Rozgrywający Vincenzo CaggiulaW minionym sezonie klub Tygrysy Strzelin wzmocnił włoski rozgrywający Vincenzo Caggiula. Sprawa jego transferu trwała długo, ponieważ potrzebne było założenie konta FIVB dla strzelińskiego klubu. Następnie na transfer zgodę musiały wydać obie federacje siatkarskie w pierwszej kolejności włoska, a następnie polska. Popularny Witek wcześniej występował we włoskiej II i III lidze. Tuż po zakończonym sezonie udało nam się porozmawiać z Vincenzo.

Jesteś pierwszym obcokrajowcem w historii Tygrysów. Jak to się stało, że trafiłeś do Strzelina?
-Obecnie mieszkam w Polsce, dlatego postanowiłem tutaj znaleźć nowy klub. Tygrysy znalazłem, przeglądając strony internetowe. Postanowiłem skontaktować się z działaczami, oni wyrazili chęć współpracy i trafiłem do Strzelina. Cieszę się, że jestem w tym zespole. Mój debiut w drużynie trochę się przedłużał ze względu na formalności, ale na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie. Długo musieliśmy czekać na zgodę na transfer z włoskiej federacji siatkarskiej.

Szybko zaaklimatyzowałeś się w nowym zespole.
- Bo to wspaniała drużyna! W naszej ekipie panuje świetna atmosfera. W Strzelinie spotkałem wielu miłych, przyjaznych ludzi. Chcę zostać w Tygrysach na kolejny sezon i pomóc drużynie w kolejnych zwycięstwach. Mamy potencjał i wiem, że stać nas na jeszcze lepsze wyniki. W minionych rozgrywkach główną postacią naszego zespołu był kapitan Mateusz Synówka. Potrafił podnieść drużynę w trudnych momentach i zawsze prezentował się bardzo dobrze na parkiecie.
Jak układa Ci się współpraca z trenerem Pawłem Mihułką?
-Bardzo dobrze. Nie ma żadnej bariery językowej. Nie mówię po polsku, ale bardzo dużo rozumiem. Język siatkówki jest uniwersalny, więc nie mam problemów z komunikowaniem się zarówno z trenerem, jak i z kolegami. Zawsze też możemy wesprzeć się językiem angielskim.
Czy uczysz się języka polskiego?
- Tak jak mówiłem wcześniej, dużo rozumiem, ale mało mówię w waszym języku. Pierwsze słowa, których nauczyłem się po polsku, nie nadają się do cytowania. Teraz jest dużo lepiej. Znam podstawy: kocham cię, dzień dobry, itp.

W Strzelinie grasz już od kilku miesięcy. Czy miałeś czas lepiej poznać nasze miasto?
- Niestety, nie. Do Strzelina przyjeżdżam głównie na treningi i mecze, więc dobrze znam salę sportową. Nie mam zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Kiedyś muszę jednak nadrobić zaległości i poznać kilka ciekawych strzelińskich miejsc. Bardzo podoba mi się Polska i oczywiście polskie dziewczyny.
Na długo zapamiętasz datę 14 lutego 2015. To właśnie w walentynki, w przerwie meczu ligowego siatkarzy Tygrysów Strzelin, oświadczyłeś się swojej narzeczonej Ani, która powiedziała: Tak!
- To prawda, chciałem zrobić jej miłą niespodziankę. To był mój pomysł, ale w jego realizację włączyło się wiele osób. Bardzo pomogli mi koledzy z zespołu. Było dużo śmiechu, zabawy, ale najważniejsze, że Ania się zgodziła. Tegoroczne walentynki zapamiętam na zawsze.
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję bardzo. Pozdrawiam wszystkich czytelników Słowa Regionu oraz kibiców Tygrysów Strzelin.

Radosław Kwiatkowski

 

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również