LKS Brożec po raz kolejny przeprowadził przed tym sezonem kilka ciekawych transferów i po raz kolejny był wymieniany przez kibiców i działaczy piłkarskich w klasie A do grona zespołów kandydujących do awansu. Najważniejsze i najgłośniejsze transfery to pozyskanie Marka Tabora z Ogniska i Tomasza Bartosza ze Strzelinianki. Runda ta nie była jednak tak udana jak w Brożcu pierwotnie zakładano, a na pewno jednym z głównych czynników była duża absencja czołowych zawodników spowodowana w głównej mierze kontuzjami.
Spadkowicz na dzień dobry
W pierwszym swym spotkaniu LKS gościł u spadkowicza klasy okręgowej Pumy Pietrzykowice. Już w pierwszym spotkaniu nie mogli zagrać Tabor, Wróblewski, Siuta, Siatkowski oraz Grzegorz Skoczyliński. Jeszcze mecz się nie zaczął, a gospodarze już zaskoczyli Brożec. - Przygotowano do gry boczną płytę. Była mała i nierówna. Gospodarze twierdzili, że płyta główna jest zbyt twarda, by na niej grać. My nie widzieliśmy pod tym względem żadnej różnicy, poza tym że ta murawa była w bardzo dobrym stanie i tam powinny odbyć się zawody, a my musieliśmy grać na kartoflisku. Myślę, że działacze Pumy działali z premedytacją gdyż styl grania tego zespołu (długa piłka) pozwalał im na równiejszą walkę - mówił trener LKS Łukasz Suchecki.
To było jedyne zaskoczenie tego dnia ze strony gospodarzy. Nasza drużyna szybko wzięła się do pracy i po 34 minutach po golach Pawła Pieczaka i Gabriela Skoczylińskiego prowadziła 2-0. Po przerwie padają jeszcze dwie bramki dla LKS. Najpierw Puma strzela samobója, a czwartą bramkę strzela Tomasz Bartosz. Pumę tego dnia stać było tylko na trafienie honorowe i ostatecznie mecz kończy się zwycięstwem Brożca 4-1. To napawało optymizmem przed spotkaniem derbowym z Ogniskiem Przeworno. Niestety dla podopiecznych Łukasza Sucheckiego mecz z Ogniskiem jak i kolejny z Nefrytem Jordanów kończy się remisem. Pierwszy 2 – 2, a drugi 1-1.. W kolejce numer cztery Brożec gościł w Kondratowicach, a raczej w Karszowie, gdzie zmierzył się z Czarnymi, którzy przewodzili w ligowej tabeli. To nie był pojedynek na najwyższym poziomie, ale emocji i walki w nim nie zabrakło. Oba zespoły przed sezonem stawiane były w gronie faworytów do awansu i nie było dziwne, że na trybunach zasiadło ponad dwustu kibiców. Pojedynek zakończył się zwycięstwem Czarnych, choć chyba najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis. Co prawda, nieco więcej z gry miał Brożec, ale stare porzekadło piłkarskie mówi, że liczy się to co wyląduje w „sieci”, a w niej o dwa trafienia więcej złowili gospodarze. Po 20 minutach gry wydawało się, że Czarni błyskawicznie ułożyli sobie to spotkanie. Gole Wachowskiego i Lisowskiego dały im dwubramkowe prowadzenie i nic nie wskazywało, że LKS podniesie się po tych ciosach. Goście po 120 sekundach strzelili jednak gola kontaktowego i na przerwę schodzili z nadzieją na doprowadzenie do remisu. W drugiej połówce działo się o wiele więcej. Pięć minut po jej wznowieniu Brożec wyrównał. Kapitalną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Dubaniowski wyłożył piłkę Bartoszowi jak na tacy i temu nie pozostało nic innego jak podnieść ręce w górę na znak radości. Od 70 minuty Czarni grali w dziesiątkę. Po raz drugi żółtym kartonikiem ukarany został Żyłka i wydawało się, że LKS ma drogę otwartą do zdobycia kompletu punktów, ale nic bardziej mylnego. Jedenaście minut później Brożec traci Stopę, który ujrzał drugi czerwony kartonik, a kilka sekund później gola. Do rzutu wolnego podszedł Daniel Kożuchowski i przy dużej pomocy Trzynogi strzela gola na 3-2. Odpowiedź gości mogła być błyskawiczna. Dubaniowski znalazł się „oko w oko” z Pełką, ale tak długo zwlekał z oddaniem strzału, że Rak zażegnał to niebezpieczeństwo odważnym wślizgiem. To nie był koniec emocji w tym spotkaniu. Na pięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego do szatni za brzydki faul został odesłany piłkarz Czarnych Wachowski, a w doliczonym czasie gry w 95 minucie ponownie Trzynoga pomógł gospodarzom tym razem w przypieczętowaniu zwycięstwa. Z 30 metrów uderzał Rafał Rorat, a bramkarz Brożca pod brzuchem puścił czwartą bramkę. Ostatecznie Czarni wygrali 4-2.
