Nasi podróżnicy wraz z przewodnikiem Szerpą i towarzyszącym im tragarzem na kamieniu tuż obok bazy pod Mont Everestem. Trzymają w dłoniach flagę Polski i gminy Wiązów

To był impuls. Podczas zwyczajnej, codziennej rozmowy Grażyny i Wojtka Maćkiewiczów pojawiło się zdanie: "a może byśmy tak pojechali w Himalaje, pod Everest..? Czemu nie..." – padła odpowiedź i chwilę później nasi bohaterowie mieli już kupione bilety do Nepalu.

We wtorek, 11 czerwca, Gminna Biblioteka Publiczna w Wiązowie zamieniła się w klub podróżnika. O godzinie 18.00 odbyło się spotkanie z małżeństwem z gminy Wiązów, Grażyną i Wojciechem Maćkiewiczami, którzy kilka tygodni wcześniej wrócili z trzytygodniowej wyprawy trekkingowej po Himalajach, podczas której dotarli nie tylko do stóp najwyższej góry świata – Mont Everestu, ale także weszli na kilka szczytów o wysokości ponad 5 tys. metrów. Wyprawa odbyła się w kwietniu.

Na spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób, nie tylko mieszkańców gminy Wiązów. Rozpoczęła je nowa dyrektor biblioteki Barbara Antes-Skorupska, cytując słowa wybitnego polskiego himalaisty, Andrzeja Zawady: „Góry tylko wtedy mają sens, kiedy jest w nich człowiek ze swoimi uczuciami, przeżywający lęki i zwycięstwa i część z tych przeżyć zabiera z sobą w doliny”.

Takie widoki towarzyszyły naszym bohaterom przez większość wyprawy

Właśnie małżonkowie Grażynka i Wojtek takie przeżycia przywieźli w doliny, aby się nimi z nami podzielić – powiedziała dyrektor, oddając głos prelegentom.

Bardzo się cieszę, że chcieliście państw przyjechać i posłuchać o naszych uczuciach, emocjach i wrażeniach – zaczęła himalajską opowieść Grażyna Maćkiewicz. – Na wstępie powiem, że ja nigdy nie marzyłam, aby tam pojechać. Myślałam, że jest to miejsce dla wspinaczy, himalaistów, ale nie dla mnie i mojego męża. O takiej możliwości dowiedzieliśmy się w maju rok temu, a w styczniu mieliśmy już kupione bilety lotnicze do Nepalu. Stwierdziliśmy, że skoro – powiem to nieskromnie – jesteśmy w tak dobrej formie, to czemu nie. Bo przyznam, że formę mamy bardzo dobrą, gdyż dużo chodzimy po górach i jeździmy na rowerach – mówiła Grażyna.

Wojtek z kolei powiedział o możliwości wyboru różnych tras i wariantów, którymi chciało się iść w górach. Wiązowianie wybrali wariant średni, który nie był bardzo trudny technicznie, ale wymagający kondycyjnie. Ważnym czynnikiem na tej wyprawie nie była tylko forma fizyczna, ale także aklimatyzacja, która nie jest zależna od samej kondycji.

– Na wyprawę pojechaliśmy sami, a w góry szliśmy w czwórkę, tylko z przewodnikiem i tragarzem. Wylecieliśmy z Krakowa i z przesiadką w Dubaju dotarliśmy do stolicy Nepalu Katmandu – informował Wojciech.

Cały artykuł zamieściliśmy w 24 (1212) wydaniu papierowym Słowa Regionu.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także