Być „tu i teraz”, żeby zauważyć życie
Zachęcano do niej już w starożytności i w czasach wczesnego chrześcijaństwa. Obecnie zyskuje na popularności, szczególnie wśród osób, które chcą poprawić jakość życia i naprawdę go doświadczyć. Jej widoczny powrót to reakcja na inną propagowaną myśl: bycia jak najbardziej aktywnym i radzącym sobie w każdej sytuacji. Na dłuższą metę ta koncepcja się nie sprawdza. - I wiele osób jest wyczerpanych życiem, bo dali sobie wmówić, że goni ich natłok spraw, które muszą podjąć, a to wywołuje ogromny stres - mówi Jadwiga Jagodzińska, psycholog ze Strzelina. - To toksyczne „muszę” pojawia się w wielu rozmowach. A warto zwolnić i zastanowić się czy naprawdę coś musi się zrobić, czy sami sobie tego nie narzuciliśmy. Warto też pozbywać się tego słowa z myślenia i zastępować go słowem „chcę”, a wtedy dużo się zmieni. Słowo „muszę” wprowadza chaos, pośpiech, szybkie tempo, które zazwyczaj nie jest naszym tempem. Staramy się do niego dostosować i przestajemy żyć świadomie, a powinniśmy kierować się wyłącznie swoimi pragnieniami i możliwościami.
Poddanie się życiu
Mindfulness polega na skupieniu się na tym, co dzieje się obecnie i na koncentrowaniu się na jednym działaniu bez rozpraszania się innymi czynnościami, np. nałogowym sprawdzaniem wiadomości na telefonie, śledzeniem portali w internecie czy planowaniem kolejnych zadań, które czekają w danym dniu. - To przebywanie w tzw. tu i teraz i akceptowanie tego, czego doświadczamy w danej chwili - mówi pani psycholog. - Poddanie się życiu, bez rozmyślania, jak ktoś nas oceni, również bez oceniania samych siebie - dodaje.
Uważność zakłada zmniejszenie tempa życia oraz dopuszczanie do siebie emocji, także tych przykrych bez myślenia, że jeśli się zdarzają, to całe życie jest nieprzyjemne i bez sensu. Nie oznacza ucieczki przed problemami, ale właśnie podejmowanie działań, by sobie z nimi poradzić. Pomaga obserwować doznania i myśli z dystansu, a korzyści z tego płynące mogą być ogromne. - Gdy dajemy sobie czas, żeby doświadczyć czegoś w pełni, możemy przestać reagować mechanicznie, a zacząć żyć prawdziwie i spontanicznie, tak jak podpowiadają nam myśli - wyjaśnia nasza rozmówczyni. Możemy zorientować się, że wiele naszych działań nie ma logicznego wyjaśnienia, że powstaje na bazie kłamstw, w które uwierzyliśmy lub że wynika z obawy przed krytyką innych. Możemy zacząć cieszyć się z tego, co mamy, bez analizowania, kalkulowania, obawy, że to utracimy, podejrzewania, że to niedokładnie jest jeszcze szczęście, bo przecież czegoś wciąż brakuje, jak chcą wmówić nam reklamy.
Cały artykuł dostępny jest tutaj
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Być „tu i teraz”, żeby zauważyć życie
pani teroretyk na urzędzie przeczytała dużo książek. aby zdobyć środki do życia czyli pieniądze trzeba być punktualnie świtem na peronie aby dojechać do pracy, później trzeba biegać po amazonie i wyrabiać 200% normy aby nie zwolnili, później trzeba się nie spóźniź na pociąg powrotny, później trwoga czy firma zapłaci terminowo no bo kredyt na mieszkanie trzeba spłacić pod rygorem utraty lokum. kiedy znaleźć czas na te kontemplacje? z czego tu czerpać zadowolenie? owszem można żyć lellum polellum jak latynosi, w szałasie, zjeść banana z drzewa albo iść do gminy po lokal socjalny a do gopsu po posiłek. oooo, wtedy jest już czas na zadowolenie. wydajność pracy wymaga intensywnej pracy 7/24 inaczej wypadasz z obiegu. polecam też pani psycholog pójście do pracy w amazonie w sweterku z lat 80-tych i niezważanie na to że taka odchyłka od normy może grozić wylotem z pracy, niespłaceniem kredytu i utratą mieszkania. oczywiście polecam używanie własnej głowy zamiast google a teoretykom bez szans na lepszą przyszłość zza biurka polecam podjęcie zatrudnienia poza kloszem ochronnym budżetówki. zadowolenie to mają syci emeryci, zwłaszcza ci młodzi, mundurowi.