Szpital na peryferiach...
...to tytuł popularnego czeskiego serialu, który jak ulał pasował do sytuacji przed i po meczu z KS Żórawiną. Do Marka Tabora, który z powodu kontuzji nie zagrał w ogóle w pierwszych meczach jesiennych, dołączył Łukasz Suchecki, który tej nabawił się tydzień wcześniej w meczu derbowym przeciw Czarnym. Na rozgrzewce przed spotkaniem z KS urazu doznał Andrzej Jasiński, a w 44 minucie tego spotkania boisko opuścił Jarosław Wróblewski, któremu „poszedł” mięsień dwugłowy. Ale cóż grać trzeba było. Pierwszy kwadrans spotkania był bardzo chaotyczny w wykonaniu obu zespołów, a dokładnych akcji było jak na lekarstwo. Gospodarze po tym fragmencie gry wzięli się jednak do roboty. Stworzyli sobie pięć sytuacji z których powinni strzelić gole. Najpierw przed szansą na zdobycie bramki stanął Bartosz po tym jak prostopadłym podaniem obsłużył go Stopa. Chwilę później w boczną siatkę trafił Siuta, a w kolejnej sytuacji ten sam piłkarz z 7 metrów strzelił nad bramką.. Kolejne sytuacje zmarnowali Wróblewski i Dubaniowski, aż w końcu padła bramka strzelona przez Kokorudza, lecz sędzia liniowy wskazuje wątpliwego spalonego i gol nie został uznany. Miejscowi dopięli jednak swego w 29 minucie. Adrian Siuta precyzyjnie wykonał rzut wolny i LKS mógł cieszyć się z prowadzenia, które utrzymał do przerwy.
Jakież było zdziwienie miejscowych kibiców kiedy w przeciągu dwóch minut drugiej połowy goście wyszli na prowadzenie. Najpierw pięknym uderzeniem z rzutu wolnego z około 18 metrów popisał się Kupczyński, a 120 sekund później Miedziński po raz drugi pokonał Trzynogę.
LKS, który tego dnia rozgrywał naprawdę dobre zawody wybronił się z tej trudnej sytuacji. W 73 minucie akcję zainicjował Kornaga, dograł piłkę do Bartosza, który wślizgiem zgrał ją do Dubaniowskiego, a ten wyrównał wynik zawodów na 2-2. Dwanaście minut przed końcem gospodarze zapewnili sobie komplet punktów. Ponownie akcję rozpoczął Kornaga, który prostopadłym podaniem obsłużył Bartosza. Ten minął bramkarza, ale będąc przed pustą bramką został przez niego sfaulowany. Czerwona kartka i rzut karny to decyzja, jaką podjął sędzia Jasina. Jedenastkę na bramkę zamienił Zbigniew Kokorudz. Brożec – Żórawina 3-2.
Z Sobótkami 4 punkty
W kolejkach numer 6 i 7 LKS mierzył siły z zespołami z Sobótki. Najpierw nasz zespół czekał wyjazdowy mecz z Zachodem, a tydzień później ze Ślężą na własnym boisku. Pierwsze spotkanie odbyło się 22 września. To nie było porywające widowisko. Na małym boisku Zachodu gospodarze po zdobyciu gola bronili się bardzo skutecznie i prawie udało się im dowieźć zwycięstwo do końca spotkania. Jednak w doliczonym czasie gry szczęście uśmiechnęło się do piłkarzy z Brożca. - Co prawda, cieszyliśmy się z remisu wyszarpanego w ostatnich sekundach, ale w przekroju całego spotkania byliśmy zespołem lepszym i powinniśmy wygrać to spotkanie. Bramka zdobyta przez gospodarzy ustawiła ten mecz, bo na małym boisku Zachodowi łatwo było się bronić. Największą naszą bolączką jest skompletowanie składu, bo wielu naszych zawodników jest kontuzjowanych - tak skomentował to spotkanie trener LKS Łukasz Suchecki.
