W stadninie koni „Avatar” w Starym Wiązowie niedawno zachorował źrebak. Niestety, nie udało się go uratować i zdechł. Problemy zdrowotne ma również inny koń. Właściciele stadniny twierdzą, że zwierzęta truje im jeden z mieszkańców. On kategorycznie temu zaprzecza. Policja interweniowała już dwukrotnie.
Andrzej Waliczek ze swoją partnerką prowadzą stadninę koni „Avatar” w Starym Wiązowie. Oferują m.in. naukę jazdy konnej, półkolonie, zajęcia dla dzieci, hipoterapię. Na początku roku wydzierżawili dwie działki w pobliżu stajni. – Podpisaliśmy umowy z właścicielami. Jedna z działek miała służyć jako pastwisko. Wiosną zaczęliśmy ją porządkować. Dodatkowo ustawiliśmy na działce drągi, zeskoki, aby prowadzić naukę jazdy konnej. Następnie zaczęliśmy wyprowadzać tam konie – tłumaczy Andrzej Waliczek. Działkę wcześniej użytkował jeden z mieszkańców. – Gdy dowiedział się, że ją wydzierżawiliśmy, zaczął się odgrażać. Nie potraktowaliśmy jednak tego poważnie – mówi. Po jakimś czasie w stadninie zachorował jeden ze źrebaków. Koń kaszlał i się dusił. Właściciele wezwali weterynarza. Początkowo nie wiedzieli co dolega zwierzęciu. – Okazało się, że działka, na której przebywały konie, została opryskana preparatem chwastobójczym. Widać było na niej ślady ciągnika. Obie działki zaczynają teraz żółknąć. Od razu podejrzewaliśmy, że oprysk wykonała osoba, która wcześniej się nam odgrażała. Wezwaliśmy policję. Mężczyzna przyznał się – opowiada Waliczek. Źrebaka nie udało się uratować. Koń zdechł. – Zwierzę się męczyło. Najgorsze, że temu wszystkiemu przyglądały się dzieci, które bardzo to przeżywały – mówi właściciel stadniny. Jego zdaniem, przyczyną choroby był oprysk. – Podejrzewam, że ten mężczyzna zrobił to na złość. Dodatkowo jesteśmy zablokowani, gdyż nie możemy korzystać z obu działek – twierdzi. To jednak nie wszystko. Po kilku dniach funkcjonariusze po raz kolejni zostali wezwani do Starego Wiązowa. – Zauważyłem, że przy płocie naszej posesji ten mężczyzna stoi z ręcznym opryskiwaczem. W pobliżu znajdowały się konie. Zwróciłem mu uwagę, ale nic to nie dało. Wezwałem policję. Obawiam się, co będzie dalej. Widzimy, że kolejne konie zaczynają chorować. Moim zdaniem, ten człowiek celowo truje zwierzęta – uważa.
Nie szuka zwady…
Całą sprawę zupełnie inaczej widzi mieszkaniec, którego właściciele stadniny oskarżają o celową szkodę. Mężczyzna nie chciał podać swojego imienia i nazwiska, ale chętnie rozmawiał z naszym dziennikarzem. Przyznał, że opryskał działkę, ale z zupełnie innych powodów. – Przez ostatnie pięć lat użytkowałem tę działkę za zgodą właściciela. Zasiałem na niej trawę i pasałem bydło – zaczyna. – Gdy w tym roku poszedłem ustalić warunki korzystania z niej, dowiedziałem się, że właściciel wydzierżawi ją komuś innemu. Zdziwiłem się i powiedziałem, że zasiałem tam trawę. Odpowiedział mi, żebym ją usunął, ponieważ tam zostanie posiana kukurydza. Nie poinformował mnie kto będzie dzierżawił działkę. Wziąłem więc ciągnik i opryskiwacz, żeby wypalić tę trawę – dodaje. Mężczyzna twierdzi, że na działce w tym roku nie było ani jednego konia. – Chcę również podkreślić, że oprysk wykonałem pod koniec marca. Koń zachorował w maju. Nie jest możliwe, aby spowodował to oprysk. Ponadto nie raz widziałem, jak jeden z pracowników stadniny kosi w różnych miejscach trawę. Zwracałem mu uwagę, aby najpierw upewnił się, czy ktoś w tym miejscu nie wykonywał oprysku, ale nic sobie z tego nie robił – zaznacza. Mieszkaniec z całą stanowczością zaprzecza, że truje konie. – Jestem człowiekiem ugodowym i nie szukam zwady. Nigdy nikt się na mnie nie skarżył. Opryskałem działkę, ponieważ chciałem, aby nie było na niej trawy. Nie wiedziałem, że już wtedy dzierżawił ją pan Andrzej. Płacę ubezpieczenie OC i zaproponowałem mu, aby zgłosił szkodę. Nie rozumiem, dlaczego nie chce załatwić tej sprawy polubownie – podkreśla. Odniósł się również do sytuacji wykonania oprysku przy płocie. – Wykonywałem to przy swojej działce, gdyż chciałem pozbyć się w tym miejscu trawy. Konie były wtedy daleko – twierdzi.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się również z Komendą Powiatową Policji w Strzelinie. W rozmowie z nami oficer prasowy Ireneusz Szałajko potwierdził, iż policja interweniowała w Starym Wiązowie dwukrotnie (13 i 15 maja) – Zgłaszająca twierdziła, że prawdopodobnie były dzierżawca, poprzez zastosowanie oprysku, spowodował zatrucie konia, który tam przebywał. Były dzierżawca nie wypierał się, że zastosował środki ochrony roślin, ponieważ było to pole zaniedbane, zarośnięte i miał do tego prawo – informuje. – Dwa dni później właściciel stadniny zgłosił, że mieszkaniec dokonał oprysku na jego posesji niewiadomą substancją i jego koń został otruty. Policjanci ustalili, że był to środek na chwasty. Na miejsce został wezwany weterynarz, który stwierdził, że koń nie został otruty. Policjanci pouczyli zwaśnione strony o dalszej drodze prawnej – dodaje.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
Uważam, że osadzanie o złe traktowanie koni jest nie na miejscu. Przebywam w tym miejscu od początku istnienia czyli jakieś 5 lat i nigdy nie widziałam żeby konie były źle traktowane czy też źle karmione. Osoby które to prowadzą to ludzie pełni pasji i chęci działania, jednak nie mogą poprawnie funkcjonować jeżeli jest to utrudniane. Wszystkie swoje umiejętności zawdzięczam temu miejscu i nigdy złego słowa bym nie powiedziała na temat tej stajni. Jednak żeby coś pisać powinno się być pewnym swoich słów, a nie pisać bo coś się od kogoś usłyszało. Tak powstają plotki i zła opinia na temat danego miejsca.RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
maciek powiedziała : Konia nie wolno bićRE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie —
o konia trzeba dbac a nie dawac mu byle co do jedzeniaRE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
patryk powiedziała : My tam i tam swoje wiemy. Coś na rzeczy musi być z tym koniem1 RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
a i jeszcze jedno,szkoda ze 'biedne dzieci'nie widza jak tam sie kopie konie1 RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
czytajcie artykul do konca.weterynarz stwierdzil ze kon nie zostal otrutyRE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
Tylk az powiedziała : Tylko nie "ty"RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
Antek powiedziała : To ty się tylko Antek czepiaszRE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
maniek powiedziała : To prawda że przesada jest. A Wy w gazecie nie macie innych tematów. Ciągle coś coś i coś. Dajcie spokój.RE: Chore konie, interwencje policji i oskarżenie o trucie
Żeby konia truć to już przesada jest