ZNAJDŹ NA STRONIE

W uroczystości uczestniczyli pierwsi absolwenci, którzy w tym roku obchodzą 50. rocznicę matury

Szkoła w Ludowie Polskim przeżywała okrągłą rocznicę istnienia. Jak obchodzono te ważne urodziny? Jak czas nauki wspominają absolwenci? Niedawno szkołę wypełnił gwar uczniów i nauczycieli, obecnych i dawnych. Wszystko z powodu świętowania 70. urodzin.

Przybyli goście, m.in. Roman Kowalczyk, Dolnośląski Kurator Oświaty, przedstawiciele powiatu, gmin i dyrektorzy szkół z regionu. Wszystkich zaproszono do sali gimnastycznej na pełną radości i wzruszeń uroczystość. Program artystyczny był niezmiernie bogaty. Czuwała nad nim Sylwia Idkowiak. Pokazano historię i dawne zdjęcia szkoły, co szczególnie rozrzewniło absolwentów. Z piosenką „Dni, których nie znamy” wystąpił Miłosz Frątkiewicz z klasy I TŻ, a żywiołowe i standardowe tańce zaprezentował Przemysław Galik z klasy II TR z partnerką. Dyrektor Anna Banaś przyjęła moc gratulacji i życzeń dalszych sukcesów. Głos zabrali przedstawiciele samorządów oraz absolwenci rocznika 1964 - 1967 - pierwszej klasy, która ukończyła Technikum Rolnicze i 50 lat temu zdawała maturę. Po zakończeniu programu artystycznego wykonano wspólne zdjęcie przed budynkiem szkoły. Uchwycenie zebranych było nie lada wyzwaniem. Na gości czekały również wystawy o pasjach nauczycieli czy szkole w prasie lokalnej. Absolwenci mogli spotkać się w klasach i powspominać. A wieczorem - wspólnie wyszaleć na Balu Absolwenta.


Na wagary na akademię

Taka rocznica to ogromne przeżycie, które rodzi wiele refleksji. Zapytaliśmy dawnych uczniów jak wspominają szkołę. - Łezka się w oku kręci. Mieszkałyśmy w internacie, rozrabiałyśmy, robiliśmy zielone noce. Nawet kiedyś wysmarowaliśmy się maścią końską i nie mogliśmy się domyć. A w 1975 roku zdawaliśmy maturę - opowiadała Krystyna Wyrwas z Wrocławia. - Dzisiaj wyglądamy jak 42 lata temu, mamy taki sam uśmiech i ducha - dodała. - Mamy wiele śmiesznych wspomnień. Kiedyś, np. na stopa złapałyśmy samochód, który prowadził inspektor oświaty ze Strzelina. Zapytał, gdzie jedziemy. Odpowiedziałyśmy, że na Akademię Rolniczą i jakoś nam się upiekło - dopowiadała Teresa Nowak z okolic Sycowa. A Jerzy Łukasik przyznał. - Nie należałem do prymusów. Nie lubiłem języka polskiego. Miałem z nim największe problemy, szczególnie z pisaniem. Polskiego uczyła mnie profesor Saleta, która za punkt honoru wzięła sobie, że nauczy mnie ładnie pisać. Kazała więc przepisywać zeszyty, a, gdy pisałem brzydko, rwała je. Było to śmieszne do momentu, gdy musiałem przepisać 60 kartek, a potem książki i gazety - wspominał ze śmiechem. - Ale przeżyłem to i poszedłem w kierunku rolnictwa. Zostałem zootechnikiem.

 

Z przypadku i z pasji

A jakie historie mieli inni absolwenci? - W technikum byliśmy pierwszym rocznikiem - mówiła Maria Piechota - Szkoła i internaty mieściły się wtedy w innym budynku. Klasa liczyła ponad 30 osób. Dziewczyny nie mogły malować paznokci. Nie mogliśmy opuszczać internatu bez pozwolenia. W ogóle panowała duża dyscyplina, ale my nie należeliśmy do aniołków. Wyprawialiśmy wiele wygłupów. Ja słynęłam z tego, że miałam mnóstwo energii. Co czasem musiałam odpokutować i zostać w internacie, gdy wszyscy szli na...
Więcej w wydaniu papierowym.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również