W Ludowie Polskim w ostatnim czasie poprawiło się bezpieczeństwo. Powstały tam chodniki, a także nowa nawierzchnia. Wstawiono także punkt pomiaru prędkości. Zabiegał o to między innymi sołtys Robert Żabski, który podejmuje także działania w sprawie kłopotliwych zakrętów. - Zagłębiając się w temat, doszedłem do wniosku, że przepisy dotyczące drogi wojewódzkiej są o wiele bardziej restrykcyjne, niż te odnośnie gminnej i krajowej. Mamy wąskie pole manewru - mówi sołtys.
Ze strony Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei padł pomysł, aby postawić bariery ochronne, jednak szybko z niego zrezygnowano. Tym odcinkiem porusza się kilka tysięcy pojazdów na dobę. Przypuśćmy, że taki pojazd, który miałby wpaść do rowu, odbija się i „leci na czołówkę” samochodu jadącego z przeciwka.
Wygląda na to, że jedynym rozwiązaniem problemu jest budowa obwodnicy Ludowa Polskiego. - Znak ograniczenia prędkości niewiele daje, bo mało kto go przestrzega. Śledząc temat, wiem, że znaczenie ma tutaj rodzaj nawierzchni. Po ostatnim dużym remoncie DW 395, zmieniono ją także na „esach” - dodaje Żabski.
Podobno nowa nawierzchnia jest co prawda cichsza, ale słabiej odprowadza wodę i ma mniejszą przyczepność. Zmieniło się też wyprofilowanie zakrętu. Ze statystyk policyjnych wynika, że ilość wypadków wzrosła o jakieś 30 procent.
- My jesteśmy już przyzwyczajeni do wycia syren straży pożarnej. Jest to wkomponowane w krajobraz Ludowa Polskiego. Jeden z mieszkańców nawet nie odczepia łańcucha od ciągnika, bo czasem jedzie wyciągać samochody. Istotny jest fakt, że znaczny procent wypadków odbywa się bez jakiejkolwiek interwencji służb. Wobec tego oficjalne statystyki będą mocno zaniżone w porównaniu do realiów, które tutaj mamy - informuje sołtys.
Tekst ukazał się w 23 (1012) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz tu lub tutaj.
Komentarze
Przestancie pier...c farmazony. Dostosowac predkosc,zadbac o te "niemiec plakal" i dolac oleju do mozgu zeby dobrze trybil.
Najlepiej było by uszorstnić tą nawierzchnię na zakrętach, poprzez sfrezowanie 3-mm asfaltu.
W kilku miejscach na Dolnym Śląsku tak zrobili i ilości wypadków się zmniejszyła.
Jest jeszcze jedna metoda, śrutowanie nawierzchni, specjalną maszyną, co też poprawia przyczepność.
Droga na Wrocław to jeden wielki czarny punkt. To co tam się dzieje to dziki zachód. Znaczne przekraczanie prędkości, wyprzedzanie w najgorszych możliwych miejscach, brak bezpiecznej odległości. Policja pojawia się tam zbyt rzadko, a nawet jak jest po chwili wszyscy już o tym wiedzą, zwolnią i dalej pojadą bez żadnych ograniczeń. Powinny się pojawić kontrole kaskadowe i przede wszystkim nieoznakowany radiowóz z kamerą. A najlepiej dwa, bo jedna skoda nie wystarczy, a wszyscy lokalni piraci i tak już ją znają.
Wstawcie bariery energochłonne tak jak na łuku drogi pomiędzy Borkiem St a Świnobrodem (gdzie kiedyś po opadach był armagedon) to nie bedzie tyle dzwonów...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.