Warto jednak nadmienić, że w nowych barwach po raz pierwszy zagrał Marek Tabor, który na boisku przebywał w pierwszych 45 minutach.Tydzień później do Brożca zawitał wicelider Ślęża Sobótka. Gra gości wyglądała jednak fatalnie. Mieli duże problemy z opuszczeniem swojej połowy i tylko dużej indolencji strzeleckiej gospodarzy mogą zawdzięczać tak nikłą porażkę.Od pierwszych minut spotkania podopieczni Łukasza Sucheckiego osiągnęli dużą przewagę. Co chwilę na bramkę Ślęży sunął atak miejscowych. Swoje sytuacje zmarnowali Tomasz Bartosz, który w dogodnej sytuacji trafił w nogi bramkarza, Marek Tabor, którego strzał zmierzający do bramki wybił obrońca Ślęży oraz Piotr Dubaniowski. W końcu jednak padła bramka dla LKS. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy spotkania Gabriel Skoczyliński otrzymał prostopadłe podanie, a następnie odegrał piłkę na jedenasty metr, gdzie nogę dostawił Adrian Siuta. Mimo kilku sytuacji w drugiej odsłonie, mecz zakończył się skromnym, jednobramkowym, ale jak najbardziej zasłużonym zwycięstwem gospodarzy. Na półmetku jesieni Brożec zajmował czwartą pozycję, a do prowadzących Kondratowic tracił siedem punktów.
Raz na wozie, raz pod wozem
W kolejnych spotkaniach mieliśmy tak zwaną przeplatankę - porażka, zwycięstwo, porażka, zwycięstwo. W ósmej kolejce LKS czekał wyjazd do beniaminka z Sobocisk. Niespodziewanie z tego meczu nasz zespół wrócił na tarczy, przegrywając 3-2. Szczególnie słabo zagrała defensywa i to właśnie po trzech stałych fragmentach gry brożczanie stracili wszystkie bramki. Dla LKS w tym meczu obie bramki strzelił Tomasz Bartosz.Mecz 9 kolejki z Galaktikos Solna rozpoczął się po myśli gospodarzy Dokładnym podaniem został obsłużony Paweł Pieczak, przebiegł z piłką kilka metrów i strzałem po długim słupku pokonał bramkarza gości. Ta jednobramkowa przewaga została szybko roztrwoniona. Kilka chwil później padło wyrównanie. I to niespodziewanie goście w dalszych fragmentach gry mieli przewagę. Najpierw słupek uratował Trzynogę, który chwilę później popełnił błąd, ale bez konsekwencji bramkowej. Bramkarz Brożca popisał się też kapitalną interwencją po kąśliwym strzale jednego z piłkarzy Solnej. Gospodarze przetrwali najgorsze i w 41 minucie znów mogli wyjść na prowadzenie. Siuta, będąc na siódmym metrze, nie trafił jednak czysto w piłkę i ta trafiła w boczną siatkę.
Drugą połowę lepiej zaczęli miejscowi. Uderzał na bramkę Gabriel Skoczyliński, lecz górą w tym pojedynku był bramkarz gości. W 58 minucie rozstrzygnęły się losy meczu. Na bramkę strzelał Tomasz Bartosz, ale piłkę z linii bramkowej ręką wybił zawodnik z Solnej. Decyzja sędziego to karny i czerwony kartonik dla winowajcy. Brożec wykorzystał najpierw jedenastkę, której strzelcem był Zbigniew Kokorudz, a później przewagę liczebną i zdobył kolejne dwie bramki. Najpierw w 69 minucie lewą stroną boiska przedarł się Siuta i zagrał piłkę do Bartosza. Ten w swoim stylu uderzył na bramkę po długim słupku i było 3-1. Wynik zawodów ustalił ten sam piłkarz. Tym razem z rzutu rożnego asystą popisał się ponownie Adrian Siuta. Wynik 4-1, a tydzień później przyszedł czas na wyjazd do wicelidera ze Smolca.
