Dawne dożynki w Borku Strzelińskim. Fot. archiwum zespołu Ślężanki

Kosiarz, postatnica, obżynek, perepełką. Czy dziś coś nam mówią te nazwy? Jak zmieniły się zwyczaje dożynkowe? Czy tradycję da się zachować w niezmienionej formie? Przekonajcie się sami...

Moi dziadkowie mieli pole. Niewiele z tego czasu pamiętam, bo byłam małą dziewczynką. Kilka migawek. Nagrzane od słońca powietrze, snopki siana, zapach zboża i ludzie pracujący w polu, których zawsze pozdrawiało się „Szczęść Boże”. Powrót do domu na przyczepie pełnej zboża... Byliśmy boso, a pszenica tak śmiesznie łaskotała w stopy. "Guma do żucia" ze świeżo rozgryzionych ziaren, wyłuskanych z kłosów. A potem jeszcze chleb przed ukrojeniem znaczony przez babcię znakiem krzyża. Te wszystkie wspomnienia wracają zawsze do mnie przed dożynkami. Ale skąd się to święto wzięło i czym właściwie jest?

„Plon niesiemy śliczny, ze żyta, pszenicy..."

Dożynki lub wyżynki, wieńcowe, wieńczyny, obżynek, ograbekokrężne to dziękczynienie za zebrane plony. W czasach przedchrześcijańskich ludy słowiańskie obchodziły święto plonów podczas równonocy jesiennej 23 września. W XVI wieku, kiedy zaczęła się rozwijać gospodarka folwarczno-dworska, dożynki zagościły w majątkach ziemskich, a ich świętowanie przypadało zazwyczaj po 15 sierpnia w myśl przysłowia „Na Wniebowzięcie, pokończone żęcie”. Z dożynkami wiąże się wiele zwyczajów i tradycji.

Żniwowanie rozpoczynało się zawsze w środę lub sobotę - dni poświęcone Matce Bożej. Niektórzy rolnicy również z naszego powiatu do dziś w jednym rogu pola kładą na ozdobnej serwecie chleb, aby „żyto było chlebne”. W wielu regionach gospodarz pozdrawiał żniwiarzy staropolskim „Szczęść Boże” i ścinając pierwsze kłosy, rozpoczynał żniwa. Czasem pierwsze ścięte kłosy układano na polu w kształcie krzyża. Gdzie indziej dawano właścicielowi pod nogi pierwszy snopek żyta z kosą i musiał wtedy poczęstować wszystkich trunkiem lub wykupić się pieniędzmi.

„Kosiarze stoją, żytka się boją..."

Pierwszego kosiarza zwano przewodnikiem. Pierwszą kobietę ścinającą zboże sierpem - postatnicą. Młodego chłopaka, który chciał dołączyć do grona kosiarzy, zwano frycem lub wilkiem. Musiał on udowodnić, że się do tej roli nadaje i po całym obrządku z przepytywaniem, sprawdzaniem umiejętności i szturchańcami słomianym batem, wykupywał się datkiem. Ostatnia kępa zboża pozostawiona na polu zwana była przepiórką, perepełką, brodą, kozą, pępem, pępkiem, wiązką, wiązanką lub garstką. Mógł ją ściąć tylko gospodarz lub najlepszy kosiarz. To z niej pochodziły kłosy, z których wyplatało się wieniec. Teraz wiekszość prac w polu wykonują maszyny, ale nasi rolnicy wciąż pamiętają o zachowaniu choć małej tradycyjnej wiązanki ze zbóż na zasiew w kolejnym roku i o kłosach do wieńców dożynkowych.

Cały artykuł zamieściliśmy w 32 (1220) wydaniu papierowym Słowa Regionu.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także