Skutki zalewania podwórka odczuwają wszyscy lokatorzy. Od lewej Andrzej Zieleniewski, Anna Zańko i Magdalena Pieńkowska
Deszczowa aura to prawdziwa udręka dla mieszkańców ul. Stefana Okrzei. Woda zalewa całe podwórko i spływa prosto do piwnic. Trzeba uważać, żeby nie wpaść w błoto. Na dodatek w mieszkaniach pojawia się wilgoć. Jak tłumaczy to strzeliński magistrat?
Od dziesięciu lat mieszkańcy jednej ze wspólnot przy ul. Okrzei kierują pisma do Urzędu Miasta i Gminy w Strzelinie. Wszystko za sprawą stanu, w jakim znajduje się ich podwórko. Jak poinformowali, przed laty ulicą biegł rów melioracyjny, który ostatecznie zasypano. Później na drodze pojawił się asfalt, a mieszkańcy zaczęli borykać się z dużymi uciążliwościami.

„Czujemy się jak w slumsach”
Przy opadach deszczu woda zalewa nie tylko całe podwórko, ale i piwnice. - Nie powinniśmy czuć się winni, bo to przecież nie jest nasza wina, ale czujemy się jak w slumsach. Jest nam wstyd. Studzienka została zrobiona wyżej niż poziom naszych piwnic. Kiedy pada deszcz, na tym podwórku jest masakra. Grzęźniemy w błocie. Woda spływa też prosto do piwnic. Nie jesteśmy w stanie w nich nic trzymać, ani węgla czy przetworów, jakie trzyma się w piwnicy. Nie ma możliwości, żeby normalnie z nich korzystać. Wymieniamy pompę za pompą, co generuje duże wydatki – powiedziała Anna Zańko.
Lokatorzy podkreślają, że są bezsilni, a przez lata nie otrzymali od magistratu konkretnej pomocy. - Błoto jest tak makabryczne, że nie da rady tędy przejechać ani przejść. Sami nie możemy wydać pieniędzy wspólnoty na remont podwórka, bo to obowiązek gminy Strzelin, która przecież remontuje takie podwórka – dodała.
W czasie deszczu woda spływa do piwnic budynku
Slalomem w gumowcach
Ze względu na zalewane od lat piwnice mieszkańcy walczą z wilgocią i grzybem w całym budynku. Magistrat kilkukrotnie zlecił wysypanie na podwórku mieszanki granitowej. Niestety, nie przyniosło to żadnego efektu. Według lokatorów, taka naprawa nie ma sensu.
Jak dodał Andrzej Zieleniewski, podczas opadów deszczu na podwórko nie mogą wyjść ani dorośli, ani dzieci. - Kompletnie nie ma tu jak przejść. Nie można wjechać do garażu ani wejść do komórki. Musimy chodzić slalomem, żeby nie wpaść w błoto. Nawieźli miału, ale jak popadał deszcz, to było błoto, a jak było sucho, to pełno pyłu. Dziwię się, że gmina się tego nie wstydzi – mówił.
Mieszkańcy zwracają też uwagę, że taki widok spotykają odwiedzający park miejski, przechodzący ul. Okrzei. - Żeby wyrzucić śmieci, trzeba założyć gumowce. Mieszkam na pierwszym piętrze i przez zalewane piwnice mam wilgoć w mieszkaniu. Mimo że mieszkanie jest po generalnym remoncie. Już po sześciu miesiącach na ścianach pojawił się grzyb. Kilka lat temu, kiedy moje dzieci były małe, dojazd z dwoma wózkami do garażu to była prawdziwa przeprawa. Chciało mi się płakać – opowiedziała Magdalena Pieńkowska.
- Nigdy wcześniej nie mieliśmy kłopotów z mieszkaniami. Ale odkąd wyremontowano drogę i woda zaczęła spływać do nas, wszyscy mamy wilgoć. Dawniej na podwórku był porządek – dodała Anna Zańko.
Cały artykuł dostępny jest tutaj

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również