Jak daleko strzelińskiemu szpitalowi do Leśnej Góry?
Jest Pani szóstą osobą na stanowisku prezesa zarządu SCM. Jest Pani spoza naszego regionu. Proszę powiedzieć kilka słów o sobie, żeby czytelnicy poznali Panią.
- Urodziłam się we Wrocławiu, w lekarskiej rodzinie. Na to, jaka jestem, miały wpływ cechy obojga rodziców. Po pochodzącej ze Lwowa mamie odziedziczyłam szacunek do ludzi oraz nieco szaleństwa, tata urodzony w rodzinie pielęgnującej góralskie tradycje sprawił, że, mimo wszystko, twardo stąpam po ziemi. To ostatnie sprawiło, że w połowie lat dziewięćdziesiątych zrezygnowałam z pracy na ówczesnej wrocławskiej Akademii Medycznej i zdecydowałam się zatrudnić w zagranicznej firmie medycznej. W tym sektorze pełniłam kolejne funkcje, poznając m.in. zagadnienia związane z ekonomiką opieki zdrowotnej oraz piastowałam pierwsze stanowiska kierownicze. Jako wiceprezes Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, reprezentowałam interesy zrzeszonych w nim pracodawców wobec organów władzy i administracji państwowej oraz organów samorządu terytorialnego. Uczestniczyłam w projektach zajmujących się kształtowaniem ustawodawstwa dotyczącego interesów pracodawców.
Ostatnich pięć lat zajmowałam się organizacją i zarządzaniem w szpitalu niepublicznym. Kiedy tam rozpoczynałam pracę, znajomi łapali się za głowy i mówili, że to stracony czas. Dzisiaj pacjenci mówią, że to szpital w Leśnej Górze . Ja mówię, że tak powinna wyglądać normalność. Bo ta normalność to wypadkowa kompetencji i uprzejmości.
Czy to aż tyle?
Dlaczego zdecydowała się Pani podjąć pracę w SCM?
- Bo uważam, że małe powiatowe szpitale w dzisiejszych czasach powinny zabezpieczać osoby mieszkające poza dużymi miastami, gdzie dostępność do specjalisty w wielu obszarach medycyny jest utrudniona. Wielogodzinne wyczekiwanie na SOR-ach jest koniecznością .
Mieszkańcy mniejszych miejscowości powinni czuć się bezpiecznie na swoim terenie. A będzie tak wtedy, kiedy szpital będzie zabezpieczał pacjentów w razie potrzeby. Niewątpliwie naprawa SCM to wyzwanie, ale ujęli mnie ludzie, ich wiara i nadzieja, że szpital będzie funkcjonował. Ofiarność i pomoc władz, zarówno starostwa, pani burmistrz (Strzelina - red.), jak również wielu mieszkańców wspierających SCM i mnie w pracach na terenie szpitala pozytywnie mnie zaskoczyły.
Jestem po rozmowach z powstałą tu wcześniej dla ratowania szpitala Grupą Inicjatywną. To jest przysłowiowy wiatr w żagle. Tu się chce pracować
CZYTAJ ten wywiad w całości. Dostępny tutaj















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Jak daleko strzelińskiemu szpitalowi do Leśnej Góry?
a ja pracuję aby coś zarobić. jak ta góralka chwyci to rozmemłane towarzystwo szpitalne i starostwo za twarz to może coś dobrego z tego wyjdzie. ten mydłek poprzednik to może traktorem po pęgowie jeździć od providenta do lombardu.