Nieprzyjemny finał zbiórki pieniędzy
Do naszej redakcji zwróciła się rodzina Patrycji Freligi z Bierzyna, chorej na ostrą białaczkę szpikową. Bliscy są wzburzeni ostatnimi wydarzeniami. Chodzi o zbiórkę pieniędzy dla dziewczyny, którą przeprowadziła fundacja „Z Tobą dam radę”. – Podczas jarmarku wielkanocnego, który odbył się pod koniec marca wolontariusze tej fundacji zbierali środki na pomoc Patrycji – zaczyna Katarzyna Żurawińska, ciocia dziewczyny. - Problem jednak w tym, że nikt z rodziny nie wyrażał zgody na taką zbiórkę. Mało tego, wcześniej pani prezes fundacji kontaktowała się z ojcem Patrycji i ze mną. Powiedziałam, że Patrycja jest podopieczną Stowarzyszenia „Gramy o życie” i pod opieką Stowarzyszenia Hospicjum Domowego „Nadzieja” w Strzelinie. Poinformowałam, że nasza wola jest taka, aby jedynie te organizacje prowadziły akcje pomocowe – dodaje. Rodzina twierdzi, że nie zdawała sobie sprawy, iż fundacja przeprowadziła zbiórkę. Dowiedziała się przez przypadek dopiero w ubiegłym tygodniu. – Przeczytałam informację w artykule. Bardzo zdziwiłam się, że fundacja zbierała pieniądze. Weszłam na fanpage tej organizacji i okazało się, że w jednym z postów zamieszczono zdjęcie Patrycji (także bez zgody) z informacją o akcji pomocowej. Ponadto, przez ostatnie blisko dwa miesiące, od chwili jarmarku wielkanocnego, nikt z fundacji nie skontaktował się nawet z nami w sprawie przeprowadzonej zbiórki. Dopiero po mojej interwencji w tej sprawie, prezes fundacji zadzwoniła i poinformowała o zbiórce oraz zadeklarowała przekazanie środków, tłumacząc, że brak kontaktu z jej strony wynikał z zagubienia numerów telefonów do ojca Patrycji i do mnie. Jest to dla nas bardzo niezrozumiałe zachowanie – przyznaje Żurawińska. Rodzina chciała wyjaśnić tę sytuację, ponieważ są zdziwieni, że pomimo ich wcześniejszej decyzji, aby ta fundacja nie angażowała się w zbiórkę dla Patrycji, nie uszanowano ich prośby.
Natłok obowiązków…
Fundacja „Z Tobą dam radę” działa na terenie naszego powiatu. W tej sprawie rozmawialiśmy z jej prezesem Olimpią Czechowską. – W fundacji mamy czterech podopiecznych. Przed jarmarkiem dowiedziałam się o chorobie Patrycji. Chcieliśmy wyjść z inicjatywą i zebrać pieniądze na jej leczenie – zaczyna. - Nasi wolontariusze podczas jarmarku mieli ze sobą pięć puszek. Ustaliliśmy, że jedną z nich przekażemy na pomoc dla Patrycji. Wszystkie puszki były oklejone naszym logo. Na żadnej nie było wizerunku dziewczyny. Ta akcja pomocowa była naszą dobrą wolą – kontynuuje prezes fundacji. Pani Olimpia przyznaje, że kontaktowała się z ciocią Patrycji, ale nie przypomina sobie, aby ta nie wyraziła zgody na zbiórkę. – Pamiętam, że pani Katarzyna poinformowała mnie, że Patrycja jest podopieczną innego stowarzyszenia. Przed jarmarkiem podjęłam decyzję, że pomożemy chorej dziewczynie. Nie zdawałam sobie sprawy, że wyjdzie z tego takie niedomówienie. Chcieliśmy, jako fundacja, jedynie pomóc i przez myśl mi nie przeszło, że teraz ktoś będzie wymagał ode mnie dodatkowych pozwoleń – dodaje.
Dlaczego dopiero teraz, po blisko dwóch miesiącach, prezes zadeklarowała przekazanie pieniędzy rodzinie? – Fundacja działa od lutego bieżącego roku. Obecnie prowadzę sama wszystkie kwestie związane z jej funkcjonowaniem. Mam natłok obowiązków, wyjazdów do kliniki we Wrocławiu i dlatego tak wyszło – tłumaczy. Pani Olimpia wyjaśniła także powody umieszczenia fotografii Patrycji na fanpagu fundacji. – Moim błędem było to, że nie poinformowałam o tym rodziny. Zamieszczając zdjęcie wyraźnie napisałam, że Patrycja nie jest naszą podopieczną, a przeprowadzona akcja podczas jarmarku to jednorazowa pomoc – mówi. Jednocześnie przyznaje, że podczas jarmarku w puszce przeznaczonej na leczenie Patrycji udało się zebrać 200 zł. W związku z zaistniałą sytuacją rodzina odmówiła jednak przyjęcia pieniędzy.
Opinia radcy prawnego
Nasz dziennikarz o całej sytuacji rozmawiał także z radcą prawnym. Zasady prowadzenia zbiórek publicznych reguluje ustawa z 14 marca 2014r. – Przepisy ustawy nie przewidują konieczności uzyskania przez podmiot prowadzący zbiórkę, np. fundację, zgody beneficjenta (osoba, na którą zbierane są pieniądze – red.) na jej przeprowadzenie – informuje Tomasz Michałowski z kancelarii prawnej TM z Wrocławia. – Istotne jest jednak czy podczas prowadzonej zbiórki ujawnione są dane osobowe (np. imię i nazwisko, wizerunek), gdyż w takiej sytuacji przeprowadzający zbiórkę powinien uzyskać zgodę beneficjenta lub jego rodziny, jeśli jest to osoba małoletnia. W przeciwnym razie może narazić się na zarzut naruszenia dóbr osobistych beneficjenta i jego rodziny chronionych przepisami kodeksu cywilnego (art. 23 i 23) – dodaje.
Radca prawny odniósł się także do kwestii zamieszczenia fotografii bez zgody na portalu społecznościowym. – W przypadku zamiaru wykorzystania wizerunku (fotografii) beneficjenta zbiórki, nawet dla szczytnego i szlachetnego celu niesienia mu pomocy, jego zgoda lub rodziny (w przypadku małoletniego) jest wymagana, zgodnie z przepisem art.81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – informuje Michałowski.
















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Nieprzyjemny finał zbiórki pieniędzy
Prezes fundacji miała tyle spraw na głowie, że zapomniała przez dwa miesiące poinformować rodzinę ze zabrali dla dziewczyny 200 zł śmiechu warte..RE: Nieprzyjemny finał zbiórki pieniędzy
Kantyna powiedziała : A co Ty chcesz za wyjaśnienia? Kim że Ty jesteś? Anonimowo to można wszystko napisać,ale nikt nie musi Ci się tłumaczyć. Zresztą...przecież ty już wszystko wiesz napewno...z pewniejszego źródła...żal...was ludzieRE: Nieprzyjemny finał zbiórki pieniędzy
chcesz człowieku pomóc a wychodzi jak zawsze...Nieprzyjemny finał zbiórki pieniędzy
A ile pieniędzy było w pozostałych czterech puszkach pani Olimpio?Proszę się usprawiedliwić.Jak można zgubić nr. telefonu w erze internetu i telefonu.Czy osoba która ten numer zgubiła nadal gubi numery telefonów?.Bzdety.Wogóle się dziwię że w Polsce można dokonać umowy na telefon.Jako człowiek, mieszkaniec i czytelnik tej "e" gazety proszę o wyjaśnienie