Dobry mecz, słabe sędziowanie, zero punktów
Tak w skrócie można opisać zdarzenia z tego pojedynku. Brożec zaczął od wysokiego C. Już w 1 minucie Dubaniowski otworzył wynik zawodów, wykorzystując błąd bramkarza. Mimo że to gospodarze częściej byli przy piłce, to LKS stwarzał groźniejsze sytuacje. W środku pola brylował Marek Tabor. To on dzielił i rządził w środku boiska i to jego podania otwierały drogę do dogodnych sytuacji bramowych dla LKS. Kolejne sytuacje w pierwszej połowie miał Adrian Siuta, lecz raz piłka minęła minimalnie słupek, a raz z linii wybił ją obrońca Sokoła. W ostatniej minucie pierwszej odsłony Bartosz wyszedł w uliczkę i został w polu karnym staranowany przez obrońcę, ale gwizdek sędziego milczał. Tak samo jak w drugiej połowie. Po raz kolejny Bartosz, zdaniem wielu obserwatorów, faulowany jest w polu karnym, a kilkanaście minut później za nogę tego samego piłkarza łapie bramkarz gospodarzy, też bez żadnych konsekwencji.
Bramki dla gospodarzy padają w ostatnich minutach gry. W 80 po zamieszaniu podbramkowym, w 85 po strzale z 16 metra i w 94 po faulu i rzucie karnym dla Sokoła. Sfrustrowany szkoleniowiec LKS tak skomentował ten mecz. - Staram się nigdy nie wypowiadać o pracy sędziów, ale to, co wyprawiał tego dnia sędzia Paluch, nie nadaje się nawet do komentarza. Co najmniej w dwóch przypadkach nie odgwizdał dla Brożca ewidentnych rzutów karnych, o których głośno mówili nawet po tym spotkaniu gospodarze. Po jednym z faulów w polu karnym bramkarz Sokoła ściągał już rękawice czekając na czerwony kartonik, ale sędzia nie odgwizdał nawet jedenastki. Przy pierwszych dwóch bramkach dla Sokoła piłkarze gospodarzy również przekroczyli przepisy na co nie zwracał uwagi sędzia główny. Będziemy pisać do odpowiednich instancji, aby ten pan więcej nam już nie sędziował. Kilka razy mieliśmy już z nim do czynienia, ale to co pokazał w tym meczu przechodzi wszelkie granice. Interpretacja przepisów w jego wykonaniu jest zatrważająca.
Derby ze strzelińskimi beniaminkami
W kolejnych spotkaniach przyszedł czas na grę z beniaminkami z naszego powiatu. Na pierwszy ogień poszła Korona Pęcz. To były historyczne derby. Oba zespoły po raz pierwszy zagrały o punkty w klasie A. Ostatni raz w meczu mistrzowskim LKS z Koroną zagrał ponad pięć lat temu. Było to oczywiście w klasie B. 27 kwietnia 2008 roku Brożec wygrał 4-1. W niedzielnym pojedynku gospodarze występowali w roli faworyta i z tej roli wywiązali się. To nie było wielkie spotkanie, ale po bramkach Tomasza Bartosza i Gabriela Skoczylińskiego LKS wygrał 2-0 i ze spokojem jechał do Kuropatnika. Tam czekali na ten zespół piłkarze Gromnika i duża rzesza kibiców. Emocji nie zabrakło. W pierwszej połowie lekką przewagę mieli gospodarze, którzy zagrali ambitnie i widać było, że zostawiają więcej serca na boisku. Drugą odsłonę zdominowali przyjezdni, którzy zmietli z powierzchni boiska podopiecznych Krzysztofa Garczarka. Zwycięstwo LKS jak najbardziej zasłużone, chociaż, biorąc pod uwagę całe zawody, chyba nieco za wysokie, ale taka jest piłka nożna. Dwie bramki w tym spotkaniu strzelił Bartosz, a po jednej Stopa, Tabor i Kornaga. 10 listopada w ramach trzynastej (ostatniej) kolejki rundy jesiennej do Brożca zawitał Rapid Domaniów. Mecz zakończył się remisem zarówno do przerwy (0-0), jak i po 90 minutach (1-1). Bramkę na pożegnanie jesieni strzelił Zbigniew Kokorudz. LKS Brożec zameldował się na półmetku rozgrywek na piątym miejscu, z 12 punktami straty do lidera z Kondratowic.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.