parkingach jadł konserwy z polski a w aldiku jak kupował dużo to niemiecka locha na kasie miała focha i wulgaryzmy. dzisiaj polski turysta jedzie aby zawieźć pieniądze do norwegii i do grecji a jak zostanie źle obsłużony to swoje pieniądze następnym razem zawiezie w inne miejsce. w greckich hotelach już znają trochę język polski i mają duuuuży odpłatny uśmiech dla polskiego pana turysty. oby tak dalej.
0

Przeczytaj również