Próbował podpalić dom
Raz na jakiś czas wraz z policjantami z Komendy Powiatowej Policji w Strzelinie jeździmy na patrol policyjny, by zrelacjonować, z czym na codzień zmagają się strzelińscy funkcjonariusze. Tak też stało się w ubiegłą środę. Nasz dziennikarz jeździł w aucie z oficerem prasowym, asp. sztab. Ireneuszem Szałajko, wspólnie podążali za patrolem policji oraz reagowali na otrzymane zgłoszenia.
Pierwsze zdarzenie, jakie zauważyli, miało miejsce 30 sekund po opuszczeniu przez nich komendy. Na ich oczach, tuż przy głównym wejściu do komisariatu, doszło do stłuczki. Samochód nie zdążył zahamować i uderzył w tył drugiego. Jednak nie doszło do żadnych poważnych uszkodzeń, więc kierowcy dogadali się bez wzywania policji.
Następnie policjant i dziennikarz pojechali za patrolem, który krążył po mieście. Na ul. Książąt Brzeskich grupka młodych ludzi piła alkohol, więc policjanci wypisali im kilka mandatów. Wtedy w krótkofalówce usłyszeliśmy, że coś dzieje się w Żelowicach.
Pijany podpalacz
Po dotarciu do Żelowic nasz dziennikarz zobaczył, jak policjanci już prowadzą skutego mężczyznę do radiowozu. Przed domem stała też straż pożarna. Okazało się, że pijany mężczyzna zrobił w domu awanturę, zaczął podpalać szmaty i rozrzucać je po domu. Rodzina zawiadomiła więc policję i straż pożarną. Funkcjonariusze przebadali 66-latka i okazało się, że ma 1,5 promila alkoholu we krwi. W tej sprawie toczy się postępowanie, więc nie wiadomo jeszcze co grozi mężczyźnie i czy w ogóle będę mu postawione zarzuty.
Następnie w radioodbiorniku słychać było dyżurnego, który przekazał kolejne wezwanie. Jakiś mężczyzna zgłosił na policję, że pod stacją w Boreczku leży od dwóch godzin pijany mężczyzna. Gdy Ireneusz Szałajko i dziennikarz „Słowa” dojechali na miejsce, był już tam patrol policji. Mężczyzna leżał oparty o płot, a funkcjonariusze próbowali dowiedzieć się od niego czegokolwiek. Jednak był tak pijany, że ledwo mówił, a gdy już coś powiedział, to to, że ma na imię Terenia. Policjanci znaleźli przy nim tylko konserwę, dwie bułki, zapasowe spodnie i buty. Nie miał żadnych dokumentów. Prawdopodobnie jechał pociągiem z Wrocławia, ale nie miał biletu, więc konduktor wyrzucił go na pierwszej lepszej stacji.
Po dłuższej chwili do Boreczka przyjechała kartka. Lekarz musiał sprawdzić, czy mężczyzna nie jest wyziębiony i czy może zostać zatrzymany przez policję. Okazało się, że tak, więc funkcjonariusze zabrali go do izby wytrzeźwień.
***
Takie wspólne patrole zamierzamy przeprowadzać częściej. Dzięki nim my, jako mieszkańcy powiatu, możemy lepiej zrozumieć pracę policji.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Kierowcy dogadali się #
Wydaje mi się ze pan Szałajko właśnie nie dopełnił swoich obowiązków służbowych odstępując od interwencji. Ustawa o Policji wyraźnie mówi "reagować na wszelkiego rodzaju przestępstwa i wykroczenia ". Kolizja-wykroczenie a w kodeksie wykroczeń nie ma mowy o dogadaniu się kierowców. Ciekawe czy wrocławski wydział W czyta tą gazetę.RE: Próbował podpalić dom
Dzielnym policjantom nie przyszło do głowy,by sprawdzić czy ten biedny i wyziębiony osobnik nie jest poszukiwany przez policję z innego miasta???RE: Próbował podpalić dom
droga policjo. zostawcie pod płotem mężczyznę z konserwami i z zapasowymi gaciami a zajmijcie się betonową skorupą skorumpowanej władzy sądowniczej i adwokackiej. będzie lepiej aczkolwiek trochę niebezpiecznie gdyż mafia działająca z władzą to potrafi odstrzelic nawet generała policji- papałę albo potrafi wydac rozkać powieszenia się wicepremierowi lepperowi.